- Strona pocz±tkowa
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 21] A Fortune for Kregen (pdf)
- James Alan Gardner [League Of Peoples 05] Ascending
- Wallace, B. Alan. The Taboo of subjectivity
- Lori Foster The Winston Brothers & Visitation 7 of 12 Fantasy
- Koontz Dean Mąż
- Alan Dean Foster The Mocking Program (v5.0) (pdf)
- Foster, Alan Dean Spellsinger 5 The Paths of the Perambulator
- Alan Dean Foster SS6 The Time Of The Transferance
- Foster, Alan Dean Icerigger 2 Mission to Moulokin
- Alan Dean Foster Humanx 6 The howling stones
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PodniósÅ‚ wzrok i wpatrzyÅ‚ siê w bÅ‚êkit nieba.
Luminara zerknêÅ‚a na padawanów.
Pomiêdzy Barriss¹ i Anakinem wci¹¿ panuje napiêcie.
Tak westchn¹Å‚ Obi-Wan. Te¿ to zauwa¿yÅ‚em. Ale zdaje siê, ¿e
od czasu jej porwania sprawy maj¹ siê nieco lepiej. Barrissa jest Swiet-
n¹ uczennic¹. Moc przepÅ‚ywa przez ni¹ silnym strumieniem.
To prawda, ale nie tak mocno, jak przez młodego Anakina. Twój
padawan to rw¹ca rzeka. Jest peÅ‚en energii, która szuka upustu.
Zacz¹Å‚ szkolenie wyj¹tkowo póxno, matka wychowywaÅ‚a go dÅ‚u-
¿ej, ni¿ to siê zdarza w przypadku innych uczniów.
Luminara znów spojrzaÅ‚a w stronê padawanów.
ZnaÅ‚ swoj¹ matkê? To wiêx, której uczniowie Jedi na ogół nie od-
czuwaj¹. Mo¿e stanowiæ xródÅ‚o najró¿niejszych komplikacji i trudnoSci.
Wiem. Sam nigdy bym go nie przyj¹Å‚, ale zostaÅ‚ wybrany przez
mojego wÅ‚asnego mistrza, Qui-Gona Jinna. Jego ¿yczenie, wypowie-
dziane przed Smierci¹, przysi¹gÅ‚em uszanowaæ. Po jego odejSciu mu-
siaÅ‚em zaj¹æ siê opiek¹ i wychowaniem tego niezwykle niesfornego
mÅ‚odzieñca.
Jak ci poszło? zapytała z wyraxnym zainteresowaniem.
Obi-Wan z nieobecn¹ min¹ pogÅ‚adziÅ‚ siê po brodzie.
Bywa impulsywny i to mnie martwi. Nieraz daje siê ponieSæ nie-
cierpliwoSci, i to jest niebezpieczne. Ale wiele przeszedÅ‚, jest te¿ sprag-
niony wiedzy i nauki Jedi. S¹ dziedziny, w których celuje, na przykÅ‚ad
walka na miecze Swietlne. I wydaje siê urodzonym pilotem. Ale nie lubi
poSwiêcaæ czasu na meandry historii czy dyplomacji, a polityka przy-
prawia go dosÅ‚ownie o mdÅ‚oSci. A jednak wytrwaÅ‚. Zdaje siê, ¿e wy-
trwaÅ‚oSæ odziedziczyÅ‚ po matce, któr¹ Qui-Gon znaÅ‚ przelotnie; twier-
dziÅ‚, ¿e byÅ‚a spokojn¹, ale bardzo siln¹ kobiet¹.
Mistrzyni Jedi w zadumie skinêÅ‚a gÅ‚ow¹.
JeSli ktokolwiek zdoÅ‚a przerobiæ ten niewdziêczny surowiec
w wyszlifowanego rycerza Jedi, to chyba tylko ty, Obi-Wanie. Wielu
ma doSæ wiedzy, ale nie starcza im cierpliwoSci.
Ty te¿ mogÅ‚abyS to zrobiæ, jak mi siê zdaje.
SpojrzaÅ‚a mu w twarz. Stoj¹c naprzeciw siebie, dwoje Jedi dÅ‚ugo pa-
trzyÅ‚o sobie w oczy. Ka¿dy widziaÅ‚ coS odmiennego, lecz niezmiernie
6 Nadchodz¹ca burza 81
cennego, nawet wyj¹tkowego. A kiedy odwrócili wzrok, uczynili to rów-
noczeSnie.
