- Strona pocz±tkowa
- Amarinda Jones Pushing Fate (pdf)
- Gwyneth Jones Castles Made of Sand
- Max Heindel (EN) Message of the Stars
- Rob McGregor Indiana Jones i dziedzictwo jednoroĹźca
- 1922 Indiana Jones i Delficka Pułapka
- Celmer Michelle Niebezpieczna namić™tnośÂ›ć‡
- Foster Alan Dean Nadchodzć…ca burza
- 04 Wieczna milosc 2 (Arnold Judith )
- Carolyn Faulkner Heartsong (pdf)
- 310.Graham Lynne śÂšlub w Petersburgu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cisza.
To pañska ostatnia szansa odezwaÅ‚ siê Reingold. Kiedy
zaaplikujê panu tê dawkê, ju¿ siê pan nie obudzi przynajmniej nie
po tej stronie ¿ycia.
Indy przeÅ‚kn¹Å‚ Slinê.
Mo¿e dojdziemy do jakiegoS porozumienia zasugerowaÅ‚.
Słucham rzekł Reingold.
Dobrze rzuciÅ‚ Indy szybko, staraj¹c siê zyskaæ na czasie.
Załó¿my, tylko teoretycznie, ¿e powiem wam, gdzie jest dziennik
Baldwina.
Tak.
Jak¹ mam gwarancjê mówiÅ‚ dalej Indy ¿e puScicie mnie
wolno?
Reingold zaSmiaÅ‚ siê.
¯adnej odparÅ‚.
Rwietnie rzekł Indy.
DoSæ tych wykrêtów, doktorze Jones. To pañska ostatnia szan-
sa. Powie mi pan, gdzie znajdê dziennik?
Owszem, powiem ci, gdzie go szukaæ odrzekÅ‚ Indy. Mo-
¿esz zacz¹æ od pójScia prosto do&
Szmata w ustach stłumiła krzyk Indy ego.
Przy okazji gÅ‚os jego ciemiêzcy ociekaÅ‚ sÅ‚odycz¹. Nazy-
wam siê Reingold. PomySlaÅ‚em, ¿e mo¿e chciaÅ‚by pan wiedzieæ.
Szkoda, ¿e z nikim nie podzieli siê pan t¹ wiedz¹.
Z pocz¹tku Indy s¹dziÅ‚, ¿e straciÅ‚ wzrok. Z tak nieprzeniknion¹
ciemnoSci¹ stykaÅ‚ siê dotychczas jedynie w jaskiniach i innych pod-
ziemnych pomieszczeniach.
Albo w snach.
Wtedy oczywiScie przyszÅ‚o mu do gÅ‚owy, ¿e powróciÅ‚ koszmar.
ZnajdowaÅ‚ siê jak zwykle w jakimS ciasnym pudle, tak ciasnym, i¿
52
ledwo mógÅ‚ poruszyæ ramionami. SÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚osy i monotonne bucze-
nie przypominaj¹ce gÅ‚os ksiêdza, ale sÅ‚owa byÅ‚y osobliwie przytÅ‚u-
mione.
BolaÅ‚a go gÅ‚owa, co mu siê nadzwyczaj rzadko zdarzaÅ‚o. I czuÅ‚
zimno. Ale dopiero kiedy obmacaÅ‚ dÅ‚oñmi wewnêtrzn¹ stronê wieka
i boki trumny, wbijaj¹c sobie przy tym drzazgê w czubek palca, zro-
zumiaÅ‚, ¿e to nie koszmar senny.
Naprawdê zostaÅ‚ pogrzebany ¿ywcem.
Teraz caÅ‚kiem wyraxnie usÅ‚yszaÅ‚ sÅ‚owa ksiêdza:
& z prochu powstaÅ‚eS i w proch siê obrócisz&
GarSæ ziemi, delikatnie niczym drobny deszcz, zastukaÅ‚a na wieku
trumny. Indy chciaÅ‚ krzyczeæ, ale gardÅ‚o miaÅ‚ tak wysuszone od nar-
kozy, ¿e wydobyÅ‚ z siebie jedynie chrapliwy, przepeÅ‚niony bólem
szept. SpróbowaÅ‚ waliæ piêSciami w wieko, ale nie miaÅ‚ doSæ miej-
sca, by wzi¹æ zamach; je¿eli nawet ktokolwiek coS usÅ‚yszaÅ‚, nie oka-
zał tego.
Ludzkie gÅ‚osy zaczêÅ‚y siê zwolna oddalaæ.
Przez kilka minut panowała cisza.
Nagle pierwsza Å‚opata ziemi plasnêÅ‚a na trumnie nieodwoÅ‚alnie
jak wyrok Smierci. Indy koÅ‚ysaÅ‚ siê z boku na bok i drapaÅ‚ wieko, ale
nie powstrzymaÅ‚o to potoku spadaj¹cego piachu. SÅ‚yszaÅ‚, jak gra-
barz podSpiewuje podczas pracy.
Indy opanowaÅ‚ panikê. Zamkn¹Å‚ oczy i skupiÅ‚ siê na zebraniu
wystarczaj¹cej iloSci Sliny, aby wydaæ jeden dÅ‚ugi, gÅ‚oSny okrzyk.
Ratunku!
Lawina ustała.
Indy usłyszał, jak grabarz mruczy coS do siebie.
Czubek łopaty zeskrobał z wieka nieco ziemi, a potem dwukrot-
nie weñ zastukaÅ‚.
Indy odpowiedział stukaniem.
Chcê st¹d wyjSæ wychrypiaÅ‚ bÅ‚agalnie.
A niech mnie kule bij¹ grabarz wgramoliÅ‚ siê do wykopu
i przyÅ‚o¿yÅ‚ ucho do trumny. ¯yjesz pan?
Mam nadziejê wykrztusiÅ‚ Indy.
Jak to?
Nie prowadzilibySmy tej rozmowy, gdyby było inaczej rzekł
Indy. Niech mi pan pomo¿e siê st¹d wydostaæ.
UsÅ‚yszaÅ‚, jak dwa inne gÅ‚osy równie¿ ponaglaj¹ grabarza, by po-
mógÅ‚ mu wyjSæ. Jeden z nich nale¿aÅ‚ do Zoë, ale nie potrafiÅ‚ zidentyfi-
kowaæ wÅ‚aSciciela mêskiego gÅ‚osu.
53
Parê minut póxniej grabarz odbiÅ‚ wieko trumny i Indy wypeÅ‚zÅ‚
na pokryt¹ Sniegiem ziemiê. PoÅ‚o¿yÅ‚ siê na plecach, patrz¹c na obra-
mowany zimowym niebem Kamieñ z Thule.
Nadal miał na sobie swoje czerwone kalesony.
To nie jest mój wujek odezwaÅ‚a siê Zoë.
StanêÅ‚a nad nim ze splecionymi na piersi rêkami. Obok niej staÅ‚
mê¿czyzna w Srednim wieku ubrany w drogi garnitur.
Nigdy nie s¹dziÅ‚em, i¿ bêdê taki zadowolony z tego powie-
dziaÅ‚ Indy ¿e pokazujê siê publicznie w samej bielixnie.
Grabarz podrapaÅ‚ siê po karku. Potem wyj¹Å‚ flaszkê z tylnej
kieszeni kombinezonu. Wyci¹gn¹Å‚ korek i podniósÅ‚ j¹ do góry, wzno-
sz¹c toast.
Teraz nigdy ju¿ niczemu siê nie zdziwiê oznajmiÅ‚.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]