- Strona pocz±tkowa
- Christopher Carter Ostatnia zbrodnia Agaty Christie
- Higgins Jack Gniazdo zśÂ‚a
- Harrison_Harry_ _Narodziny_Stalowego_Szczura
- May Karol WyśÂ›cig z czasem
- 19.Daniels_B_J_Przyjaciel_czy_wrog
- Grammar for Upper High School
- Faye Kellerman [Decker and Lazarus 18] Blindmans Bluff (pdf)
- Ficowski Jerzy Galazka z drzewa slonca baśÂ›nie cygnskie(1)
- Breeds 07 Megan's Mark
- Cabot Particia Amazonka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mało kto mógł to spostrzec, i zaczął znowu przemawiać.
Samantę wypełniły radość i spokój. Denerwowała się, idąc tutaj, na
schodach sądu prawie zawróciła. Tymczasem wszystko było w porządku.
Maks najwyrazniej nie miał nic przeciwko jej obecności, chyba nawet
ucieszył go jej widok.
To, co mówił w tej chwili, wywołało w niej szczególnie żywe emocje.
Rozpoznała wywód, nad którym pracowali w nocy. Nie spojrzał już na
nią. Dopiero gdy skończył, odwrócił się i poszukał jej wzrokiem.
Uśmiechnęła się i przez moment miała takie uczucie, jakby w sali
sÄ…dowej byli tylko we dwoje.
Zarządzono przerwę. Samanta poderwała się z miejsca, lecz jej
sąsiadka zatrzymała ją.
- Werdykt zapadnie lada moment. Po mowie pani męża nie będą długo
debatować. Ma pani prawdziwe szczęście, taki mąż to skarb.
Gdy Samanta wyszła z budynku sądu, od razu spostrzegła Maksa.
Rozmawiał z klientami. Cofnęła się, nie chcąc przeszkadzać, lecz
zauważywszy ją, przeprosił wszystkich i podszedł do niej.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że przyjedziesz?
- To dla ciebie istotne?
- Jestem bardzo szczęśliwy. - Wziął ją za rękę i przedstawił swoim
klientom. - Nie poradziłbym sobie bez żony - powiedział, a ona aż
zarumieniła się ze szczęścia. Nie spodziewała się, że Maks potraktuje ją z
takimi honorami.
RS
82
- Coś ty taka uradowana? - powitała ją w domu Melissa.
- Byłaś na jakimś jublu? Na co dzień tak się nie stroisz.
Samanta zawahała się, ale nie potrafiła zachować tajemnicy. Była zbyt
podekscytowana.
- Prawdę powiedziawszy, pojechałam do sądu, żeby wysłuchać
końcowej mowy Maksa.
Melissa ściągnęła brwi.
- Nie powinnaś była tego robić! Prawnicy nie cierpią, jak bliscy
przyłażą na rozprawy.
- Nie sądzę, żeby tak było zawsze.
- Wierz mi, tak to już jest - zaoponowała żywo Melissa.
- Nasz ojciec na przykład nie pozwalał mi nawet zbliżyć się do sali
rozpraw. Szkoda, że się mnie nie poradziłaś. Nie zdziw się, jeśli Maks
będzie wściekły.
Maks jednak wcale nie był zły. Kiedy wrócił do domu i poszedł się
przebrać, pobiegła za nim.
- Zdenerwowało cię, że tam byłam? Słyszałam, że prawnicy nie lubią,
gdy rodzina słucha ich mów.
- Owszem, niektórych obecność bliskich deprymuje, ale nie mnie.
Zwiadomość, że się przysłuchujesz, dodała mi skrzydeł. Dałem z siebie
wszystko - dzięki tobie.
Roześmiała się uszczęśliwiona.
- Teraz to już przesadzasz.
- A w ogóle, podobało ci się? Zerknęła na niego przewrotnie.
- Wolałabym, żeby woda sodowa nie uderzyła ci do głowy, ale, no
cóż... zdaje się, że już rozumiem, dlaczego ludzie uważają cię za
prawdziwego mistrza.
Ujął jej twarz w dłonie.
- Dziękuję. Chociaż, prawdę mówiąc, wciąż czekam na to, że docenisz
mnie za co innego.
- To znaczy?
- Wciąż czekam na twoją miłość.
