- Strona pocz±tkowa
- Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 10 Pożegnanie księżniczki
- Art 178a KK red Stefański 2014 wyd 10 R A Stefański
- Glen Cook Black Company 10 Soldiers Live
- Sandemo Margit Saga O Czarnoksiężniku 10 Echo
- Dancing Moon Ranch 10 Forb
- LA Banks Huntress 10 The Darkness
- 008.Lee_Rachel_Miejsce_na_ziemi
- Evanovich Janet, Goldberg Lee Skok
- Diana Lee A Taste for Blood
- Carolyn Faulkner Forever in Love (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
własnością, nie musiała więc martwić się o czynsz w czasie
swojej nieobecności. Nie chciała jednak zostawić go na tak
długo bez dozoru. Postanowiła więc poprosić swoją
przyjaciółkę Lindę, żeby przeprowadziła się do niej na ten
okres. Linda z ochotą przystała na tę propozycję. Melissa w
nieco lepszym humorze pojechała do miasta, żeby załatwić
jeszcze kilka drobiazgów.
Następnego dnia także spędziła kilka godzin w centrum, a
kiedy wróciła, zobaczyła, że jej weranda tonie w kwiatach.
Pokrywał ją istny kobierzec z niezliczonej ilości bukietów.
Melissa weszła do domu nie interesując się kwiatami.
Jak zwykle najpierw podeszła do telefonu i przesłuchała
nagranie automatycznej sekretarki.
Drgnęła na dzwięk głosu Boba. Nie powiedział dużo,
zaledwie kilka słów: Melisso, zadzwoń do mnie, kiedy
wrócisz."
Przewinęła taśmę dalej i za chwilę powtórzyło się to samo.
Melisso, zadzwoń do mnie, kiedy wrócisz." I po chwili ten
sam głos, mówiący to samo. Brzmiało to tak, jakby się płyta
zacięła. Bob wydzwaniał do niej przez cały dzień.
Rozgniewana skasowała całą taśmę. Potem poszła do
sąsiada. - Panie James, na mojej werandzie leży pełno
kwiatów, a jutro wyjeżdżam na kilka miesięcy. Może pańska
żona ucieszyłaby się z tych kwiatów? - spytała.
Sąsiad był zachwycony. - Zwietnie się składa, panno
Sherman. Jutro będziemy właśnie obchodzili trzydziestą
rocznicę naszego ślubu. A więc wyjeżdża pani za granicę?
Pewnie służbowo. Mam nadzieję, że nie trafi pani w te rejony,
gdzie toczÄ… siÄ™ wojny.
Melissa uspokoiła go wyjaśniając, że nie specjalizuje się w
reportażach wojennych. - W czasie mojej nieobecności
wprowadzi się do mnie przyjaciółka. Czy może ewentualnie
liczyć na pana pomoc?
- Oczywiście. Proszę jej powiedzieć, że zawsze będzie
miłym gościem.
Melissa wróciła uspokojona do domu, ściągnęła z
pawlacza walizki i zaczęła je pakować. Im szybciej wyruszy,
tym lepiej. Nie miała najmniejszej ochoty spotkać się z
Bobem. Nie chciała nawet go słyszeć.
Na wszelki wypadek znowu przełączyła telefon na
sekretarkę. Jakiś wewnętrzny głos mówił jej, że jest tchórzem,
ponieważ nie ma odwagi stanąć do kolejnej konfrontacji z
Bobem.
Zadzwoniła do wujka Pata i umówiła się na spotkanie z
nim. Nie miała właściwie ochoty spotykać się z nim przed
wyjazdem, ale pomyślała, że dobrze byłoby mieć to za sobą.
Spotkanie nie trwało nazbyt długo. Melissa
poinformowała wuja z wyrzutem, że wie o wszystkim.
- Zrozum, Melisso, że to zupełnie inna sprawa niż u
Bartlettów. Ned żyje i nadal pracuje, a jego rodzina sprzedała
za jego plecami dzieło jego życia.
