- Strona pocz±tkowa
- Żšdza złota Primke Robert, Szczerepa Maciej, Szczerepa Wojciech
- Wojownik Trzech Światów 04 Strażnicy Kościuszko Robert
- Tindal Robertson Timothy Fatima, Rosja i Jan Paweł II
- Bauslaugh, Robert A. The Concept of Neutrality in Classical Greece
- Samotność anioła zagłady Robert J.Schm
- Howard Robert E Conan ryzykant
- Ann Roberts Beacon of Love
- Heinlein, Robert A For Us The Living
- Roberts Alison Powtórka z miłości
- HISTORIA BIBLIJNA
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zatrzymał się dopiero pod drzwiami obok pokoju Lucasa.
- Steve... - Patrzyła mu badawczo w twarz. - Czy to prawda? To co powiedział Lucas?
Czy Helen rzeczywiście was szantażowała? - Gdy dostrzegła w jego oczach zażenowanie,
dodała: - Nie chcę być wścibska, ale...
Wolno wypuścił powietrze z płuc.
- W obecnej sytuacji to już nie jest wścibstwo. Nie masz nic wspólnego z naszymi
sprawami, lecz mimo to zostałaś w nie wmieszana.
Prawie się roześmiała, gdy usłyszała, że mówi to, o czym przed chwilą myślała.
Wmieszana... Tak właśnie było.
- McLeana trafił w sedno. Helen miała informacje dotyczące pewnego kontraktu,
który zawarłem. Wszystko było oczywiście zgodne z prawem, chociaż... - Uśmiechnął się ze
smutkiem. - Chodzi o problem etyczny, który w druku nie wyglądałby zbyt dobrze. Tak już
jest, że jeśli chcesz zostać politykiem, musisz się zabezpieczyć na wszystkich frontach.
- Zabezpieczyć się? Cóż, pewno tak... - Zcisnęła palcami skronie.
- Helen mi groziła. Nie podobało mi się to, ale... nie do tego stopnia, żeby kogoś
mordować. - Odetchnął głęboko. - Chociaż niewiele mi to pomoże. Mało prawdopodobne,
żeby ktoś z nas się przyznał.
- Doceniam, że mi wszystko opowiedziałeś. - W oczach Steve'a dostrzegła ciepły
błysk, jednak jego twarz była spięta i zmęczona. - Z pewnością niełatwo ci o tym mówić.
- Mam nadzieję, że trochę ci to pomogło. Zresztą już niedługo będzie trzeba wyjaśnić
wszystko policji - zauważył ponuro. Machinalnie odgarnął jej włosy. - Mówienie o tym
oczyszcza atmosferę. Ale chyba na razie masz dosyć. - Uśmiechnął się, gdy nagle zorientował
się, że rękę wsunął w jej włosy. - Pewno jesteś do tego przyzwyczajona. Trudno im się
oprzeć. Marzyłem, żeby ich dotknąć od chwili, gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy. Nie
gniewasz siÄ™?
- Nie. - Nie była zaskoczona, gdy nagle ją objął i poczuła jego usta na swoich. To był
delikatny pocałunek, który nie tyle ją podniecał, co ukoił. Odprężona starała się go oddać, na
ile tylko mogła.
- Pójdziesz teraz trochę odpocząć? - spytał cicho, tuląc ją do siebie.
- Przynajmniej spróbuję. Dziękuję. - Odsunęła się, żeby na niego spojrzeć, ale jej
wzrok przyciągnęło coś za nim. W drzwiach sąsiedniego pokoju stał Lucas. Przyglądał im się
przez chwilę, po czym bez słowa zniknął w środku.
W pokoju położyła się na białej narzucie, która przykrywała łóżko. Ze zmęczenia
kręciło jej się w głowie, ciało miała jak odrętwiałe, jednak sen nie nadchodził. Jej myśli
krążyły wokół gości pensjonatu.
Jacques i Spicerowie budzili jej głębokie współczucie. Nie mogła zapomnieć wyrazu
oczu Jacques'a, gdy opowiadał o swoich dzieciach. Pamiętała też, jak Robert tulił płaczącą
żonę. Julii z pewnością niepotrzebne było niczyje współczucie. Autumn nie miała
wątpliwości, że wielka gwiazda potrafi o siebie zadbać. Steve także wydawał się
umiarkowanie zirytowany grozbami Helen. Czuła, że o niego również nie trzeba się martwić.
On potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach.
Inna sprawa z Lucasem. Zachęcał wszystkich do mówienia o swoich sekretach, jednak
to, czym jego szantażowała Helen, nadal pozostawało tajemnicą Wydawał się bardzo
opanowany, lecz Autumn wiedziała, jak znakomicie potrafi ukrywać wszelkie uczucia. Był
też nieugięty, a czasami wręcz grozny. Kto mógł wiedzieć to lepiej od niej?
A okrutny? Tak, zdecydowała. Lucas z pewnością mógł być okrutny. Ciągle nosiła po
nim blizny. Ale morderstwo? Nie potrafiła wyobrazić sobie, żeby Lucas miał rzucić się na
Helen Easterman z ostrym narzędziem. Z nożyczkami... Starała się usunąć ten obraz z
pamięci, ale doskonale pamiętała, jak leżały na podłodze przy ciele Helen. Nie, nie uwierzy,
żeby był do tego zdolny. Nie chciała w to wierzyć...
