- Strona pocz±tkowa
- Miller Henry Zwrotnik Raka 01 Zwrotnik Raka
- Graham Heather Za wszelką cenę 01 Za wszelką cenę
- Beverley Jo Malżeństwo z rozsądku 01 Malżeństwo z rozsądku
- LE Modesitt Recluce 01 The Magic of Recluce (v1.5)
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Laurie Marks Elemental Logic 01 Fire Logic
- Anna Brzezińska Wilżyńska dolina 01 Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
- Morris Quincy Supernatural Investigation 01 Gustainis Justin Black Magic Woman
- Ian Rankin [Jack Harvey 01] Witch Hunt (v4.0) (pdf)
- Forsythe_Patricia_ _Ksiezniczka_i_ochroniarz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzroku od Coryego. Najwyrazniej słońce jej zaszkodziło. Przydałaby się
ożywcza burza powietrze by się oczyściło, a ona by oprzytomniała.
Dobrze się czujesz? spytał Cory i dotknął jej ręki. W jego głosie słyszała
ledwie maskowanÄ… kpinÄ™. WyglÄ…dasz na zdenerwowanÄ….
Tak, dobrze... dziękuję! prawie krzyknęła i cofnęła się o krok. Trochę mi
dzisiaj gorÄ…co, to wszystko.
Gorąco? Czyżby trawił cię wewnętrzny ogień? Rachel zmrużyła oczy.
Chciałeś czegoś ode mnie, Cory? warknęła.
Tego i owego odparł dwuznacznie. Jego wzrok przesunął się po jej twarzy i
zatrzymał na ustach. Rachel zadrżała.
Mów jaśniej zażądała chrapliwym głosem.
Czy mogłabyś mi pożyczyć egzemplarz Ipswich Journal" z pazdziernika
tysiąc osiemset drugiego roku? Twój ojciec powinien go mieć, a zdaje się, że jest
tam ciekawa wzmianka o skarbie z Midwinter.
Rachel z trudem zamaskowała rozczarowanie i momentalnie rozzłościła się na
siebie.
Czasopismo? spytała. Och, oczywiście. Przejrzę archiwum taty i na pewno
je znajdÄ™.
Dziękuję. Uśmiechnął się. Chyba powinienem się zbierać. Jak się udało
dzisiejsze zebranie kółka czytelniczego?
Rachel zamknęła parasolkę.
Nie najgorzej, dziękuję. Wszystkie widziałyśmy cię w ogrodzie. Dziwi mnie
tylko, że tak pospiesznie opuściłeś pana Daubenaya. Z pewnością nie zdążył
jeszcze naszkicować twojego portretu do albumu, prawda? Cory zrobił smutną
minÄ™.
Niestety, to moja wina. Pozowanie mnie znudziło, więc umknąłem pod
pozorem pilnych spraw do załatwienia. Nie lubię sterczeć jak kołek, bez ruchu,
podczas gdy ktoÅ› uwiecznia mojÄ… podobiznÄ™. Moim zdaniem to kiepska forma
spędzania czasu.
Rachel pokręciła głową.
Narobiłeś sporo zamieszania. Udało ci się odwrócić naszą uwagę od książki.
Lady Sally była rozczarowana, że przestałyśmy się zajmować losami bohaterów.
Rozproszyłem was?
Zawahała się. Od pewnego czasu kłamanie Coryemu przychodziło jej stanowczo
zbyt Å‚atwo.
Mnie nie rozproszyłeś oświadczyła wyniośle. Za to pani Stratton i panna
Lang zupełnie się rozkojarzyły. Nawet lady Sally popatrywała na ciebie z
aprobatÄ….
Tymczasem ty, jako osoba kompletnie obojętna na mój urok, zastanawiałaś się,
czemu wszystkie damy utknęły na stronie czterdziestej piątej, tak?
Rachel się uśmiechnęła.
Niezupełnie. Zwróciłam uwagę, że mógłbyś korzystnie wpłynąć na jakość
albumu lady Sally.
Sprawiał wrażenie zaskoczonego.
Naprawdę? spytał z niedowierzaniem. Nie spodziewałem się po tobie
takiego wyznania. Niedawno zapewniałaś mnie, że moje zalety mogą zachwycać
inne damy, lecz nie ciebie.
Zrozumiała, że popełniła błąd taktyczny.
Moim obowiÄ…zkiem jest powstrzymanie ciÄ™ przed samouwielbieniem
wymamrotała zaczerwieniona.
Cóż, ktoś to musi robić przyznał. %7łałuję tylko, że ktoś inny nie podjął się
tego zadania. Twoja opinia jest dla mnie: najcenniejsza. Zgodziłem się pozować
do portretu tylko przez wzgląd na ciebie. Chciałem sprawić ci przyjemność.
Popatrzyła na niego z zainteresowaniem.
Naprawdę? Moje zdanie z pewnością nie jest dla ciebie aż tak ważne.
Zdziwiłabyś się. Teraz na pewno rozumiesz, że chcę dać ci szczęście?
Mówił z kpiną w głosie, lecz wyczuwała w jego słowach szczerość. Popatrzyła
mu w twarz. Z niewiadomych przyczyn miała poważne trudności z oderwaniem
od niej wzroku.
Nie wiedziałam... Rachel zebrała się w sobie. Właściwie cieszę się, że
będziesz pozował do akwareli...
