- Strona pocz±tkowa
- Włóczędzy
- Legut Lucyna MiśÂ‚osne niepokoje pana Zenka
- Charlie Richards Accepting Caladon's Scales
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 3 Imperium Tysić…ca SśÂ‚ośÂ„c
- Redwood Pack 5 Shattered Emotions Carrie Ann Ryan
- 08 Ernest Hemingway Mieć‡ i nie mieć‡
- GR582. (Duo) Banks Leanne Jego WysokośÂ›ć‡ pan doktor
- Nora Roberts Niedowiarek
- Bram Stoker Dracula
- Randall Frakes Terminator 2. DzieśÂ„ sć…du
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czym opadł jej na twarz duży pukiel siwych włosów.
On jest mordercą powiedziała.
Tak pani sÄ…dzi? Dlaczego?
Po prostu wiem stwierdziła pani Oliver. To tego rodzaju typ.
Otwarty i dobroduszny, i w ogóle.
Może.
Zabrzmiało to nieprzekonująco.
Ale jaki by mu pani przypisała motyw?
Postępowanie niezgodne z zawodem lekarza powiedziała pani Oliver.
1 pani McGinty o tym wiedziała. Ale jakikolwiek był powód, zapewniam
pana, że to on. Przyjrzałam się wszystkim innym i to on jest mordercą.
Poirot w odpowiedzi zauważył tonem niewinnej rozmowy:
Ktoś wczoraj wieczorem usiłował mnie zepchnąć na tory na stacji w
Kilchester.
Boże święty. Chce pan powiedzieć, że chciano pana zabić?
Nie mam wątpliwości, że taki był zamiar.
A doktor Rendell wyjeżdżał do chorego, wiem, że tak.
Rozumiem z tego& tak& że doktora Rendella nie było w domu, gdyż
udał się do chorego.
To najlepszy dowód orzekła pani Oliver z satysfakcją.
Niezupełnie powiedział Poirot. Oboje pan i pani Carpenterowie byli
wczoraj wieczorem w Kilchester i wrócili do domu każde osobno. Pani Rendell
mogła cały wieczór siedzieć w domu i słuchać radia albo nie& nikt nie
sprawdzi. Panna Henderson często jezdzi do kina w Kilchester.
Wczoraj wieczorem nie była. Była w domu. Mówiła mi.
Nie można wierzyć wszystkiemu, co kto powie oświadczył tonem
pouczenia Poirot. Rodziny trzymajÄ… zwarty front. Z drugiej strony ta
cudzoziemka, pomoc domowa, Frieda, była wczoraj wieczorem w kinie, więc
nie może nam powiedzieć, kto był, a kogo nie było w domu w Zagrodzie
Myśliwego! Sama pani widzi, jak trudno coś ustalić.
Mogę chyba ręczyć za swoich powiedziała pani Oliver. Jak pan
mówi, o której to się stało?
Dokładnie o dziewiątej trzydzieści pięć.
To Szczodrzeńce w każdym razie są czyste jak łza. Od ósmej do pół do
jedenastej Robin, jego matka i ja graliśmy w karty.
Myślałem, że może pani z Robinem siedzieliście zamknięci przy wspólnej
pracy.
Zostawiając mamę, żeby wskoczyła na motor ukryty w krzakach?
Pani Oliver roześmiała się. Nie, mieliśmy mamę na oku. Westchnęła,
gdyż ogarnęły ją smutniejsze myśli. Wspólna praca powiedziała z
goryczą. Jeden koszmar! Jakby się panu podobało, gdyby ktoś przykleił
nadinspektorowi Battle czarny wąs i twierdził, że to pan?
Poirot zamrugał.
Co za upiorny pomysł!
Teraz pan wie, co cierpiÄ™!