Nie mogła zresztą uwierzyć, by ktokolwiek z nich mógł to zrobić. Czy umieliby ukryć
taką ohydną zbrodnię, taką nienawiść za podkrążonymi oczami i wstrząśniętymi twarzami?
Jednakże... ktoś z nich był zabójcą.
Musi przestać o tym myśleć. Przynajmniej na razie. Zalecenie Steve'a było bardzo
rozsądne: powinna odpocząć. Mimo to podniosła się z łóżka, podeszła do okna i zapatrzyła
siÄ™ w padajÄ…cy deszcz.
Pukanie wyrwało ją z zadumy. Podskoczyła zdenerwowana i otaczając się ramionami
w obronnym geście, odwróciła się do drzwi. W gardle jej zaschło, a serce waliło jak młotem.
Uspokój się! - nakazała sobie. Nikt nie zamierza cię skrzywdzić.
- Proszę. - Z ulgą usłyszała swój spokojny głos.
Do pokoju wszedł Robert. Wydawał się chory i tak wyczerpany, że zapominając o
strachu, machinalnie wyciągnęła do niego ręce. Chwycił jej dłonie, patrząc na nią badawczo.
- Powinnaś coś zjeść - powiedział. - Utratę wagi zawsze najpierw widać na twarzy.
- Wiem. Moje delikatne zmarszczki szybko zmieniają się w głębokie bruzdy. Ty także
nie wyglÄ…dasz najlepiej.
Westchnął ciężko.
- Chciałem cię przeprosić za żonę.
- Daj spokój. Wiem, że nie chciała tego powiedzieć. Wszyscy jesteśmy załamani.
- %7łyła w strasznym napięciu, zanim... - Przerwał. - Teraz zasnęła. A jak twoja głowa?
- Odgarnął jej włosy i obejrzał siniec na czole. - Już nie boli?
- Nie, nic mi nie dolega. - Niefortunny wypadek w ciemni wydawał się śmiesznie
błahy wobec dramatu, który teraz przeżywali. - Czy mogę ci jakoś pomóc, Robercie?
Przez chwilę wpatrywał się w nią zrozpaczonym wzrokiem, zaraz jednak odwrócił
oczy.
- Ta kobieta zmieniła życie Jane w piekło. Gdybym o tym wiedział, już dawno bym z
tym skończył. - Zaczął krążyć po pokoju. - Dręczyła ją, wyciskała z niej każdy grosz.
Korzystała z jej słabości i zachęcała do hazardu, żeby tylko zdobyć pieniądze. Nie zdawałem
sobie z tego sprawy, a przecież powinienem... Wczoraj Jane opowiedziała mi o wszystkim.
Zamierzałem dziś rano rozprawić się z tą całą Easterman. - Zacisnął pięści. - Niech mi Bóg
wybaczy, ale tylko dlatego żałuję, że jest już martwa.
- Robercie... Każdy czułby to samo - powiedziała ostrożnie. - To była zła kobieta.
Skrzywdziła kogoś, kogo kochasz. - Widziała, że jego napięcie ustępuje i pięści zaczynają się
rozluzniać. - Może to niewłaściwe, ale nikt nie będzie jej opłakiwać.
- Przykro mi, że zostałaś w to uwikłana. - Jego oczy znów były łagodne. - Pójdę
zajrzeć do Jane.
Przez chwilę patrzyła za nim, po czym opadła na krzesło. Znów czuła się kompletnie
wyczerpana. Kiedy skończy się to szaleństwo? Jeszcze niedawno siedziała bezpiecznie w
swoim mieszkaniu na Manhattanie. Nawet nie znała ludzi, którzy teraz pochłaniali jej myśli.
Prócz jednego.
Ledwie zdążyła o nim pomyśleć, drzwi się otworzyły. Lucas podszedł do niej,
marszcząc czoło.
- Powinnaś coś zjeść - rzucił prosto z mostu. Uznała, że ma dość słuchania tej rady.
- Niemal słychać, jak spadają z ciebie kolejne kilogramy - mówił dalej. - Naprawdę
jesteÅ› za chuda.
- Uwielbiam pochlebstwa. - Bezceremonialne wejście i aroganckie słowa wyzwoliły w
niej energię. - Nie nauczyłeś się pukać?
- Zawsze podobała mi się twoja szczupła figura, Kocie. Z pewnością to pamiętasz. -
Poderwał ją na nogi i przytulił do siebie, nie zważając na gniew, który pojawił się w jej
spojrzeniu. - Anderson zdaje się także odkrył twój urok. Czy przyszło ci do głowy, że możesz
całować mordercę?
Mówił cicho, spoglądając na nią z rozbawieniem i głaszcząc po plecach. Czuła, że go
pragnie, co jeszcze bardziej wzmogło jej gniew.
- Być może obejmuje mnie w tej chwili.
Zacisnął rękę na jej włosach tak mocno, że krzyknęła. %7łartobliwe spojrzenie zniknęło,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]