- Strona pocz±tkowa
- Bauslaugh, Robert A. The Concept of Neutrality in Classical Greece
- Anne Moir Dav
- Charles Martin W pogoni za śÂ›wietlikami
- 083. Sanders Glenda Dar serca
- Eagle Kathleen Ksi晜źniczka i kowboj
- Dlaczego_ Dlaczego_ Dlaczego_ 111 zaskakuj_cych pyta_ i odpowiedzi Martin Fritz
- dziekonski jozef bohdan sedziwoj
- Livingstone_J_B_ _Morderstwo_w_British_Museum
- Holynski_Marek_ _E mailem_z_Doliny_Krzemowej
- Translation, History, Culture; A Sourcebook ed. by A. Lefevre
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej w piersi. Na palcach wyszła na korytarz i zerknęła z daleka do pokoju
przyjaciółki.
Zach stał odwrócony plecami, ale TJ słyszała ka\de słowo.
Naprawdę mi przykro, \e znów to widzę mówiła Doreen. Trzymała w
ręku telefon komórkowy.
Dziękuję, ale nie ma na to rady. Pójdę po\egnać się z Jimem
powiedział Zach do Doreen.
Tak, Zachary. Będzie mu bardzo miło, jeśli to zrobisz.
Zach poszedł dalej. Oczy Doreen i TJ spotkały się. Doreen uniosła się, by
wstać zza biurka, ale TJ zatrzymała ją gestem dłoni. Na twarzy sekretarki
malował się smutek, ale nie było teraz czasu na pocieszenia.
TJ z daleka słyszała męskie głosy. Wróciła do swojego pokoju. Miała
nadzieję, \e we własnym biurze potrafi się opanować. Serce biło jej bardzo
mocno, ale musiała spróbować porozmawiać z Zachem, nawet jeśli to nic nie da.
Zdawało się jej, \e minęła wieczność, zanim znowu usłyszała jego kroki
na korytarzu. Zach zatrzymał się jeszcze przy pokoju Doreen i zamienił z nią
kilka słów. TJ czekała, dopóki nie doszedł do drzwi jej pokoju.
Zach?
Przez chwilę myślała, \e nawet się nie zatrzyma. Serce miała w gardle. W
końcu jednak stanął, obrócił się i spojrzał na nią.
Tak?
Jego oczy były zimne jak lód. Cała odwaga TJ gdzieś wyparowała. Usta
jej dr\ały. Z ogromnym wysiłkiem wyjąkała:
Czy... moglibyśmy... zamienić kilka słów? Na twarzy Zacha ukazało się
zniecierpliwienie.
Myślę, \e powiedzieliśmy sobie ju\ wszystko.
Nie... ProszÄ™.
Opór Zacha nie był zemstą. Nie chciał ranić TJ. Ale nie miał te\ zamiaru
wysłuchiwać dalszych bezpodstawnych oskar\eń. Wyglądała prześlicznie. Zach
nigdy nie widział jej tak eleganckiej. Miał nadzieję, \e ich spotkanie nie było
powodem tego, \e TJ tak się wystroiła. Chyba jednak czekała na niego.
No dobrze powiedział sucho.
Wejdz, proszÄ™.
Zgodził się z niechęcią. Do wczoraj TJ znaczyła dla niego bardzo wiele.
Teraz sam nie wiedział, co czuje. Ciągle podniecała go i tak pewnie będzie
zawsze. Ale zraniła go do głębi i ta rana jeszcze długo się nie zagoi.
TJ zamknęła drzwi pokoju.
Chciałabym cię przeprosić powiedziała cicho, odwracając wzrok od
zimnego błysku w oczach Zacha.
Nie odpowiedział od razu. Wiedział, \e TJ kiedyś zrozumie, jak bardzo
się myliła. Nie sądził jednak, \e stanie się to tak szybko. Nie był jeszcze gotowy
na przebaczenie. Mo\e kiedyś, z czasem, kiedy będzie normalnym człowiekiem.
Miał nadzieję, \e tak będzie. Teraz jednak mógł być tylko zimny i obojętny.
Obszedł TJ dookoła, starając się, by jej nie dotknąć, i poło\ył dłoń na klamce.
Do widzenia, TJ powiedział.
Ale... TJ była przera\ona. Zach, przeprosiłam cię! Jest mi przykro!
Czy to nic nie znaczy?
Dzisiaj? W tej chwili? Nie, TJ. To zupełnie nic nie znaczy.
Otworzył drzwi i wyszedł. TJ stała bez ruchu, z otwartymi ustami. Nie
miała nadziei, \e Zach przebaczy jej w pełni, ale nie sądziła, \e natknie się na
lodowaty mur. Odszedł, nie przyjmując jej przeprosin. Była tak zaszokowana, \e
nie tylko zabrakło jej słów, ale i łez.