A co sądzisz o innych sprawach, które poruszyłem w rozmowie z tobą? spytał
Å‚agodnie. Doskonale wiesz, jak bardzo ceniÄ™ twojÄ… opiniÄ™.
Rachel nie potrafiła odpowiedzieć. Przez całe popołudnie wznosiła w myślach
bariery mające oddzielić ją od Coryego; a on zamierzał teraz je zburzyć. Podniósł
dłoń i odsunął kosmyk z jej policzka. W jego spojrzeniu dostrzegła głębokie
skupienie. Pochylił się.
Zamierzał ją pocałować. Rachel instynktownie rozchyliła usta. Za chwilę miała
trafić w ramiona Coryego i nie zamierzała się bronić. Nie chciała stawiać oporu.
Drzwi do pomieszczeń dla służby nagle się otworzyły i do holu weszła pani
Goodfellow. Stanęła jak wryta.
Ach, wasza lordowska mość! Lady Odell pyta, czy jutro wieczorem zje pan
kolację z nią i jej rodziną. Wspomniała coś na temat pikniku nad rzeką. Dobrze
mówię, panienko?
Rachel zaczerwieniła się i cofnęła o kilka kroków.
Co...? Ach, tak, tak, bardzo dobrze wymamrotała. Zaryzykowała rzut oka na
Coryego. Na jego twarzy dostrzegła rozbawienie i zarumieniła się jeszcze
bardziej. Do licha, nikt inny tak na nią nie działał. Zdecydowanie powinieneś
do nas dołączyć zapewniła go. Usiłowała mówić wyniośle, lecz zabrzmiało to
tak, jakby dokuczała jej zadyszka. W imię przyjazni, rzecz jasna.
Przyjazń. Tak. Oczywiście. Cory uśmiechnął się. Będę zachwycony.
Doskonale. Poczuła ulgę. Najwyrazniej wszystko zmierzało we właściwym
kierunku. Mogli odbudować dawne relacje, odprężyć się i nie traktować się tak
nieprzychylnie jak ostatnio. Towarzystwo sir Arthura oraz lady Lavinii sprawi,
że przypomną sobie lepsze czasy.
Uśmiechnęła się bez przekonania.
Do zobaczenia, Cory bąknęła.
Pomachał ręką i wyszedł. Rachel poszła wolno na górę, do swojego pokoju i jak
kłoda padła na łóżko. Wbiła wzrok w baldachim. Doszła do wniosku, że
zainteresowanie Corym musi być przelotne i wynika z jego bliskości. Ich
przyjazń przetrwała siedemnaście lat, lecz mogła wygasnąć w ciągu pięciu
minut, gdyby ulegli pokusie. Jak potem mieliby powrócić do dawnych relacji?
Nawet gdyby Cory chciał się z nią ożenić, nic by z tego nie wyszło. Zupełnie do
siebie nie pasowali. Czego innego oczekiwali od życia, a ich nadzieje oraz
aspiracje wcale się nie pokrywały.
Odwróciła się na brzuch i przycisnęła policzek do chłodnej poduszki. Wiedziała,
że musi postąpić rozsądnie. Szkopuł w tym, że Cory pociągał ją w sposób tak
silny, że nie umiała się temu oprzeć.
Rozdział trzynasty
Następnego dnia o ósmej wieczorem Rachel wyszła z domu i ruszyła do
sosnowego lasku nad rzeką. Głęboko oddychała dusznym powietrzem i patrzyła
na powolne wody rzeki. Słońce jeszcze nie zaszło, więc jej rodzice i służba
krzątali się przy wykopaliskach. Cory zakończył pracę po południu i posłał do
Rachel umyślnego z wiadomością, że wraca do Kestrel Court, by się przebrać, i
że zobaczą się przy kolacji.
Rachel była przyjemnie zdziwiona. Nie podejrzewała go o taką kurtuazję.
Najwyrazniej przywiązywał dużą wagę do umówionej kolacji. Dawniej bywało,
że kiedy Cory kończył pracę, opuszczał podwinięte rękawy i dołączał do nich na
skromny posiłek (rzecz jasna, przedtem mył ręce). Dzisiejszy wieczór
zapowiadał się zupełnie inaczej.
Była zaskoczona, kiedy ujrzała Coryego. Był ubrany w obcisły skórzany strój i
doskonałej jakości zielony płaszcz. Zszedł ze wzniesienia, żeby do niej dołączyć.
Na wstępie wziął ją za rękę i pocałował w policzek. Rachel poczuła woń wody
kolońskiej.
Dobry wieczór powitał ją Cory.
Wybacz, że nie dorównuję ci elegancją odparła, nagle zakłopotana, gdyż
miała na sobie starą suknię z bawełny, zdobioną drobnymi, haftowanymi
stokrotkami. Onieśmielasz mnie swoim wyrafinowanym smakiem. Uśmiechnął
siÄ™.
Wyglądasz uroczo pospieszył z zapewnieniem i obrzucił ją uważnym
spojrzeniem. Jesteś ubrana gustownie i miło dla oka.
Usiedli na kocu i Rachel wręczyła mu szklankę lemoniady.
Masz ochotę coś przegryzć? Mama i tata nadal pracują, ale przypomniałam im,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]