- Strona pocz±tkowa
- 5. Hardy Kate Największy skarb
- Janny Wurts That way lies Camelot
- Gregory Benford The Sunborn
- Jack Mann Her Ways Are Death
- Dzić™kuje za wspomnienia Cecelia Ahern
- Baccalario P. (Moore Ulysses) Wrota czasu 06 Pierwszy klucz
- Hadśźi Murat Mugujew Pan ze StambuśÂ‚u
- Mishra Podstawy Jogi Królewskiej
- Wędrowcy Âświatów prawdziwych Dwodziestoletnierelacje z podróży
- Ann Roberts Beacon of Love
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciała wyznać?
- Blue? - zagadnÄ…Å‚.
Zamyślone brązowe oczy wolno uniosły się ku twarzy mówiącego.
Odrzekła:
- Wcale nie ułatwił zadania. Utrudnił je, nawet za bardzo. Według
mnie nie życzył sobie, abym cokolwiek znalazła. Nie sądzę, by
przypuszczał, że zajdę tak daleko.
- Ależ skąd! Gdyby tak nie przypuszczał, nie siedzielibyśmy tutaj.
Wyznać coś? Chyba nie. Sprawiała raczej wrażenie osoby gotowej się
poddać.
- Nie, Walker. - Mówiła drżącym głosem i zaczęła zwijać mapy. - Nie
zrobiłby mi tego, kochał mnie.
- Jestem tego pewny. Posłuchaj, Blue - położył dłoń na jej rękach,
lekko, jedynie po to, by zaznaczyć swą obecność - mój tata i ja też
mówiliśmy sobie wiele bardzo przykrych rzeczy. Rany, opowiadałem ci
o tamtej nocy w Goulen, kiedy dosłownie rzuciliśmy się na siebie. To nie
oznacza, że kochaliśmy się mniej niż inni synowie i ojcowie, jedynie
może doświadczaliśmy miłości trudnej do wyrażenia, trudniejszej do
wzajemnego dzielenia się nią, ale nie mniejszej. Była bliska łez, zbyt
bliska, i musiała je powstrzymać.
- Trudna miłość - powiedziała drwiąco, odsuwając się od niego i
wciąż zwijając mapy. - Nie wiedziałam, że istnieje jakakolwiek inna.
- A twoja matka?
- Umarła.
Walker przypomniał sobie, że Sara Dalton umarła dawno temu.
Jeszcze jako chłopiec słyszał poszeptywania pełne współczucia dla małej
dziewczynki i pamiętał, że policzki paliły go ze wstydu i że modlił się,
aby plotkary z Walden nie mówiły tego samego o nim i o Janelle za ich
plecami: Właściwie osierocone, ojciec pijak, ranczo w ruinie, i biedne
dzieci". W tamtych czasach pani Dalton istniała jedynie jako imię kogoś
z odległego rancza gdzieś wysoko w North Park, niejako kobieta z krwi i
kości, nie jako matka tej niezwykłej, wyjątkowej istoty, wypełniającej
jego życie.
RS
88
Musiała jednak być piękna, o złotych włosach i ciemnych oczach, z tą
subtelną mieszanką delikatności i siły, którą odnalazł w twarzy córki.
Abel był głupcem, trwając w miłości do żony innego mężczyzny.
- Może z tego właśnie wywodzą się nasze problemy - powiedział do
Blue. - Z braku łagodzącej wszystko matczynej miłości.
- Ja nie mam żadnego problemu - odrzekła sarkastycznie.
- Ależ masz, Blue. Nigdy nie dałaś mężczyznie szansy. A ja? Ja
dawałem każdej kobiecie, która kiedykolwiek przyciągnęła mój wzrok,
tylko połowiczną szansę.
- Nie mam ochoty słuchać o twoim życiu seksualnym.
- Wcale nie mówię o seksie. Czy ty kiedykolwiek myślałaś o
małżeństwie i posiadaniu dzieci?
- Nie.
- KÅ‚amczucha.