W drzwiach pojawiła się Doreen.
To nie trwało zbyt długo. Dobrze się czujesz?
Ja... TJ westchnęła głęboko, cała roztrzęsiona. Wszystko w
porządku powiedziała.
To była jej wina. To ona wszystko zepsuła, a nie Zach. Dlaczego dopiero
teraz to zrozumiała?
ROZDZIAA DZIESITY
Była niemal druga nad ranem. TJ zapaliła światła w sali z basenem i
skuliła się na szezlongu, który stał w patio. Dr\ąc nieco, owinęła bose stopy
rąbkiem welurowego szlafroka. Podczas bezsennych nocy lubiła patrzeć na
wodę w basenie. Ostatnio zdarzało się to często. Budziła się nagle w środku
nocy i ju\ nie mogła spać. Przyczyną tej bezsenności był Zach. Stale miała przed
oczyma jego obraz w snach i na jawie. Przeszkadzał jej pracować, myśleć,
\yć.
Czasami patrzyła tęsknie na telefon, ale wcią\ brakowało jej odwagi. Od
Carla Oaklanda, który całkiem niezle sobie radził jako nadzorca, dowiedziała
się, \e Zach otworzył swoją firmę. Nie miało to większego znaczenia. Nawet
własne przedsiębiorstwo przestało cieszyć TJ. Pracowała ju\ w większym
wymiarze godzin, ale nie przynosiło jej to \adnej radości. śycie wydawało się
jej beznadziejne. Z wyjątkiem godzin spędzanych z Tiną wszystko było
bezbarwne i nudne. Nie mogła wejść do sypialni, by nie widzieć w niej Zacha.
Im bli\ej było do wakacji, tym bardziej TJ pragnęła zgody z Zachem lub
choćby jakiegokolwiek porozumienia. Przyjazni, jeśli nie czegoś innego.
Wyciągnęła zdrętwiałe nogi i po raz nie wiadomo który powiedziała sobie, \e
musi przynajmniej spróbować. Jutro na pewno podniesie słuchawkę i zadzwoni
do Zacha. Bezsenne noce stawały się nie do zniesienia.
W biurze panowała niecodzienna cisza. Doreen wyszła załatwić jakieś
sprawy. Nawet telefon nie dzwonił.
TJ wpatrywała się z przera\eniem w aparat stojący na biurku. To wcale
nie było takie łatwe. Jeśli Zach odło\y słuchawkę, nie zniesie tego ciosu. A jeśli
będzie chłodny...?
Powoli wykręciła numer nowej firmy Zacha. Po dwóch dzwonkach
odezwał się wesoły, młody, kobiecy głos.
West-Valley Construction Company. Czym mogę słu\yć?
TJ Odkaszlnęła, zmieszana.
Czy mogę mówić z Zachem Torellim?
Nie ma go w tej chwili. Czy coś przekazać? Myśli w głowie TJ
kotłowały się.
Ach... tak. Proszę mu powiedzieć, \e dzwoniła TJ Reese. Zach zna mój
numer. Proszę go poprosić, by po powrocie skontaktował się ze mną. To... jest
dość wa\ne.
Oczywiście, przeka\ę.
TJ odło\yła słuchawkę. Powinna była się domyślić, \e Zach nie będzie
siedział w biurze. Ale mo\e to i lepiej. Jeśli Oddzwoni, to znaczy, \e chce z nią
rozmawiać. TJ poczuła radość, \e zrobiła pierwszy krok.
Tego popołudnia Tina była wspaniała. Gaworzyła i śmiała się jak najęta.
W TJ topniało serce. Kiedy zadzwonił telefon, TJ siedziała przy dziecku na
dywanie rozło\onym w salonie na podłodze.
Mama zaraz wróci, kochanie powiedziała TJ do swojej córki.
Telefon stoi tu, niedaleko, widzisz? Mo\esz na mnie patrzeć, kiedy będę
rozmawiać. Podniosła słuchawkę. Mówi TJ powiedziała.
Moja recepcjonistka przekazała mi, \e dzwoniłaś. TJ nagle zabrakło
tchu.
Tak wyszeptała zduszonym głosem. Czy mo\esz poczekać chwilę?
Zanim zdą\ył cokolwiek odpowiedzieć, przykryła mikrofon dłonią i
zaczerpnęła kilka głębokich oddechów.
Ju\ jestem powiedziała w końcu do słuchawki. Dzięki, \e
[ Pobierz całość w formacie PDF ]