- Strona pocz±tkowa
- May Karol Pantera pośÂ‚udnia
- H.G. Wells The War of the Worlds
- Gregory Benford The Sunborn
- Harry Turtledove & L. Sprague De Camp Down In The Bottomlands
- 295. Knoll Patricia Dziewczyna Clantona
- Jordan Penny Grzechy przeszlosci
- 1030. DUO Wilde Lori Rajska wyspa
- Alan Dean Foster Humanx 6 The howling stones
- Hadśźi Murat Mugujew Pan ze StambuśÂ‚u
- Carolyn Faulkner Heartsong (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sportingbet.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pańskie wyrzuty sumienia?
- Nie wiem. Może raczej ludzie z komando.
- I dlaczegóż to czynią?
- Rozkazują, abym szedł z nimi i był świadkiem
zabójstw. Pozostał na chwilę w milczeniu, jakby
szukał słów odpowiednich do zakomunikowania mi
czegoś, co bardzo leżało mu na sercu.
- Myślę - orzekł w końcu - że poziom pana gry
znacznie obniżył się w porównaniu z poprzednim
okresem, tak jakby uległ jakiemuś zepsuciu.
- Nie rozumiem...
- Rozumie pan, rozumie, i to jeszcze jak rozumie!
- Uniósł się nagle, dając się ponieść wrogości,
jaką wobec mnie żywił, a którą to wrogość jak
dotąd udawało mu się opanowywać. - Wie pan, to ja
posłałem tych ludzi.
Dalej nic nie rozumiałem.
- Mój drogi, jeżeli w ogóle istnieją osoby mogące
się poszczycić tym, że wodziły mnie za nos, to
między nimi, może pan być tego pewien, nie ma
żadnego %7łyda. Ach, ta wasza rasa! Wszyscy
jesteście niezwykle sprytni, czyż nie? Pan udaje,
że nie rozumie! Nie uwierzę w to, że kilka
miesięcy ostrej dyscypliny w tym obozie zrobiły z
pana najgorszego z amatorów! Wiedz pan zatem, że
jeżeli uratowałem panu życie, to tylko dlatego, iż
widzę w panu przeciwnika godnego sławy, jaką się
pan cieszy. Mnie pan nie oszuka! Ja nie zadowolÄ™
się byle czym! Pierwszą partię mógł pan wygrać z
łatwością. W drugiej podarował mi pan remis, zaś o
trzeciej wolę nie mówić.
W tym momencie zaprotestowałem z całą energią, na jaką było mnie stać.
- To nieprawda! - krzyknÄ…Å‚em. - W tym miejscu ja
nie jestem sobą! Nie mam już więcej sił, zdolności
do koncentracji, godności, jakie niegdyś miałem.
Nie mogę grać tak jak kiedyś w sytuacji, w której
muszę nosić na sobie te szmaty!
Przez chwilę wydawało się, że potraktował poważnie mój protest.
Podszedł bliżej i zaczął krążyć wokół obserwując moją głowę tak, jak
czyni to fryzjer, który po zakończeniu swej pracy sprawdza osiągnięty
wynik. Wydawało się, że było coś w kształcie mojej czaszki, co wzbudziło
jego zainteresowanie.
- Widzi pan, odkąd spotkaliśmy się po raz
pierwszy, zadaję sobie pytanie, kto spośród nas
dwóch jest silniejszy. Swego czasu, jeżeli pan
dobrze to sobie przypomina, obaj byliśmy uważani
za pretendentów do tytułu mistrza świata.
Oczywiście, droga była jeszcze bardzo długa, ale
mieliśmy spore szansę. Niestety, historia oderwała
nas od naszej wspólnej pasji. Pańska kariera legła
w gruzach, ale także i moja. Kiedy następnie
odkryłem, że znajduje się pan w tym obozie, nie
mogłem nie zinterpretować tego przypadku inaczej,
jak tylko jako znaku przeznaczenia. W końcu
została nam dana możliwość, tak sobie
powiedziałem, abyśmy zmierzyli nasze siły. Potem
jednak zdałem sobie sprawę z faktu, że istniejąca
między nami różnica unieważniłaby tę konfrontację.