- Dlaczego miałoby to być coś innego? Dlatego, że mój
ojciec nie żyje i nie mógł zrobić nic, żeby zapobiec sprzedaży
akcji? - spytała z goryczą.
- Właśnie. Nie sprzedałbym swych udziałów, gdyby on
żył. Teraz zresztą też nie zrobiłem pierwszego kroku. Kiedy
się jednak dowiedziałem, że ,,O'Sullivan Group" kupiła już
udziały Margaret, Emily i Claire, uznałem, że zatrzymanie
akcji jest pozbawione sensu. I tak mieli już większość.
Spojrzał na Melissę z irytacją. - Nie wiem, czemu się tak
denerwujesz. Nie sprzedałem twoich akcji, chociaż jako
pełnomocnik powinienem działać w twoim interesie. Ale teraz
radzę ci po dobroci - sprzedaj akcje. Tak dobra okazja może
się już nie trafić.
Melissa potrząsnęła głową. - Nie, chcę je zatrzymać.
- Melisso - powiedział wuj łagodnie. - Nie rób świętości z
tych gazet. Były dziełem życia twego ojca, zgoda. Ale na
pewno nie oczekiwał, że zachowamy je przez sentyment do
końca życia. W tym świecie nie ma sentymentów, Melisso.
Uczczenie pamięci ojca nie polega na bezsensownym
przechowywaniu akcji w skarbcu bankowym.
Melissa nie dała się jednak przekonać. Trwała uparcie
przy swoim stanowisku.
W drodze do domu rozważała słowa wuja. Być może nie
mylił się w swej opinii. Być może ojciec też byłby za tym,
żeby dostosować się do zmienionej sytuacji.
Nie mogła jednak zapomnieć o tym, co zrobili jej krewni,
a przede wszystkim Bob Whitney. Bob nie wiedział co prawda
o związku Melissy z wydawnictwem Shermana, nie mogła mu
jednak wybaczyć jego bezkompromisowego nie" na pytanie,
czy sytuacja zmieniłaby się, gdyby wiedział.
Całą transakcję przeprowadzono wtedy, kiedy Melissa
była na urlopie i trudno jej było po prostu uwierzyć, że to
przypadek. Gniew jej rósł z minuty na minutę.
Jake, który odwiedził ją po południu, od razu zauważył, że
coÅ› jest nie w porzÄ…dku.
Zauważył natychmiast puste miejsce po obrazie. - Czy
musiałaś coś wstawić do lombardu? Jeśli nie masz forsy,
chętnie ci pożyczę.
Melissa próbowała coś odburknąć, ale wspomnienie
obrazu było dla niej zbyt bolesne, żeby mogła, ot tak, po
prostu przejść do porządku dziennego nad pytaniem.
Jake spojrzał na nią ukradkiem. - Hej, żartowałem tylko.
Jeśli powiedziałem coś głupiego, to przepraszam.
Melissa potrząsnęła głową z uśmiechem. Ale on znał ją
dobrze i nie dał się oszukać. Usiadł na sofie. - Opowiadaj mi
tu zaraz, co cię gnębi. Zostanę tu tak długo, dopóki się nie
dowiem wszystkiego. CzujÄ™ tu jakiÅ› zwiÄ…zek z Bobem
Whitneyem i ze sprzedażą gazet twego ojca.
- Ale to ciebie w ogóle nie powinno obchodzić!
- Wszystkie twoje problemy sÄ… moimi problemami,
ponieważ jestem twoim najlepszym przyjacielem. No,
zacznijże wreszcie! - ponaglił Melissę.
Melissa wahała się jeszcze przez chwilę, ale nie mogła się
już powstrzymać. - Za moimi plecami - wybuchnęła. - To jest
właśnie najgorsze. Zrobił to za moimi plecami, gdy byliśmy
na wyspie!
- Słucham? Powoli! - Jake podniósł rękę. - O kim mówisz
my"? Czy Bob poleciał z tobą na wyspę? Myślałem, że jest w
Stanach.
- Bo był. Nie poleciał ze mną na wyspę. Pojawił się tam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]