- Strona pocz±tkowa
- Amsbary, Jonathan [Cyberblood Chronicles 02] Kit [pdf]
- KP
- Graham Masterton Studnie PiekieśÂ‚
- śÂšredniowieczne Pancerze I Taktyka
- Kaszubowska Marta Wiktoria Zapach tytoniu
- Atrocitas Aqua Horrors of the Deep (Anthiology)
- Bonnie Dee & Summer Devon Seducing Stephen (pdf)
- śÂšwiadectwo (ksić…śźka), Kard. StanisśÂ‚aw Dziwisz
- Alan Dean Foster Interlopers
- Droga do szcz晜›cia Wilkins Gina
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzyłem kuchenne drzwi i poprosiłem Pauline, żeby zajrzała do mnie na minutkę.
29
Dziewczyna rzuciła szybkie spojrzenie na matkę, jakby podejrzewała, że to ele-
ment wcześniej uknutego spisku, ale Magda nawet nie podniosła głowy.
Magda w razie potrzeby potrafiła zmieniać się w posąg. Lodowy i milczący.
I z taką miną, że wszystkim w ułamku sekundy mowę odbierało.
Pauline zarzuciła głową jak klacz i pomaszerowała przez pokój do kuchni.
Co? warknęła po kapralsku, całkiem nie swoim głosem.
Uśmiechnąłem się.
CO?
Twoja mama naprawdę da nam popalić, jeśli nie powiesz mi przynajmniej,
gdzie i co to jest.
Skrzyżowała ramiona i zacisnęła usta. Dokładnie tak samo jak Magda.
To moje ciało. Robię z nim, co chcę.
Niewątpliwie. Ale jeśli na tym poprzestaniemy, to twojej matce bezpiecz-
niki wysiądą. Upór nie poprawi sytuacji.
No to czego chcesz?
Gdzie to jest?
Zmierzyła mnie spojrzeniem, wysunęła dolną wargę.
Nie powiem ci. Próbujesz mną manipulować. Nie cierpię tego.
Więc co to jest? Tyle chyba możesz mi powiedzieć. Daj mi cokolwiek, bo
z pustymi rękami nie uspokoję Magdy. Bądz indywidualnością, bądz sobą, ale pa-
miętaj, że jesteś też córką. Twoja matka martwi się o ciebie. Nie bądz nierozsądna.
Jesteśmy po twojej stronie.
%7ładne takie, Frannie. Nie interesuje mnie, co kto sobie o mnie pomyśli.
Chciałam mieć tatuaż i mam. Gdy zechcę przekłuć sobie język, to przekłuję go
i już.
Uniosłem oczy do nieba i złączyłem dłonie jak Włoch przy modlitwie.
Tylko nie mów tego matce, Pauline! Boże! W ogóle nie wspominaj przy
niej o przekłuwaniu czegokolwiek.
Wcale nie planuję się przekłuwać. Mówię tylko, że jak zechcę, to się nie
zawaham!
Wspomniałem już, że kiedyś było ze mnie niezłe ziółko. W zasadzie zdołałem
sobie z tym poradzić, ale niekiedy coś wraca, wyskakuje jak diabeł z pudełka.
Zwykle w mocno niestosownej chwili. Pauline zachowywała się tak arogancko
i obłudnie, że młody Fran obudził się i skoczył jej do gardła. Nie dość, że powtó-
rzyłem jej słowa tonem szyderstwa, tak żeby dokuczyć, ale jeszcze zakołysałem
przy tym głową niczym niedorozwinięta laleczka z przedstawienia Punch i Judy.
. . . jak zechcÄ™, to siÄ™ nie zawaham!
Trzeba przyznać, że moja pasierbica znalazła w sobie dość zimnej krwi, aby
nie skomentować zdarzenia. Spojrzała na mnie tylko przeciągle. I z obrzydzeniem.
Pełna niezachwianej godności opuściła kuchnię. Usłyszałem jeszcze, jak jej matka
pyta: Dokąd idziesz? , a potem odgłos zamykanych frontowych drzwi.
30
Dwadzieścia sekund pózniej Magda była w kuchni.
Co jej powiedziałeś? Co zrobiłeś?
Zawaliłem sprawę. Zacząłem się z niej naśmiewać.