Obi-Wan podszedÅ‚ do spieraj¹cych siê tubylców. Luminara spogl¹-
daÅ‚a za nim przez chwilê w zadumie, po czym wróciÅ‚a do obserwacji
tłumu.
Poganiani przez Obi-Wana Kyakhta i Bulgan zakoñczyli wreszcie
targowanie. WspaniaÅ‚e suubatary mierzyÅ‚y w kÅ‚êbie trzy razy tyle co
czÅ‚owiek. MiaÅ‚y po szeSæ nóg o szeroko rozpostartych palcach; takie
stopy wydawaÅ‚y siê kompletnie nie na miejscu u stworzenia, którego
przeznaczeniem było przemierzanie trawiastych stepów.
Anakin zwróciÅ‚ uwagê Kyakhty na ten pozorny bÅ‚¹d ewolucji, ale
Alwari rozeSmiaÅ‚ siê tylko.
Zobaczysz, po co one s¹, padawanie Jedi! Rci¹gn¹Å‚ podwójne
wodze i bez trudu zawrócił swego nowego wierzchowca.
Lekkie, ale mocno wypchane siodÅ‚o byÅ‚o przypiête pomiêdzy przed-
nimi a Srodkowymi Å‚opatkami. ZagÅ‚êbienie miêdzy Srodkowymi Å‚opat-
kami a kÅ‚êbem mieSciÅ‚o za to pokaxn¹ iloSæ baga¿u. Pracowici pomoc-
nicy kupca wÅ‚aSnie Å‚adowali na Å‚agodne zwierzêta zakupione i zapÅ‚aco-
ne zapasy.
Jedzenie, woda, sprzêt& wszystko wyliczone, pani Barrisso.
Bulgan wsun¹Å‚ dÅ‚ugopalczaste, obute stopy w strzemiona zwisaj¹ce po
obu stronach karku suubatara, zamiast u dołu siodła. Aagodny łuk siodła
wygodnie podtrzymywał jego kalekie plecy.
Haja! wykrzykn¹Å‚ z wyraxn¹ radoSci¹. Taka jazda przywodzi
mi na mySl wspaniałe chwile.
Luminara dosiadÅ‚a swojego wierzchowca, stosuj¹c siê dokÅ‚adnie
do instrukcji Kyakhty. Pomimo wysokoSci zwierzêcia nie miaÅ‚a z tym
¿adnego kÅ‚opotu. Po pierwsze, dlatego ¿e wierzchowiec przyklêkn¹Å‚
w oczekiwaniu na jexdxca, a po drugie, dlatego ¿e jego ciaÅ‚o byÅ‚o w¹-
skie i smukÅ‚e. Wtedy te¿ okazaÅ‚o siê, po co potrzebne jest siodÅ‚o. Bez
niego siedziaÅ‚oby siê wprost na rzêdzie wystaj¹cych krêgów.
Elup! warkn¹Å‚ Kyakhta. Suubatar wstaÅ‚, prostuj¹c trzy pary nóg
po kolei: najpierw przednie, potem Srodkowe, wreszcie tylne. Wyja-
SniÅ‚o siê równie¿ przeznaczenie wysokiego oparcia w tylnej czêSci sio-
dÅ‚a. Gdyby nie ta podpora, k¹t, pod jakim znalazÅ‚ siê grzbiet zwierzêcia
przy wstawaniu, spowodowaÅ‚by zsuniêcie siê Luminary na ziemiê.
Ka¿de ze zwierz¹t pyszniÅ‚o siê wÅ‚asnym wzorem ciemnozielonych
pasów na tle krótkiego, miêkkiego futra w jasnym odcieniu br¹zu. Taka
kombinacja kolorów pozwalaÅ‚a im, pomimo wielkoSci, wtopiæ siê w ste-
powe otoczenie. Luminara spodziewaÅ‚a siê, ¿e suubatary to zwykÅ‚e tra-
82
wo¿erne prze¿uwacze i ze zdumieniem dowiedziaÅ‚a siê, ¿e w istocie byÅ‚y
wszystko¿erne i mogÅ‚y przetrwaæ dziêki wielu rodzajom po¿ywienia.
