- Strona pocz±tkowa
- William R. Forstchen Wing Commander 03 Fleet Action
- William Mark Simmons Undead 1 One Foot in the Grave
- William Gibson Cykl Ciąg (1) Neuromancer
- Bernard Williams Shame and Necessity 1994
- Williams Cathy Kaprysy milionera
- Golding William WieĹźa
- Herries Anne Narzeczone lorda Ravensdena(1)
- Rob McGregor Indiana Jones i dziedzictwo jednorośźca
- Courths Mahler Jadwiga Przybrana córka
- Kleypas Lisa Gamblers 3 Against The Odds (Where's My Hero)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
głęboko. Wtem poczuła dym.
Dym? Jeszcze raz wzięła głęboki oddech, żeby się upewnić. Ale
nawet pomijając smród w kurniku, nie było wątpliwości, że coś się
pali. I to w pobliżu. Czyżby Hetty dołożyła za dużo drewna do pieca?
A przecież Kathleen ją ostrzegała, że to grozi pożarem. Biedna
staruszka uważała, że dopiero gdy piec jest rozpalony do czerwoności,
można być pewnym, że ogień nie wygaśnie. Kathleen tylko czekała,
aż w końcu Hetty wypali dziurę w rurze od pieca.
Dziewczyna dotarła do drzwi, oddychając już jedynie
mieszaniną kurzych fekaliów i gryzącego dymu. Nie wiedziała, co
lepsze. Próbowała ustalić, skąd może pochodzić tak specyficzna woń
dymu.
Czyżby paliły się strzępy ręcznika, które zostawiła na zewnątrz?
A może to nafta?
236
Anula
ous
l
a
and
c
s
Drogi Boże! Tak! To była nafta!
Tymczasem dym zdążył się już wcisnąć przez szparę w drzwiach
i pełzł teraz po podłodze. Przy każdym podmuchu wiatru, który wiał z
kierunku Zielonego Stawu, wzbijał się na dobre półtora metra ponad
ziemiÄ™.
Po chwili zastanowienia Kathleen doszła do wniosku, że w
obejściu nie ma praktycznie żadnej rzeczy, która mogłaby się
przypadkowo zapalić od nafty. Kurczęta już dawno temu wydziobały
ostatnie zdzbła suchej trawy, mogącej stanowić ewentualne
zagrożenie. Nawet jeśli ogień zaprószyła zabłąkana iskra z komina,
nie byłoby czuć tak przenikliwego odoru palących się starych szmat i
nafty.
Kathleen odkaszlnęła i, usiłując wstrzymać oddech, pchnęła
drzwi. Nic. Ani drgnęły. Spróbowała jeszcze raz.
- Do diabła! Niech to licho! - Drzwi najwyrazniej były czymś
przywalone. Prawdopodobnie w momencie, kiedy wiatr zatrzasnÄ…Å‚
drzwi, opadła zasuwa.
Smród Spalenizny robił się coraz ostrzejszy, a gęsty dym
wdzierał się Kathleen do oczu i obolałego od ciągłego odkaszliwania
gardła. Wpadła w panikę. Zaczęła rozpaczliwie szarpać drzwi i wołać
o pomoc Hetty lub kogokolwiek innego.
Uratowała ją w zasadzie stara ruda suka Marthenii Willis, ta
sama, przez którą kiedyś Kathleen i Hetty miały kłopoty z kotem.
Psisko ujadało i wyło tak długo, aż w końcu usłyszał je Amos.
Zaniepokojony, przyszedł sprawdzić, co się dzieje.
237
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Boże miłosierny! Dziewczyno, co tu się wyprawia?
Dopiero po dłuższej chwili Kathleen była w stanie dobyć z
siebie głos. Chwytała w płuca świeże powietrze niczym topielec i z
obrzydzeniem zeskrobywała trzewików kurze łajno zmieszane z
ziemią i słomą.
- Nie mam zielonego pojęcia - odparła w końcu z wysiłkiem i
potrząsnęła bezradnie głową.
Amos zdusił ogień, którego resztki tliły się jeszcze, kiedy
nadeszła Hetty.
Pomrukując pod nosem, staruszek podszedł do kobiet i wymienił
spojrzenia z Kathleen. Hetty pokornie milczała.
- Przedziwne zjawisko - bąknął, otrzepując dłonie z popiołu.
- Przed wejściem zostawiłam puszkę z naftą i stare szmaty.
Chciałam zrobić okład jednej z kur. Przypuszczam, że wiatr wwiał
strzępki pod kurnik, a tam... - Kathleen rozłożyła bezradnie ręce na
znak, że nie do końca rozumie, skąd się wziął ogień. - Nie pamiętam
teraz dobrze ale niewykluczone, że trochę nafty wsiąkło w materiał.
Słyszałam gdzieś, że przesiąknięte naftą szmaty mogą się
samoczynnie zapalić. Prawda to?
- Jak mi Bóg miły, nigdy o tym nie słyszałem -odparł Amos.
Hetty niespodziewanie dołączyła do dyskusji, robiąc minę eksperta.
- Roztocza najlepiej wytępić dymem. Powiedziałabym ci to,
dziewczyno. Ale mnie nie pytałaś, Jak zwykle zresztą.
Amos i Kathleen stanęli jak wryci.
238
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Hetty, jesteś stara, masz krótką pamięć, ale za to cięty język -
zganił ją McNair.
Hetty zarechotała tak przerazliwie, że Kathleen przeszył dreszcz.
- Poczekaj tylko, Amosie McNair. Któregoś dnia twój chłopak
przyprowadzi ci do domu jedną z tych swoich fikuśnych lal. Wtedy
zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni.
Przez następne kilka dni Kathleen i Hetty boczyły się na siebie i
spoglądały wrogo jak pies na kota. Staruszka jeszcze kilka razy
powtórzyła ze złośliwym uśmieszkiem sentencję o fikuśnych lalach.
Kathleen zaczęła się domyślać, że Hetty wiedziała pewnie o
przyczynie ostatniej wizyty Rogana. Nie wiedziała tylko, skąd, skoro
przyjechał, kiedy już spała, a wyjechał, zanim zdążyła się obudzić.
Kathleen sama nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać.
Ostatecznie Hetty nie miała prawa sugerować, że dziewczyna
postąpiła niemoralnie, kochając się z własnym mężem.
Nie. To nie była miłość, a jedynie czysto fizyczne zbliżenie.
Przynajmniej ze strony Rogana. Hetty powinna znać różnicę między
chucią i miłością, skoro tyle razy przyglądała się kogutowi, który
parzył się z kokoszkami. W przerwach natomiast gonił je i dziobał,
przypominając, że nie mają, prawa skarżyć się na swój kurzy los.
Hetty wprawdzie również była członkiem rodziny, ale czasami
zachowywała się tak nieznośnie, że Kathleen miała ochotę rzucić
wszystko i opuścić Hatteras. Pomiędzy obiema paniami Rawson
często dochodziło do starć, czego efektem były ciche dni, kiedy nie
odzywały się do siebie ani słowem.
239
Anula
ous
l
a
and
c
s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]