Moja żona stuknęła się w czoło.
Wiesz co, to wszystko jest śmiechu warte. Zaczynam się zachowywać jak
moja matka wobec mojej siostry!
Starsza siostra Magdy została zamordowana, gdy była jeszcze nastolatką.
Trzydzieści lat temu. Nieobliczalna dziewczyna, znana powszechnie w Crane s
View z tego, że zawsze robiła, co chciała. Magda pamiętała dzieciństwo jako ciąg
prawie nieustających pyskówek pomiędzy nimi.
Nagle odezwał się dzwonek przy drzwiach. Spojrzeliśmy po sobie. Pauline?
Czemu miałaby dzwonić do własnego domu? Może zapomniała kluczy. Odłoży-
łem chochlę i poszedłem otworzyć.
Nikogo nie było. Wyszedłem trochę dalej, poza zasięg blasku padającego
z werandy, żeby się lepiej rozejrzeć. Wciąż nic. Dzieciaki? Zadzwoniły do drzwi
szefa policji i uciekły? Gdy wracałem, coś mnie zatrzymało. Dokładnie rzecz bio-
rąc, zatrzymał mnie mój nos. W powietrzu znów unosił się ten wspaniały zapach.
Znacznie słabszy, ale jednak. Ostatnim razem czułem go, gdy Old Vertue poja-
wił się w garażu. Czyżby to była jego wizytówka? Wolałem nie czekać i załatwić
rzecz od razu.
Mimo zostawionej na ogniu zupy przeszedłem przez trawnik do garażu i zaj-
rzałem do środka. Ktoś siedział w naszym samochodzie na miejscu pasażera. Zro-
biłem jeszcze kilka kroków i zorientowałem się, że to Pauline. Jednak nie od razu
mogłem z nią porozmawiać, najpierw musiałem coś sprawdzić. Kluczyki miałem
już w dłoni; otworzyłem bagażnik, oczekując sam nie wiem czego. Był pusty. Wy-
puściłem powietrze. Powoli, z ulgą. Gdyby pies znów się tam pojawił, w chwili
gdy Pauline była w samochodzie, to wtedy chyba bym. . . Sam nie wiem, co bym
zrobił. Jednak zapach czuło się w garażu znacznie mocniej, to na pewno.
Pauline?
Chcę pełni życia. Nie poruszyła się. Patrzyła przed siebie i przemawiała
do ściany garażu.
Nie ma w tym nic złego. Pełnia życia należy się każdemu.
W zeszłym półroczu czytaliśmy pewien wiersz. Przestraszył mnie. Nie mo-
gę przestać myśleć o jednym wersie: Jak skryć się przed czymś, co nie znika .
I stąd tatuaż. Mama myśli, że chcę być taka jak wszyscy, ale to wręcz odwrotnie.
Chcę, żeby w szkole o tym usłyszeli i spytali: O n a, Pauline Ostrova? Ten głupi
mól książkowy ma t a t u a ż? Nie chcę być tym, kim jestem, gdy będę star-
sza, Frannie. Nadusiłam dzwonek, aby nie być sama. Miałam nadzieję, że mnie
znajdziesz.
31
I dobrze. Może jednak wróciłabyś do domu? Zupa już gotowa. I zapamiętaj
jedno: głębokie lęki mobilizują bardziej niż cokolwiek innego. %7ładen sprawdzian
z matmy nie doda ci nigdy takich skrzydeł jak byle duch.
Nadal tkwiła w bezruchu.
Nie żałuję, że to zrobiłam. %7łe zrobiłam sobie ten tatuaż.
Nie musisz. A swojÄ… drogÄ…, co to jest?
Nie twoja sprawa.
* * *
%7łycie popłynęło dalej. Zjedliśmy zupę, poszliśmy spać i wstaliśmy następne-
go ranka, by stawić czoło tej przyszłości, która tak niepokoiła Pauline. Old Vertue
nie pojawił się ponownie. Schiavowie też nie wrócili. Powietrze zaczęło pachnieć
jak zwykle, samochód zapalił. Johnny Petangles wpadł do jednego z rowów, któ-
re kopali nad rzeką, i zwichnął sobie nogę w kostce. Susan Ginnety wyjechała
na konferencję burmistrzów małych miast, a po powrocie nie zastała już męża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]