Zareagowała instynktownie; oczy rzucały błyskawice, ręka
poszybowała ku jego twarzy. Uchwycił nadgarstek w ostatniej chwili
przed uderzeniem i mocno przytrzymał.
- Może masz rację, Blue - wycedził, spoglądając na zwinięte mapy w
jej drugiej ręce. - Pewnie dość się napracowaliśmy na dzisiaj. Jutro czeka
nas kolejny długi dzień. - Dał jej to, czego chciała: ostatnią wskazówkę.
Do niej teraz należała decyzja, jak to wykorzystać; jego zadaniem było
tropić ją do końca trasy.
Nadgarstek bolał w żelaznym uścisku. Była mu wdzięczna i za ból, i
za przepełniającą ją wściekłość. Przekonał się, że jest taką kobietą, jaką
chciała być, ale tylko do momentu, gdy podniósł jej rękę do ust i
pocałował. Wtedy znów stała się zwykłą kobietą.
- Rozgrzałaś się. Zwietnie. Prześpisz się. Zaraz wrócę. To tego się
bała, uświadomiła sobie raczej ze złością
niż zmieszaniem. Bardziej obawiała się jego niż upadku z Bays Back
Ridge.
Walker przemierzył obozowisko i ukląkł przy ognisku, wolno
wciągając rękawice. Za bardzo byli do siebie podobni. To był problem.
Podniósł gałązkę i pogrzebał w dogasającym żarze. On i dziewczyna w
namiocie mieli więcej kłopotów z prowadzeniem uprzejmej konwersacji
niż jakakolwiek inna para ludzi, których znał. W jednej chwili
rozmawiali o miłości, w następnej... do licha, nie miał pojęcia, co z nią
zrobić, chyba tylko dać czas na ochłonięcie.
Krótkie gwizdnięcie, rozlegające się z namiotu, kazało mu odwrócić
głowę; zobaczył psa wsuwającego się do środka. No nie, tylko brakowało
RS
89
tego mokrego psiska. Stłumił w ustach przekleństwo, pogrzebał w
dogasającym ognisku, wznosząc kłęby czerwono-złotych iskier w
zachmurzone niebo.
Blue już trzeci raz układała się w śpiworze, na próżno usiłując znalezć
wygodną pozycję. Co gorsza, gdy tylko wykonywała jakiś ruch, również
Trapper się wiercił; leżał jednak tam, gdzie chciała - między śpiworami
jej i Walkera.
- Leżeć - syknęła, przygniatając go ręką do ziemi. Trapper warknął,
ale ułożył się za jej plecami. - Dobry pies.
Jutro, Blue. Myśl ojutrze, nie o dzisiejszej nocy. Uniosła się, zrobiła z
kurtki poduszkę i wtuliła głowę w jej puszystości. Po dwóch głębokich
oddechach puls zaczął zwalniać i zmęczenie, z którym walczyła,
wreszcie wzięło górę.
Jutro znajdziesz swoją przyszłość, swoją fortunę... Walker może... a
kogóż to obchodzi, co on zrobi? Myśl o Bogactwach Lacey, o starych
monetach, przesypujących się przez palce, będących twoją wyłączną
własnością, o kamieniach jaśniejszych niż niebo, o przepięknie
obrobionym metalu i wzorze ułożonym z przepysznych turkusów... skarb
ukryty w Sweet Mary przez bandytów podczas ucieczki, skarb
odnaleziony przez twojego ojca i tobie zapisany...
Walker patrzył, jak ostatni płomień migocze i gaśnie w gęstniejących
ciemnościach. Zgarnął z ud nagromadzony tam śnieg i ulepił z niego
miękką, puszystą kulę. Wiosenny śnieg" - pomyślał. Będzie mogła uciec
rankiem, pozwoli jej na to, ale nie zdoła zatrzeć śladów, nie w tej
miękkiej pokrywie śnieżnej, którą Matka Natura rozpostarła na ziemi.
Miała mnóstwo okazji, by powiedzieć mu prawdę, lecz zdecydowała
się działać na własną rękę. Rzucił śnieg na ziemię i wstał. Mogła robić,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]