- Strona pocz±tkowa
- Charlotte Stein The Horizon (pdf)
- wyklad skaly magmowe cz1
- tech note dedicated heartbeat interface
- Bracia St Claire 01 Mortimer Carole Gwiazda z Hollywood
- Mishra Podstawy Jogi Królewskiej
- Benford, Gregory Galactic Center 6 Sailing the Bright Eternity
- Carrington, Tori Schicksalsherzen Liebe, heiss wie Feuer
- 133.Warren_Wendy_Zamieszkac_z_szefem
- M.S. Force Quantum 02 Kuszenie
- Carroll Jonathan Drewniane Morze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oddawała się nauce, że niebawem osiągnęła swój cel.
Pani von Sassneck nie miała pojęcia o talencie muzycznym Ani.
Domyślała się tylko, że gra ona na fortepianie. Ale gdy pewnego dżdżystego
wieczora Ania zagrała na życzenie pani von Sassneck kilka utworów na
fortepianie, ciotka i bratanek spojrzeli sobie w oczy. To była muzyka w ich
guście.
Po kilku dniach, gdy stara pani odwiedziła Anię w jej pokoju, ujrzała tam
lutniÄ™.
Czyż pani gra i na lutni, Aniu? zapytała zdumiona.
Owszem, cioteczko Elżbieto. Mama lubiła bardzo śpiew z
akompaniamentem lutni. Nauczyłam się więc tej sztuki.
Więc pani śpiewa także? I nic mi pani o tym nie powiedziała? A ja tak
szalenie lubię śpiew! Musi mi pani koniecznie od czasu do czasu coś
zaśpiewać. Bratanek mój także przepada za muzyką. Ale oczywiście jeszcze
Strona nr 50
MIEJ SAOCCE W SERCU
nie teraz, kiedy ból po stracie matki jest w pani tak żywy.
Mogę zaśpiewać, kiedy tylko pani zechce, cioteczko Elżbieto. Nie
przeszkodzi mojej żałobie, gdy zaśpiewam ukochane piosenki mateczki;
pomyślę wtedy, że matka jest przy tym i przysłuchuje mi się.
W kilka dni pózniej pogoda była znowu tak brzydka, że nie można było
spędzić wieczoru pod gołym niebem. Trzy osoby zasiadły więc w małym
salonie pani von Sassneck, który, zdaniem Norberta, był najmilszym
zakątkiem w całym zamku. Deszcz pluskał o szyby, a ludzie czuli się pod
dachem tym bardziej bezpiecznie i miło.
Szkoda, że nie masz tu w pokoju fortepianu, cioteczko Elżbieto;
poprosiłbym wtedy pannę Sundheim o trochę muzyki rzekł Norbert,
rozpierając się wygodnie w fotelu. Pani von Sassneck spojrzała na niego z
uśmiechem. Możemy przecież przejść do salonu muzycznego.
Nie, na to jest mi tutaj zbyt miło.
W takim razie musisz zrezygnować z muzyki. Albo nie... przychodzi mi
właśnie na myśl... Aniu... teraz byłaby najodpowiedniejsza okazja, aby nam
pani coś zaśpiewała. Ale musi mi pani szczerze powiedzieć, czy jest pani w
odpowiednim nastroju. Dręczyć pani nie chcę.
Ania wstała natychmiast.
Przyniosę zaraz lutnię, cioteczko Elżbieto.
Co, panna Sundheim śpiewa z akompaniamentem lutni? zapytał
Norbert.
Tak, Norbercie. Możesz więc pozostać w swoim wygodnym fotelu, a
mimo to usłyszysz muzykę.
Ania wyszła już z pokoju i pani von Sassneck opowiedziała bratankowi o
nowo odkrytym talencie dziewczyny.
Po chwili Ania powróciła z lutnią. Usiadła w fotelu. W pokoju paliła się
tylko stojąca lampa elektryczna z czerwonym abażurem. Różowy odblask
padał na pochyloną twarz Ani i na jej smukłe, piękne dłonie. Bez wahania
ślizgały się ręce Ani wdzięcznymi ruchami po strunach i po krótkiej
przygrywce zaczęła się pierwsza pieśń. Głos jej nie był bardzo silny, może
zresztą nie wydobywała całej siły głosu ze względu na intymne wrażenie, ale
działał oszałamiająco słodko i miękko i odznaczał się czarującym
brzmieniem.
