- Strona pocz±tkowa
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Heather Za wszelką cenę 01 Za wszelką cenę
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- LE Modesitt Recluce 01 The Magic of Recluce (v1.5)
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Laurie Marks Elemental Logic 01 Fire Logic
- Anna Brzezińska Wilżyńska dolina 01 Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
- Morris Quincy Supernatural Investigation 01 Gustainis Justin Black Magic Woman
- Ian Rankin [Jack Harvey 01] Witch Hunt (v4.0) (pdf)
- Amsbary, Jonathan [Cyberblood Chronicles 02] Kit [pdf]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A jak sÄ…dzisz, ile Torrens jest wart? Ile wyciÄ…ga?
Człowieku, pakujesz się...
No, powiedzmy, tak w porównaniu do nas?
...w cholerne kłopoty.
Billy zjadł cały pudding, do ostatniego kęsa. Bobby przyglądał mu się rozczarowany. Pomyślał, że za trzynaście dziewięćdziesiąt pięć, za które
można było kupić solidną porcję soczystych, krwistych żeberek, powinien był dostać więcej tego angielskiego puddingu.
Mają całkiem przyjemny dom zauważył Billy, kontynuując przerwaną myśl.
Bobby nie mógł się w tym wszystkim połapać, ale czuł, że wcale mu się to nie podoba.
Może być.
Billy popatrzył na brata w taki sposób, jakby ten zrezygnował właśnie z biletów na mecz play-off. Bobby zreflektował się. Dobra, kurde, jest
fantastyczny. Zadowolony?
No wiesz, po prostu... zaczÄ…Å‚ Billy.
A ja myślę, że ci odbiło. Tak właśnie myślę.
...rozważmy taką możliwość.
73
17
22
Zastanawiała się, gdzie jest Pełłam. I co kombinuje. Wziął od niej butelkę whisky i przepadł jak kamień w wodę. Meg Torrens poczuła ukłucie
zazdrości, podejrzewając, że może pojechał do Janinę. Ale zaraz odpędziła od siebie tę myśl. Twoje życie jest w tej chwili wystarczająco
skomplikowane, powiedziała sobie. Ale jednak...
Znowu usłyszała w głowie ten dzwięk. Ten sam, który słyszała, od kiedy zobaczyła Pellama tamtego dnia w klinice. Dzwięk Połaroida. Pssłryk.
Tak dla pańskiej informacji, mieszkam tutaj od pięciu lat... Przypomniała sobie, jak ją pocałował i jak bardzo chciała ten pocałunek odwzajemnić.
Dosyć tego...
Położyła Sama do łóżka i zeszła na dół do kuchni, gdzie nalała sobie kolejny kieliszek wina i przeszła do salonu, żeby przygasić światło. Podczas
wizyty Pellama wszystkie lampy były zapalone, pomimo jej niechęci do jasności. Nie wiedziała, dlaczego wolała, żeby tak było... No dobrze,
wiedziała. W ten sposób było mniej romantycznie. Mniej podtekstów. A ona...
Rozległo się pukanie do drzwi.
Miała nadzieję, że to Pellam, a jednocześnie bała się, że Ambler postanowił jednak wrócić. Zdała sobie sprawę z tego, że musiał widzieć
odjeżdżającego Pellama. Przyszło jej do głowy, że mógł zaparkować gdzieś dalej przy drodze i szpiegować ich, czekając, aż Meg zostanie sama.
A teraz zdecydował się wrócić i jeszcze raz powtórzyć swoje oświadczyny. Jak taki silny człowiek mógł być aż tak zdesperowany?
Nie mam teraz nastroju na takie rzeczy...
Gdy jednak otworzyła drzwi, na ganku stał szeryf.
Tom.
Dobry wieczór, Meg.
Poczuła nagły niepokój. Czy coś się stało Keithowi?
Och, nie. Jestem tu w innej sprawie.
Chodzi o Pellama?
Też nie. Mogę wejść?
Szeryf miał poważną minę, ale z drugiej strony on zawsze był poważny. Skinęła głową i wpuściła go do środka, odstawiając kieliszek na pobliski
kredens. Tom wszedł, zdejmując kapelusz w momencie, gdy jego stopy przekroczyły próg.
Napijesz się czegoś? Kawy? Pokręcił głową. Meg usiadła na kanapie.
Co się stało?
Chciałem porozmawiać z tobą o Samie. Wiesz, że samowolnie oddalił się dzisiaj ze szkółki niedzielnej?