DÅ‚ugie, smukÅ‚e szczêki miaÅ‚y nisko umieszczone stawy, co pozwalaÅ‚o
na zaskakuj¹co du¿e rozwarcie paszczy; dziêki temu mogÅ‚y jednym kÅ‚ap-
niêciem pochÅ‚on¹æ du¿y owoc lub spore zwierzê. Cztery kÅ‚y wystawaÅ‚y
u góry i u doÅ‚u szczêk, sprawiaj¹c przera¿aj¹ce wra¿enie, na przekór ich
Å‚agodnej naturze.
OczywiScie to s¹ osobniki udomowione zaznaczyÅ‚ Bulgan, od-
gaduj¹c jej mySli. Znane s¹ przypadki, kiedy dzikie suubatary napada-
ły i niszczyły całe karawany.
Bardzo pocieszaj¹ce. Anakin przechylaÅ‚ siê z jednej strony na
drug¹ na grzbiecie cierpliwego zwierzêcia i z trudem utrzymywaÅ‚ rów-
nowagê. Kyakhta zauwa¿yÅ‚ to i pospieszyÅ‚ z dobr¹ rad¹.
Siedzisz zbyt prosto, mistrzu Anakinie. Oprzyj siê o viann, opar-
cie siodÅ‚a. Proszê, wÅ‚aSnie tak. Widzisz, jak naturalnie twoje stopy znaj-
duj¹ teraz strzemiona?
W ogóle niewiele widzê mrukn¹Å‚ padawan, szamocz¹c siê z po-
dwójnymi wodzami.
S¹dzê, ¿e jesteSmy doSæ wysoko, ¿eby zobaczyæ to, co trzeba
zapewniÅ‚ go Obi-Wan. RozparÅ‚ siê w siodle, jakby siê w nim urodziÅ‚.
Uwa¿aj to za kolejny nieoczekiwany epizod w twojej edukacji.
WolaÅ‚bym raczej edukowaæ siê w najnowszym modelu Smiga-
cza terenowego burkn¹Å‚ Anakin, ale Kyakhta miaÅ‚ racjê. Im bardziej
przechylaÅ‚ siê w tyÅ‚ i ufaÅ‚ siodÅ‚u, tym swobodniej i pewniej siê czuÅ‚.
Mo¿e nie bêdzie tak xle.
Czy mo¿e zaufaæ temu dziwnemu, nieznanemu zwierzêciu? Su-
ubatary z pewnoSci¹ byÅ‚y Å‚adnymi stworzeniami o wypukÅ‚ych, nakra-
pianych srebrem oczach, pojedynczym, szerokim, rozdêtym nozdrzu
i gÅ‚adkich czaszkach. Uszy wtapiaÅ‚y siê w okr¹gÅ‚e gÅ‚owy; w przeci-
wieñstwie do Ansionian, nie miaÅ‚y grzyw. Pasiaste futro byÅ‚o gêste
i krótkie, aby zapewniæ maksymaln¹ izolacjê przy minimalnym opo-
rze powietrza. Ogony, dÅ‚ugie do ziemi, wydawaÅ‚y siê doSæ cienkie.
Wszystko w tych zwierzêtach wydawaÅ‚o siê stworzone w jednym, je-
dynym celu.
Do pêdu.
Wszyscy gotowi? Kyakhta bez wysiłku trzymał wodze swoje-
go rumaka jedn¹ rêk¹. ObejrzaÅ‚ siê na towarzysza. Bulgan daÅ‚ znak, ¿e
ostatnie z zapasów zostały załadowane. No to ruszajmy na spotkanie
Borokiich! PochyliÅ‚ siê do przodu, klepn¹Å‚ wierzchowca po gÅ‚adkim
karku i ostro krzykn¹Å‚: Elup!
83
Suubatary wydawaÅ‚y siê wzbijaæ w powietrze. W istocie po prostu
puSciÅ‚y siê galopem, wedÅ‚ug rozkazu. Luminara z zachwytem stwier-
dziÅ‚a, ¿e szeSciono¿ny bieg jest wyj¹tkowo dobrze amortyzowany. Pra-
wie ¿adnych wstrz¹sów i podrzutów. OparÅ‚a siê w viannie siodÅ‚a, zagÅ‚ê-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]