RS
83
- Maks...
- %7ładen sąd nie rozstrzygnie, jak ci jest ze mną w łóżku. Możesz to
zrobić tylko ty. Wyłącznie ty, kochana. - Zamknął kciukiem jej usta. -
Nie odpowiadaj, jeszcze nie teraz. Ale... Postaraj się, żeby to się stało jak
najszybciej.
Kilka dni pózniej zatelefonował do niej z sądu.
- Za trzy godziny mają ogłosić wyrok. Czy możesz przyjechać?
Bracia architekci jeszcze raz bez problemu umożliwili jej zmianę
godzin pracy. Pełna wdzięczności obiecała być do ich dyspozycji przez
cały następny tydzień.
Przygotowała się w rekordowym tempie i udało się jej przyjechać
jeszcze przed wszczęciem rozprawy. Maks musiał szukać jej wzrokiem,
gdyż ledwie zajęła miejsce, podszedł do niej i dotknął jej ręki.
- Cieszę się, że jesteś.
- Nie opuściłabym czegoś takiego. Trzymaj się - odszepneła
zarumieniona z radości.
Odszedł i zaraz potem zaczęła się rozprawa. Maks zerknął w stronę
Samanty i kiedy spotkali się oczyma, pokazała, że trzyma za niego
kciuki. W sali zaszumiało. Przewodniczący ławy przysięgłych zaczął
odczytywać werdykt. Gdy skończył, wokół podniósł się gwar. Sędzia
uciszył zebranych.
Maks wygrał! Samanta siedziała bez ruchu. Patrzyła na Maksa
otoczonego gratulującymi mu ludzmi, i czekała, niepewna, czy wypada
podejść. To był jego świat, jego środowisko... Nagle znalazł się przy niej.
- Udało nam się! - powiedział. Roześmiała się.
- Nie nam, a tobie! Ty to zrobiłeś, Maks!
- Nam. Nie poradziłbym sobie bez ciebie.
Mówił niedorzeczności, oczywiście, ale nic na to nie mogła poradzić,
że czuła się bezgranicznie szczęśliwa. Znowu otoczyli go ludzie.
- Gratuluję ci - szepnęła. - Do zobaczenia w domu. Było jeszcze
wcześnie, więc pozostawiona samej sobie
zastanawiała się, co zrobić. Mogła wrócić pociągiem na Long Island i
RS
84
odebrać Annie z przedszkola. Umówiły się jednak, że po małą pójdzie
Helen, a po lunchu odprowadzi ją na urodziny koleżanki. A zatem tak
naprawdę nie było po co się spieszyć.
Przez pewien czas oglądała wystawy. Chociaż ostatnio żyła bardzo
oszczędnie i jeśli w ogóle coś kupowała, to tylko dla Annie, dziś miała
ogromną ochotę sprezentować coś Maksowi. W końcu wybrała ładną
spinkę do krawata. Kupiła też ozdobny karnecik, napisała parę słów i
przyczepiła go do paczuszki. Postanowiła wręczyć mu podarunek zaraz
po kolacji. I raptem przyszło jej do głowy, że mogłaby wyciągnąć Maksa
na lunch. Podjechała taksówką na Wall Street i wjechała windą na górę.
- Witam panią, pani Anderson - ucieszyła się na jej widok znajoma
recepcjonistka. - Dawno tu pani nie zachodziła.
- Dzień dobry. Nie wiesz, Brendo, czy Maks ma teraz u siebie
klientów?
- Chyba nie. Mam zadzwonić i zawiadomić męża, że pani tu jest?
- Nie, dziękuję. Chcę mu zrobić niespodziankę. Drzwi z mosiężną
tabliczką, na której widniało niegdyś imię i nazwisko ojca Maksa, a teraz
jego własne, były lekko uchylone. Samanta pchnęła je, zrobiła krok do
przodu i zatrzymała się gwałtownie.
Przy biurku stali Maks i Edna. Edna, odchylając głowę jak do
pocałunku, obejmowała Maksa za szyję, on przytrzymywał ją w talii.
RS
85
ROZDZIAA ÓSMY
Nie spostrzegli jej i przez chwilę oniemiała Samanta stała jak wryta.
Kiedy odzyskała zdolność logicznego myślenia, pragnęła już tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]