O co mu mogło chodzić?
Nie wiedziałam, że to przestępstwo odparła sztywno.
Meg, chyba oboje wiemy, że tak nie jest. I musisz też wiedzieć, że za moim pytaniem kryje się coś poważniejszego.
To znaczy?
Czy możesz odpowiedzieć na moje pytanie? Wiedziałaś o Samie?
Zdecydowała się powiedzieć prawdę, chociaż miała wielką ochotę skłamać. Tak. Keith mi o wszystkim powiedział. Usiłowali się do mnie
dodzwonić, ałe nie było mnie w domu. Wtedy skontaktowali się z nim w biurze. Ale Sam wrócił po kilku minutach.
Raczej po czterdziestu minutach.
O co ci właściwie chodzi, Tom?
Rozmawiałaś na ten temat z Samem?
Oczywiście. Szeryf milczał, więc Meg poczuła się zmuszona wyjaśnić: Był zdenerwowany po tym, co się stało. Po tej historii z
narkotykami. Powiedział, że zle się poczuł. Była ładna pogoda, więc poszedł na spacer. Zdała sobie sprawę, że zaczyna się plątać, i urwała.
Chcę wiedzieć, dlaczego mnie o to wypytujesz.
Tom skinął głową. Meg, niedługo po tym, jak Sam uciekł z zajęć, ktoś zamordował Neda Harpera. To stało się kilometr od kościoła
niczego sobie spacer, ale zdążyłby tam pójść i wrócić w czasie, kiedy go nie było.
Ned? A co Sam ma wspólnego z Nedem?
Uważamy, że to Ned dał Samowi narkotyki. Podejrzewamy też, że Sam mógł go... zabić.
Niemożliwe odparła stanowczo.
Nie jesteśmy niczego pewni. Ale nie zdziwiłbym się, gdyby Ned groził chłopcu. Widziałaś, jaki był wystraszony. I nie zdziwiłbym się,
gdyby Sam chciał się zemścić.
Sam nikogo by nie skrzywdził.
Ned został zastrzelony z broni małego kalibru. To mogła być dwudziestka dwójka. Jak dotąd nie znalezliśmy łusek. Randy Gott-schalk,
mój zastępca, powiedział mi, że rok temu Keith kupił Samowi na Gwiazdkę strzelbę kaliber 0,22.
Jej spojrzenie pomknęło do gabinetu, gdzie zwykle leżał mały winchester. Serce ścisnął jej strach, gdy zobaczyła, że broń zniknęła. Zaraz jednak
przypomniała sobie, że Sam i Pełłam strzelali tego popołudnia. Czy wzięli ze sobą dwudziestkę dwójkę? Czy małą śrutówkę? Może zostawili broń
na ganku za domem, gdzie czekała na czyszczenie? Albo w piwnicy. W tej chwili jedynym karabinem, jaki spoczywał w gablocie, był zabytkowy
Springfield jedyna ocalała część spadku po jej rodzicach, jeśli nie liczyć silnej niechęci do jaskrawego światła.
Tom, znasz Sama od urodzenia. Myślisz, że mógłby kogoś zabić?
Nie, wcale tak nie myślę. Ale nie jestem jedyną osobą, która będzie cię o to wypytywać. Ostatnimi czasy mieliśmy w Cleary aż nadto problemów
tamte zgony w ubiegłym roku, kilka innych przypadków przedawkowania narkotyków. Tym razem dochodzenie poprowadzi policja stanowa. I
możesz być pewna, że będą chcieli przesłuchać Sama i obejrzeć jego broń. %7łeby przeprowadzić testy balistyczne.
Które dowiodą, że to nie on strzelał. Lecz już w momencie gdy wypowiadała te słowa, w jej głowie zaczęło się formować potworne
podejrzenie. Nie, to niemożliwe jej syn nie byłby w stanie kogokolwiek zabić.
A jednak dobrze pamiętała wyraz jego twarzy, kiedy strzelał dzisiaj z Pellamem. Wyglądał na zdeterminowanego. I dorosłego. Czasami wręcz się
go bała.
Czy mogę z nim porozmawiać?
Ale Sam już śpi.
Tom uśmiechnął się i popatrzył w górę ponad jej ramieniem. Jakoś mi na to nie wygląda.
Sam stał w holu ubrany w piżamę i niespokojnie popatrywał na szeryfa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]