Bez tchu przysłuchiwali się ciotka i bratanek. Pani von Sassneck
przechyliła się w fotelu, ale wyprostowała się natychmiast znowu i wsparła
ręce na poręczach. Norbert, który siedział w cieniu i oparł głowę na dłoniach,
spoglądał w Anię jak zaczarowany. Głos jej przenikał mu do głębi serca.
Oczy pani von Sassneck zwilżyły się. Gdy pieśń Ani dobiegła końca,
westchnęła głęboko.
Dziecko... dziecko... przecież pani jest wielką artystką wybełkotała
Strona nr 51
Jadwiga Courths-Mahler
bez tchu.
Ania czuła się zawstydzona tą wyrazną pochwałą. Nie zdawała sobie
wcale sprawy, że śpiew był tak wybitny. Wzrok jej, bezradny i zakłopotany,
pomknął ku Norbertowi. Młodzieniec siedział nieruchomy i niemy,
przesłoniwszy oczy ręką, jakby go oślepiało światło. Postać jego widać było
tylko w niejasnych zarysach.
Czy mam jeszcze coś zaśpiewać? zapytała Ania szybko.
Bardzo o to proszę, droga Aniu. Znacznie dłużej mielibyśmy ochotę
przysłuchiwać się pani, niż pani będzie miała ochotę śpiewać. Prawda,
Norbercie? rzekła pani von Sassneck.
Norbert opuścił rękę i podniósł głowę. Musiał się skupić. Pieśń Ani
przejęła go do głębi duszy. Teraz wstał szybko, ujął rękę Ani i podniósł ją do
warg.
Dziękuję pani za tę rozkosz, panno Sundheim. Cioteczka wypowiedziała
przed chwilą to, co i ja odczuwam rzekł z dziwnie niespokojnym
spojrzeniem.
Pani von Sassneck nie dojrzała w jego zachowaniu nic niepokojącego. %7łe
był wielkim entuzjastą muzyki, o tym wiedziała. A Ania oczarowała przecież
swÄ… muzykÄ… i jÄ… samÄ….
Norbert siadł znowu na swoim miejscu. Ania nie wiedziała, co ma
odpowiedzieć, czuła tylko, jak gorące jego usta paliły jej dłoń, i jakby chcąc
uciec przed swymi myślami, rozpoczęła drugą pieśń. Była to melancholijna
włoska piosenka ludowa, w której mówiło się o rozłące i tęsknocie.
Gdy Ania ujrzała, że piosenka ta wycisnęła łzy z oczu pani Sassneck,
zaczęła zaraz drugą, wesołą i figlarną. Piosenka ta miała refren, który
powtarzało się na lutni. Podczas tego refrenu Ania spojrzała z uśmiechem na
panią von Sassneck, jakby się chciała przekonać, czy piosenka wywarła
rozweselające wrażenie. I istotnie, pani Elżbieta uśmiechała się.
Norbert nie spuszczał Ani z oka, ogarnięty marzycielskim nastrojem.
Zapomniał o czasie i miejscu, zapomniał, że był ostatnim Sassneckiem i
zapomniał o próbie przodków. Marzył, że wystarczy mu powstać tylko, aby ją
przycisnąć do serca, aby dotknąć gorącymi wargami tych czerwonych ust, co
śpiewały tak słodkie pieśni.
Gdy Norbert powrócił tego wieczora do swego pokoju, nie mógł się
uspokoić. Myśli jego krążyły koło pięknej lutnistki. Nie wiedział, czy Ania
dzisiaj dopiero swymi pięknymi piosenkami wtargnęła do jego serca, czy już
dawniej wzięła je w posiadanie. Czuł tylko, że kocha tę piękną, złotowłosą
dziewczynę i że nigdy żadna kobieta nie wzbudzi w nim tak silnego,
przemożnego uczucia, jak Ania Sundheim.
Strona nr 52
MIEJ SAOCCE W SERCU
12.
12.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]