Ja także cierpię wyznał Poirot. Kuchni pani Summer hayes nie
da się opisać. To w ogóle nie kuchnia. I te przeciągi, te zimne wiatry, te koty
chore na żołądek, te długie psie kłaki, połamane nogi u krzeseł i to okropne
łóżko, na którym sypiam& Przymknął oczy na wspomnienie tej udręki.
Ledwie ciepła woda w łazience, dziury w dywanie na schodach i ta kawa&
żadne słowa nie opiszą pani cieczy, jaką się tam podaje zamiast kawy. To
obraza dla żołądka.
Biedny Poirot powiedziała pani Oliver. A jednak, wie pan, ona jest
strasznie miła.
Pani Summerhayes? Jest czarująca. Jest wręcz czarująca. Tym to
trudniejsze.
Oto i ona powiedziała pani Ołiver. Zbliżała się do nich Maureen
Summerhayes.
Na jej piegowatej twarzy malował się ekstatyczny wyraz. Niosła w ręku
kieliszek. Z czułością uśmiechała się do obojga.
Chyba jestem trochę zawiana oświadczyła. Morze cudownego
dżinu! Jakże ja lubię przyjęcia! Nieczęsto się zdarzają w Broadhinny. To
dlatego, że oboje jesteście tacy sławni. %7łałuję, że nie potrafię pisać książek.
Kłopot ze mną polega na tym, że nic nie umiem zrobić jak należy.
Jest pani dobrą żoną i matką, madame powiedział afektowanym
tonem Poirot.
Oczy Maureen się otworzyły. Aadne orzechowe oczy w drobnej piegowatej
twarzy. Pani Oliver zastanowiła się, ile ona ma lat. Niewiele ponad
trzydzieści, jak przypuszczała.
Naprawdę? zapytała Maureen. Ciekawe. Kocham ich strasznie, ale
czy to dosyć?
Poirot kaszlnÄ…Å‚.
Jeśli nie poczyta mi pani tego za arogancję, madame. %7łona, która
prawdziwie kocha męża, powinna dbać o jego żołądek. To ważne, żołądek.
Maureen wyglądała na lekko urażoną.
Johnnie ma wspaniały żołądek powiedziała z godnością.
Absolutnie płaski. Praktycznie śladu brzuszka.
Mówiłem o tym, co się do niego wkłada.
Mówi pan o mojej kuchni powiedziała Maureen. Wcale nie sądzę,
żeby to, co człowiek je, miało większe znaczenie.
Poirot jęknął.
Albo to, co człowiek na sobie nosi powiedziała Maureen rozmarzonym
tonem. Albo co robi. Nie sądzę, aby rzeczy miały jakieś znaczenie& tak
naprawdÄ™.
Milczała przez dłuższą chwilę z oczami zamglonymi alkoholem, jak gdyby
patrzyła gdzieś daleko.
Parę dni temu jakaś kobieta napisała do gazety powiedziała nagle.
Naprawdę głupi list. Pytała, co lepiej& kiedy się pozwala, żeby dziecko
adoptowała osoba, która jest w stanie zapewnić mu wszelkie szansę&
wszelkie szansę, tak to ujęła& i miała na myśli przyzwoite wykształcenie,
ubranie, i dobre warunki& czy kiedy się je zatrzymuje, nie mogąc dać mu
żadnych szans. Uważam, że to głupie& naprawdę głupie. Jeżeli tylko jest się
w stanie dać dziecku jeść& to tylko się liczy.
Wlepiła wzrok w pusty kieliszek, jakby to była kryształowa kula.
Wiem dobrze powiedziała. Sama byłam adoptowanym dzieckiem.
Matka mnie oddała i dostałam wielkie szansę, jak to się mówi. I zawsze mnie
to bolało& zawsze& zawsze& świadomość, że w gruncie rzeczy było się
niechcianą, że matka mogła mnie się wyrzec.
Było to może poświęcenie dla pani dobra powiedział Poirot.
Jej jasne oczy spotkały jego spojrzenie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]