- Strona pocz±tkowa
- Ian Rankin [Jack Harvey 01] Witch Hunt (v4.0) (pdf)
- Ian Rankin [Jack Harvey 02] Bleeding Hearts (v4.0) (pdf)
- Jay Caselberg Jack Stein 3 The Star Tablet v2
- James_Grippando_ _Jack_Swyteck_06_ _When_Darkness_Falls
- Jack L. Chalker, Effinger, Resnick The Red Tape War
- F Paul Wilson Repairman Jack 01 Legacies
- Jack L. Chalker WOS 4 The Return of Nathan Brazil
- Jack L. Chalker Dancing Gods 3 Vengance of the Dance
- Jack vance Tschai 2 Servants of the Wankh
- Jack Ketchum & Lucky McKee Kobieta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go jej z dłoni. Po chwili nastąpiło drugie szarpnięcie i zaczęła
wciągać sznurek z powrotem.
Po zaskakująco krótkim czasie pojawiła się główna lina. Nino
rozciął jej koniec i zawiązał pętlę, którą teraz Simone zarzuciła na
jedną z kamiennych kolumn pomiędzy dwoma otworami strzel
niczymi.
Nastąpiła długa chwila przerwy. Czekała, trząsąc się, nagle
zziębnięta w zacinającym deszczu.
A potem wesoły głos powiedział:
Hej, aniołku, pięknie wyglądasz i Nino wspiął się na blankę.
Uścisnęła go z radością.
9 Gniazdo 2$a 129
Wszystko w porządku? zapytała.
Jasne odparł, zdejmując duży plecak, który przydzwigał
razem z karabinem. Martwiliśmy się o ciebie.
Wyciągnął drugi zwój liny z plecaka i zaczął rozwijać go
w ciemność.
Co teraz?
Wspinają się za pomocą głównej liny, a ja pomagam im tą.
Uda im siÄ™?
Błysnął zębami w uśmiechu. Angielscy alpiniści twierdzą, że
nie słyszeli o niczym łatwiejszym.
Owinęła się szczelniej burnusem, drżąc w lodowatym deszczu,
i patrzyła, jak Nino wciąga powoli linę, owijając ją sobie wokół
ramienia. Zatrzymał się tylko raz, i to najwyżej na kilka sekund,
a potem następna ciemna postać wspięła się na mur.
Simone postąpiła niepewnie do przodu.
Wszystko w porządku? zapytała.
Simone? odezwał się znajomy głos z angielskim akcentem
i z mroku wyłonił się Grant. Przyciągnął ją do siebie i uścisnął
mocno. Dopiero wtedy przestała się trząść.
Rozdział jedenasty
Do ciemnej wieży
To Barzini pierwszy spostrzegł światło latarki dyndającej na końcu
szpagatu, jakieś piętnaście metrów na prawo od nas. Chyba nigdy
w życiu nie odczułem tak głębokiej ulgi. Nic jej się nie stało taka
była moja pierwsza myśl.
Pozbieraliśmy ekwipunek i podeszliśmy na miejsce. Nino roz
winął linę wspinaczkową i przywiązał ją do szpagatu. Szarpnął,
dając umówiony sygnał, i lina poszła w górę.
Co, u diabła, zajęło jej tyle czasu? wyszeptał Langley.
Na to pytanie nikt z nas nie mógł na razie odpowiedzieć.
Czy to ważne? odparłem. Udało jej się, no nie?
Nino zakładał plecak. Zarzucił karabin na ramię i szarpnął linę,
żeby ją sprawdzić. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i położył rękę na
moim ramieniu.
Okay, idę. Módlcie się za mnie.
Sądząc z brzmienia jego głosu, temu młodemu diabłowi spra
wiało to przyjemność. Kamień zachrzęścił pod jego nogą, a potem
Nino zniknął w ciemnościach nad naszymi głowami.
Oczekiwałem dłuższej przerwy, toteż poczułem się zaskoczony,
kiedy druga lina ześlizgnęła się po skałach i opadła mi na ramiona.
Byłem następny w kolejce; za mną miał się wspiąć Langley, a na
końcu Barzini. Obwiązałem się liną w pasie za pomocą kawałka
cumy i szarpnąłem. Zwisająca lina poszła w górę, a ja chwyciłem
główną linę.
Połamania nóg wyszeptał Barzini.
131
Niepotrzebnie się obawiałem. Po pierwsze, tak jak powiedział
Nino, w mroku szło to lepiej, gdyż jeśli spojrzało się w dół, nic nie
było widać i w ogóle nie istniało wrażenie wysokości. Po drugie zaś
skała była o wiele łatwiejsza do pokonania, niż sugerował Zingari
nachylajÄ…ca siÄ™ stopniowo, z poszarpanÄ… powierzchniÄ… z granitu
i bazaltu, która pomimo deszczu dawała dobre oparcie stopom.
Poza tym lina pomocnicza okazała się niezastąpiona Nino
ciągnął ją tak mocno, że przez większość czasu miałem wrażenie, iż
jestem wciągany na górę, bez jakiegokolwiek wysiłku ramion.
Zatrzymałem się tylko na chwilę, kiedy znalazłem się na szczycie
skały, na niewielkim występie pod północną ścianą. Nino znowu
zaczął ciągnąć i dopiero te ostatnie dziesięć metrów sprawiło, że
poczułem napięcie w ramionach.
Chwilę pózniej przecisnąłem się przez otwór strzelniczy i znalaz
łem się na twardym gruncie, wewnątrz wieżyczki.
W bladym świetle ujrzałem dwie postacie.
Wszystko w porządku? zapytała Simone.
Wyciągnąłem ręce i wziąłem ją w objęcia.
Langley dotarł na górę kilka minut pózniej. Barzini miał
większe problemy i w końcu musieliśmy go wciągnąć po prostu siłą.
Przepchnął się z naszą pomocą przez otwór strzelniczy i opadł na
czworaka, dysząc ciężko.
Matko Boża wyszeptał. Nigdy więcej, nigdy w świecie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]