- Strona pocz±tkowa
- Florianowicz_Dominik_ _Niebezpieczna_gra
- Cesarz Ryszard Kapuscinski
- Barker Clive Ksić™ga krwi 3
- Quinnell A.J. Reporter
- Lea Sanders Kolory twojej aury
- Anne McCaffrey Doona 2 Crisis On Doona
- Benford, Gregory Galactic Center 6 Sailing the Bright Eternity
- Movie Greats; A Critical Study of Classic Cinema Gillett, Philip
- GRD0907.Lovelace_Merline_Swieta_w_Salzburgu
- Janko Anna Dziewczyna z zapaśÂ‚kami
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ścianie. Dalej poprzez wydrążone w ścianie przejście schodziło się wąskimi schodkami do
następnego, znajdującego się o około trzech metrów niżej korytarza. Nowy korytarz zmieniał
kierunek z południowego na południowo-wschodni. Poczuli słaby prąd powietrza. Szli jakiś
czas w milczeniu. W pewnej chwili Tay przystanął. W smudze światła zobaczył niewielką
wnękę, a w niej metalowe drzwi. Pchnął je, posypały się strzępy rdzy, ale drzwi nie ustąpiły.
Musiał użyć całej siły, aby sforsować metalową zaporę. Wydała nieprzyjemny zgrzyt. Maya i
Tay znalezli się w ogromnej grocie, której ściany wyłożone były wzorzystymi tkaninami
przedstawiającymi ludzi i zwierzęta, jakieś dziwne stwory i jeszcze dziwniejsze maszyny,
ukazującymi w scenach rodzajowych dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, różne zajęcia i
obrzędy. Gobeliny przetykane były złotem i wysadzane drogimi kamieniami. Maya i Tay stali
oniemiali ze zdumienia i zachwytu. Nagle w głębi komnaty natknęli się na postać siedzącego
człowieka. Było to tak nieoczekiwane, że Maya krzyknęła z przestrachu. Posąg w marmurze
wyobrażał kobietę trzymającą w wyciągniętej dłoni okrągłą kulę, a w drugiej coś, co
przypominało dwuramienną dzwignię. Twarz kobiety, jej smukłe, nagie ciało odznaczały się
niezwykłym pięknem. Kiedy oglądali rzezbę, Maya powiedziała:
- Patrz, ile tu jeszcze posągów.
Niedaleko nich, na podwyższeniu w formie podłużnej, kamiennej ławy, znajdował się
wielki, bogato rzezbiony fotel, w którym siedziała jakaś postać. Otaczały ją posągi, wykute w
białym i różowym kamieniu. Kiedy podeszli bliżej, okazało się, że nie jest to rzezba, a
zmumifikowane zwłoki starca, odziane w bogate, przetykane złotem szaty. Starzec, rozparty
w wygodnej pozie w fotelu, trzymał w ręce spoczywającej na poręczy oprawioną w złoto
niewielką srebrną kulę. Kula była podobna do tej, jaką widzieli w dłoni posągu kobiety. Tay
przypuszczał, że kula jest symbolem %7łółtej Planety. Twarz mumii robiła niesamowite
wrażenie. Rozwarte szeroko oczy połyskiwały jak szkło. Uśmiechały się zagadkowo, pełne
wyrozumiałej mądrości. A zarazem zdawały się wyrażać pogardę starożytnego władcy dla
motłochu, nie dumnie wywiniętymi ustami, a tym niesamowitym wzrokiem, który mimo
upływu być może dwóch tysięcy lat ciągle błyszczał niewygasłą energią życia. Tay pierwszy
wyzwolił się spod wpływu tego hipnotycznego spojrzenia. Zwiatło latarki skierował poza
mumię starca, na kamienne posągi kobiet, młodzieńców i dzieci, wykute w różowym lub
żółtym marmurze, przedstawiające piękno ludzkiego ciała. Za szpalerem rzezb w niewielkiej,
wysłanej czarnym aksamitem wnęce leżała duża księga w skórzanej, obramowanej srebrem
okładce, z wytłoczoną na wierzchu podobizną człowieka, którego rysy twarzy do złudzenia
przypominały twarz mumii.
- Albo zmumifikowany osobnik jest autorem tego dzieła, albo książka poświęcona jest
jego życiu - powiedział Tay biorąc księgę do ręki.
Próbowali odczytać cokolwiek, ale pismo było zupełnie dla nich niezrozumiałe.
- Trzeba ją wziąć - powiedziała Maya. - Na pewno zawiera wiele ciekawych
informacji o zdarzeniach i ludziach z zamierzchłych czasów.
Tay na chwilę pomyślał, że powinien o odkryciu zawiadomić Trust Mózgów. Ale
zdawał sobie sprawę, że ujawnienie tajemnicy podziemia zniweczyłoby ich plany. %7łal mu
było jednak tych skarbów, aby leżały ukryte, niszczejąc.
Podzielił się swoimi wątpliwościami z Mayą. Powiedziała, że starcy z Wyspy Chmur
są wrogami wszystkiego, co przypomina odległe wieki, że likwidowali muzea, wyroby ze
szlachetnych kruszców kazali przetapiać dla wykorzystania w produkcji mózgów
elektronowych, i dzisiaj nikt już nie pamięta, jak żyli i co tworzyli ludzie tysiąc lat temu.
- Masz rację - powiedział Tay. - Lepiej zostawmy to tak, jak było.
- Z wyjątkiem księgi. Zabieram ją z sobą.
Wychodząc z komnaty raz jeszcze przystanęli przed pogrążonym w wiecznym śnie
starcem.
- To musiała być jakaś inna niż nasza rasa - powiedziała Maya.
- Tak. Te rzezby, ozdoby, tkaniny świadczą o tym, że ludzie, którzy to stworzyli,
musieli mieć wysoko rozwiniętą kulturę. Nie wiem, czy znalazłby się dziś ktoś na %7łółtej
Planecie, kto potrafiłby dokonać takich rzeczy.
Opuszczając jaskinię przymknęli drzwi, które znowu wydały złowrogi zgrzyt.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]