- Strona pocz±tkowa
- Swiadek na czterech łapach
- Daniken Erich Von Wszyscy JesteśÂ›my Dzieć‡mi Bogów
- Strugaccy A. i B Miliard lat przed koncem swiata
- Howard Linda Mackenzie 04 Sunny
- Ingulstad Fr
- Krolicki Zbigniew Sekrety superpamieci
- śÂšwiadectwo energetyczne OSINA DUśąA budynek energooszczć™dny
- Frances Kermeen Ghostly Encounters (v4.0) (pdf)
- Ficowski Jerzy Cyganie w Polsce
- Du Maurier Daphne Oberza na pustkowiu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
towarzystwa. Je\e z natury są samotnikami. śaden nie był ani przymilny, ani czuły, ale \aden
nie rzucał się na mnie z zębami i nie kąsał jak rekin. I nie ma co się dziwić, \e ten został
ochrzczony Cholerkiem. Zresztą pewnie przyzwyczaił się do tego, bo po ka\dym ukąszeniu
słyszał ty cholero".
Cholerek wyrósł na dwukilowego potwora, o dwudziestokilo-wej agresji. Kiedy skończył rok,
postanowiłam wyswatać go z moją
starszÄ…, nie\yjÄ…cÄ… ju\ dziÅ› je\y-cÄ… o imieniu Jerka.
Jerka była uroczą osóbką. Znaleziona jako pokiereszowane przez psa dziecko, wyrosła na
całkiem dorodną pannę. Była drobna, ale pewna siebie. Bardzo chciałam, aby miała
potomstwo, które mogłabym zwrócić Matce Naturze, czyli wypuścić na wolność. Bałam się
trochę, czy chamska natura Cholerka nie wezmie góry nad chęcią powielenia gatunku.
Spotkanie odbyło się w ogrodzie i ku mojemu zaskoczeniu Cholerek nie tylko zakochał się w
Jerce, ale sam wlazł pod jej malutki pantofelek. Agresywny gbur stawał się przy swojej
wybrance gruchającym gołąbkiem. Ona nie podzielała jednak jego uczuć i bez pardonu
rozstawiała go po kątach. Zamieszkali razem w du\ej wolierze w ogrodzie. Jerka była dwa
razy mniejsza ni\ Cholerek, a umiała sprowadzić go do pozycji poddanego. Nigdy pierwszy
nie podchodził do misek. Pozwalał sobie na to dopiero, gdy jej wysokość nasyciła głód. Kiedy
wymościł sobie w sianie przytulne gniazdko, przychodziła pani i wyfukiwała go na zewnątrz.
Zajmowała apartament, a on musiał trudzić się od nowa. Nie narzekał. Kochał i cierpiał, bo
Jerka nie chciała zgodzić się na ślub. Na nic się zdały zaloty i tańce tym bardziej śmieszne,
\e w wykonaniu prawdziwej beczki z kolcami. Twardo mówiła nie". On czekał. Po dwóch
latach dostali nowy, du\y dom ze sklejki. Wymościłam go sianem i wstawiłam do woliery.
Jerka od razu wyniosła się ze starej klitki i wprowadziła do nowej willi. Cholerek podą\ył za
nią. Nie była zachwycona, ale dom był naprawdę du\y, więc nie oponowała. Jeszcze tego
samego wieczoru usłyszałam
śula, Zazula, Zulejka cieszy się znakomitym zdrowiem mimo sędziwego wieku.
głośne przytupywanie. Urządzili wesele. Jerka po prostu czekała na nowy dom. To był
warunek zamą\pójścia. Bardzo się ucieszyłam. Moja radość jednak nie trwała długo, bo po
miesiącu Jerka nagle umarła. Miała ponad osiem lat. Cholerek został sam i po stracie swojej
ukochanej zrobił się jeszcze gorszy, ale i tak go lubię.
Teraz kolej na kocie serca.
Najstarsze, bo dwudziestoletnie, bije w piersiach śuli.
śula, Zulejka, Zulcia to szarobura pręguska znaleziona przed laty w Popówku koło
Komorowa.
Mama uprawiała tam działkę pracowniczą. Latem spędzała na niej ka\dą wolną chwilę. Była
ogrodnikiem nie tylko z wykształcenia, ale i z zamiłowania. Jej niewielki ogródek
przypominał wycinek raju. Jakoś jesienią 1996 roku opowiadała mi, \e na działkę przychodzi
urocza koteczka, łasi się, wchodzi na kolana, wyraznie szuka przyjaznej duszy. Pomyślałam,
\e pewnie ktoś ją wyrzucił, bo nie przestawała z gromadą działkowych półdzikich kotów.
Decyzja była natychmiastowa. Jedziemy po kotkę. Zabrałam transporter i pokazną porcję
wędliny na wabia". Nie było daleko, dojechałyśmy na miejsce w pół godziny. Teren działek
był bardzo du\y. Zaczęłyśmy obchód wszystkich alejek, wymachując szynką i kiciając". Ju\
po chwili maszerował za nami oddział kotów, ale nie było wśród nich naszej buraski. W
pewnej chwili mama zobaczyła ją. Nęcąc szynką, zbli\yłam się do kotki, ale gdy chciałam
wziąć ją na ręce, ugryzła mnie i uciekła. Okazało się, \e to nie ona.
Zaczął zapadać zmierzch. Postanowiłyśmy zakończyć poszukiwania. Wróciłyśmy na działkę,
aby zamknąć altankę i zabrać transporter. Ju\ zamykałyśmy furtkę, gdy jak spod ziemi
wyrosła nieśmiała, pręgowana buraska. Zielone oczy miały w sobie nadzieję. Nie
rozczarowały się. śula, Zazula, Zulejka \yje do dziś i cieszy się znakomitym zdrowiem mimo
sędziwego wieku. Kiedy ją znalazłyśmy, ju\ była wiekowa. Dziś mo\e mieć dwadzieścia albo
i więcej lat. Jest największym pieszczochem ze wszystkich moich kotów i ma
najdelikatniejszą ,jedwabną" sierść. Kiedy siadam (nawet na sedesie) natychmiast mam na
kolanach Zulę. śula choć bez wątpienia jest kotem, nie lubi kotów. Za psami te\ nie przepada,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]