- Strona pocz±tkowa
- May Karol Pantera południa
- James Axler Deathlands 034 Stoneface
- Howard Robert E. Conan z Cimmerii
- 572duo. Kendrick Sharon MiśÂ‚ośÂ›ć‡ po wśÂ‚osku1
- Heather Graham Nawiedzony dom
- Brittainy C. Cherry Kochajć…c pana Danielsa
- Cleary Anna Magnat Prasowy
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- Alfred Assollant NiezwykśÂ‚e choć‡ prawdziwe
- Eckhart (Mistrz) Traktaty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tak zaśmiał się Sępi Dziób. To rzeczywiście paradne. Szukacie go, a cały czas macie
go pod ręką. Podczas gdy inni z wielkim trudem łapią go i osadzają w więzieniu, wy go
wypuszczacie i pozwalacie uciec.
Grandeprise nie wiedział co ma tym myśleć.
Ja was zupełnie nie rozumiem powiedział wreszcie.
Wierzę w to. Kto takie głupstwo palnął nic potrafi zrozumieć rozsądniejszego od siebie.
Muszę mieć dla was litość i pomóc wam to zrozumieć. Czy znacie nazwisko, Kortejo?
Znam odparł krótko.
Jest ich dwóch. Jeden w Meksyku, a drugi w Hiszpanii. Obaj są wielkimi łotrami,
największymi jakich ziemia nosi. Jako wspólnika dobrali sobie jeszcze większego złoczyńcę.
Kogo?
Landolę, którego wy znacie jako Grandeprise.
O, znacie i drugie jego nazwisko?
Bardzo dobrze. Czy znana wam jest rodzina Rodrigandów?
Tak.
To bardzo bogata rodzina. W niej także byli dwaj bracia. Obaj Kortejo byli zarządcami i
pełnomocnikami braci Rodrigandów. Jednego z braci, Emanuela przy pomocy jakiejś trucizny
doprowadzili do szaleństwa, a drugiego, też przy pomocy trucizny wprawili w letarg. Tego
drugiego, Ferdynanda wyjęli potem z grobu i przekazali w ręce Landoli, który sprzedał go w
niewolę. Jeden z tych Kortejów miał syna, którego zamienili z prawdziwym synem Emanuela.
W ten sposób zagarnęli cały majątek. Naturalnie morderstwa i inne zbrodnie były przy tym na
porządku dziennym. Wszystkie osoby, które stanęły im na drodze znikały. Pewną grupę
wysadził Landola na bezludnej wyspie, gdzie przebywali blisko dwadzieścia lat. Wszystkie te
zbrodnie wołały o pomstę do nieba. Kilku odważnych postanowiło wyniszczyć te gady. Ja
również przyjąłem sobie ten cel.
Małą pauzę, jaką zrobił wykorzystał Grandeprise mówiąc:
68
Landola jest zbrodniarzem pierwszej wody, ale co do tych braci Kortejów, to chyba
przesadzacie.
Każde moje słowo jest szczerą prawdą. Zaraz opowiem wam więcej.
Po krótce przedstawił wszystko, co mu było wiadome. Grandcprise słuchał z największą
uwagą, dopiero gdy skończył zawołał:
O Boże! I ja uratowałem tego Korteja?
Wy? spytał Sępi Dziób ze zdumieniem.
Ja. Teraz wszystko mi się układa mi się w logiczną całość. Beze mnie zupełnie by oślepł
i zginÄ…Å‚.
Do licha! To coÅ› nowego? Opowiedzcie.
Muszę, chociaż tym samym okropnie się blamuję. Zaczynam dochodzić do przekonania,
że strasznie głupio postąpiłem.
O wiele bardziej, niż przypuszczacie, ale opowiedzcie najpierw to wasze zdarzenie.
Grandeprise wtajemniczył go we wszystko od chwili gdy spotkał Korteja, aż do obecnych
dni.
Sępi Dziób przysłuchiwał mu się uważnie a w końcu powiedział:
Widzicie senior, jest jeszcze Bóg na tym świecie. Obecnie przynajmniej wiem, gdzie
mam szukać tych łotrów i zaginionych. Teraz zostało wam tylko udowodnienie, że
popełniliście ogromne głupstwo. Wiecie, co to za jeden ten adwokat Antonio Veridante?
Nie.
Nikt inny, jak Gasparino Kortejo!
To nieprawdopodobne.
Ale prawdziwe. Szuka swego brata. Dzisiaj w nocy, chciał do pustej trumny hrabiego
Ferdynanda wsadzić inne zwłoki. Udało się nam go złapać, lecz wy wszystko popsuliście i
znowu go uwolniliście.
Powtarzam, że to niemożliwe.
No cóż, w takiej sytuacji druga wiadomość wyda się wam jeszcze bardziej
nieprawdopodobna.
Co to za wiadomość?
Wiecie, kto jest sekretarzem tego adwokata?
Kto?
Zgadnijcie.
Niestety, nie potrafiÄ™.
Nikt inny, jak tak długo poszukiwany przez was pirat Landola. Myśliwy stanął jak wryty.
Z otwartymi ustami i oczami utkwionymi w swym rozmówcy zdradzał nadzwyczajne
zdziwienie.
Ten... zawołał wreszcie. Ten... to miał być Henryk Landola?
Tak. Oszukał was i wyśmiał już zapewne. Zawierzyliście jego słowu i pomogliście
nawet. W końcu palnęliście największe głupstwo uwalniając tę żmiję, aby swobodnie dalej
mogła kąsać. Czy to nie jest głupota?
Grandeprise odetchnął głęboko mówiąc:
Jeżeli wszystko co powiedzieliście może być prawdą, to w to już nie mogę uwierzyć.
Przecież dobrze znam swego przyrodniego brata.
To on jest waszym bratem?
Tak, to pokrewieństwo to przekleństwo mego życia.
W takim razie nie potrafię zrozumieć, gdzie mieliście oczy.
Ale to niemożliwe!
Ba! Obaj, to jest Kortejo i Landola sami siÄ™ wygadali w grobowcu i przyznali do tego.
Naprawdę? Słyszeliście?
69
Przysięgam. Nie zauważyliście, że twarze mieli posmarowane jakimś kremem czy
maścią i tak się ucharakteryzowali, że trudno było ich poznać?
Grandeprise stracił ostatnią wątpliwość.
O Boże! zawołał. Tak, tak to musi być prawda. Już sam jego głos wydawał mi się
znajomy, ale nie mogłem sobie uświadomić, dlaczego wzbudza we mnie taką antypatię. O,
jestem osłem nad osłami! Moja głupota jest nieograniczona. Za mało mi nawtykaliście
zasługuję na wiele więcej.
No, no zaśmiał się Sępi Dziób. Mogłem co prawda nazwać was wołem czy czymś
podobnym, ale skoro rozumieliście swój błąd, to znaczy że jeszcze myślicie.
Ale skutki, skutki!
Jakie skutki?
No, stałem na straży pomagając im w zbrodni, napadłem na oficera, wypuściłem ich z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]