Z tego też względu rozkazałem, aby niczego panu
nie brakowało oraz, jak zapewne pan zauważył, aby
zwolniono pana z wszelkich prac fizycznych. A
jednak moja wątpliwość ciągle pozostawała: czy
mogłem liczyć na szczerą chęć zwycięstwa z pana
strony? A może raczej da się pan zwieść pokusie
sprawienia mi przyjemności grą, która nie będzie
na poziomie pańskich możliwości i która będzie
zmierzała wyłącznie do zapewnienia sobie wygodnego
życia? Stąd też zdecydowałem, że w tej grze musi
być jakaś stawka. Jeżeli bowiem ma się coś do
stracenia, to wówczas nie można sobie pozwolić na
postawÄ™ pasywnÄ….
- Nie mam nic, o co można by zagrać.
- I tutaj pan się myli. Już od jakiegoś czasu
przegrywa pan swą stawkę w tej grze. - Wydawał się
ubawiony moim zdumieniem. PrzyjÄ…Å‚ postawÄ™
wyższości wobec mnie, jakby musiał wyjaśnić jakąś
filozoficzną zasadę osobie upośledzonej umysłowo,
odwołując się do jakiejś banalnej paraboli. -
Opowiem panu anegdotÄ™ dotyczÄ…cÄ… gry w szachy. -
Usiadł z powrotem na fotelu i założył nogę na
nogę. Chciał mieć jak najwięcej przyjemności z
tego opowiadania. - Pewien panicz z prowincji
objeżdżał właśnie swoje posiadłości. W trakcie tej
podróży natknął się na dwóch wieśniaków grających
w karty. Ci ostatni grali jednak nie o pieniÄ…dze,
ale o suche nasiona bobu. Zapytał zatem, czy owe
ziarna bobu były rodzajem fantów, zwyczajowo
zastępujących pieniądze. Lecz wieśniacy
odpowiedzieli, że nie, że bób był prawdziwym
bobem. Cóż to za radość grać o suche ziarna
bobu?! , wykrzyknÄ…Å‚ wtedy panicz. Te ziarna bobu
to wszystko, co mamy , odpowiedzieli wieśniacy...
Przerwał na chwilę, aby dać mi czas na refleksję.
- Wie pan o tym dobrze, że ja nigdy nie gram bez
jakiejś stawki, nawet symbolicznej, ponieważ jej
utrata zawsze będzie symbolizowała porażkę dla
pokonanego. Długo zadawałem sobie pytanie, o jaką
stawkę należałoby zagrać, zważywszy okoliczność,
iż pan nie posiada nic pominąwszy feniga, którego
panu oddałem. I gdyby go pan przegrał, nie miałby
pan innych. Czy pan ma może coś innego oprócz tego
feniga?
- Nic - odpowiedziałem.
- Jest pan tego pewien?
- Mam jeszcze własne życie.
- Tak, oczywiście, życie. Myśli pan, że nie
pomyślałem o tym? %7łycie stanowi wyśmienitą stawkę
w grze. Poza tym to bardzo romantyczne grać o
własne życie. Ale niestety przy pierwszym moim
zwycięstwie straciłbym partnera do gry, chyba że
ten żyje siedem razy, jak koty. - Zaśmiał się do
własnych słów i daremnie oczekiwał, abym i ja
docenił jego poczucie humoru. - Wyznam panu,
szanowny panie, że pewnego razu wydawało mi się,
iż znalazłem właściwe rozwiązanie. Pan, prócz
własnego życia, posiada także ciało: dziesięć,
dwadzieścia palców, dwoje uszu, dwoje oczu, nos...
i, jeżeli już się przy tym upierać, parę innych
członków. Dlaczego nie? Kusiło mnie to. Pomysł
przyszedł mi do głowy kiedy czytałem Kupca
weneckiego. Czy pamięta pan to mięso - pół funta?
Nawet rozmawiałem o tym z lekarzem obozowym,
któremu bardzo spodobał się ten pomysł. Pod
ścisłym nadzorem medycznym nie ma żadnego
niebezpieczeństwa infekcji, zaś leczenie, biorąc
rzecz od strony czysto klinicznej, byłoby raczej
krótkie. Jeżeli odrzuciłem ten pomysł, to tylko z
tego powodu, iż byłbym pozbawiony pana obecności w
okresach, nazwijmy to tak, rekonwalescencji
następujących po pańskich stratach . Prócz tego
nie mógłbym się chwalić, że grałem z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]