- Strona pocz±tkowa
- Wędrowcy œwiatów prawdziwych Dwodziestoletnierelacje z podróży
- Dziennik Ustaw nr75
- Caitlin Ricci [Nichols Sisters 02] Give Me Fever [eXtasy] (pdf)
- Ostatni dokument Hessa Eden Matthew
- 5. Hardy Kate Najwić™kszy skarb
- Feehan, Christine Leopard Series (1 2)
- Jennifer Blake HiszpaśÂ„ska serenada
- Biggle Lloyd Pomnik
- Howard Robert E Conan ryzykant
- Anthony Barnhart In the Name of Rome (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jestem narodów człowiek: odpowiadam, ze z nieszczęśliwego. Rzecze
mi: to zapewne Polak jesteś; znam ten naród i ich interes. Ja jestem
kupiec posłany z kantory Irkuckiej dla wyprawienia okrętów na Ocean
i powracam do Rosji. Jeżeli masz przyjaciół i familię, pisz przeze mnie
a zaręczam, że dojdzie. Poświęcam ja się to na rzecz bardzo wielką, bo
gdybym został zaskarżonym, że rozmawiam tylko z takim niewolni-
kiem, byłbym w niewolę gdzie odesłany, ale czuję aż nadto i chcę nie-
szczęśliwemu dopomóc. Za powrotem do stancji swojej (mówi do
mnie) znajdziesz papier, pióro, atrament i lak: już tam jest warta ode
mnie przekupiona; nawet i sam majtek, którego masz przy sobie. Pytał
mi się oraz, czy znam kupców krakowskich Laskiewiczów, z którymi
ja miałem handel na czarnym morzu woskiem: odpowiedziałem, że
bardzo mam wielka przyjazń nawet. Był on rodem Greczyn.
Zapytuje mnie znowu czy nie byłem ja w spisku na zabicie Monar-
chini, ponieważ tu żadnych niewolników nie posyłali; odpowiedziałem,
że nie byłem.
Może, iż byłe gorliwszym nad innych , dlatego stałem się taką ofia-
rÄ…, pytam go siÄ™ nawzajem, czy nie wie o moim dalszym przeznacze-
niu, powiedział, że nie wie; bo już tu ziemia się zakończyła . Jest tylko
na Oceanie półwysep, który zowią ziemią kamczacką, koło której kilka
portów i cytadeli, może tam będziesz posłany.
Może opatrznością zostaniesz kiedy uwolniony, ale tu zwyczajem,
że za umarłych podają. Nauczył mnie sposobu postępowania dalszego,
darował mi kamień tytuniu, co tam jest rzeczą najdroższą, kamień su-
charów i różnych cacek dla tamtych narodów. Doradził mi, abym jeśli
mam jakie pieniądze swoje ponakupował za to różnych rzeczy, ponie-
waż tam pieniądze kursu żadnego nie mają. Pobrał moje listy, które
drogą handlu dostawił do Petersburga i po śmierci już Katarzyny rozdał
Polakom naszym, a nota dostała się do rąk Pawła, co mi przyniosło
oswobodzenie. Bo po wstąpieniu Pawła i po uwolnieniu Polaków na-
szych, w rok dopiero przyszło moje uwolnienie. Podziękowałem owe-
mu kupcowi za jego tak dobre i czułe serce, pożegnałem się z nim, któ-
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
37
ry nie długo bawiąc odjechał na tych samych koniach do Jakucka i Ir-
kucka.
Była dla mnie wydana niewolnicza dwuletnia gaża, za którą naku-
powano dla mnie różnych rzeczy tak do życia jako też i różnych oso-
bliwości dla tamecznych narodów, jako to różnych sucharów, słoniny
wędzonej, która tam jest niezmiernie drogą, krup różnych, tytuniu, itd. ,
ale to wszystko wniwecz poszło pózniej, gdy przy rozbiciu okrętu po-
zamakało.
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
38
ROZDZIAA V.
PODRÓ%7Å‚ MORSKA
Już nastąpił czas wyjścia na Ocean, dwa okręty wychodziły na-
przód przede mną, które były przeznaczone do nowej Holandii i na wy-
spę Zwiętego Eliasza.
Poranek był piękny i pogodny, słońce świeciło, wiatr z ziemi wie-
jący, właśnie do wyjścia z portu. Lecz gdy już okręt wyszedł na odkry-
te morze i kilka tysięcy kroków oddalił się od brzegów, wtem powstaje
burza, porywa dwie szalupy, które z portu konwojowały okręt, aby o
brzeg nie zawadził, wywraca z trzydziestu ludzmi, z których kilkana-
ście ginie w przytomności wielu widzów stojących na brzegu. Wyrato-
wali się tylko ci, którzy uniesieni byli pod okręt i za liny się pochwyta-
li. Drugiego dnia wyrzuciło morze tych ludzi na brzegi w kawałkach
tylko, bo przez kamienie które wrą koło brzegów potarte zostały. Co za
smutny był dla mnie widok, dla mnie, który nazajutrz miałem się pusz-
czać na morze. Dla żeglujących dwie okoliczności są najstraszniejsze,
to jest wyjście z portu i przybicie do brzegu. Wychodząc muszą się pil-
nować wiatru z ziemi, tudzież ciągu ustępującej wody do morza, rów-
nie jak wnijścia przybyłej wody z morza z morza i wiatru morskiego na
ziemię, gdzie dwa razy na dzień podnosi się morze, napełnia ziemię i
porty na trzy lub pięć łokci a w godzin dwie morze odbiera swa wodę.
NazywajÄ… to fluxus i refluxus; czyli wzdymaniem siÄ™ i opadaniem mo-
rza. Powiadają żeglarze, że w żadnym morzu tak wysoko woda nie
wznosi siÄ™ jak w tym miejscu na Oceanie.
Gdy wsadzono mnie na okręt, zdany byłem kapitanowi i depesze
sekretne, jakie były o mnie. Ten okręt był przeznaczony na wyspy
Ekuckie, który miał rozkaz zajść na szczyt Azji do niższej Kamczatki.
Był to okręt kupiecki kompanii Irkuckiej, wyprawiony na lat kilka dla
wynalezienia nowych narodów i zdobycia futer. Składał się z ludzi
ośmdziesiąt, część była strzelców z liczby niewolników kupowanych,
inni zaś dobrowolnie poświęcali się, z którymi kupcy na czwartą część
zdobyczy porobili umowy, w końcu zaś tylko skwitują ich wódką i ty-
tuniem. Miałem dodanego sobie majtka na straż, który z kapitana po-
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
39
szedł na majtka prostego, za straconą niegdyś w wojnie szwedzkiej sza-
lupÄ™.
Brałem jedzenie porcję ryb i mięsa jak inni majtkowie, co mojemu
oddawałem, bo mi przez całą podróż dobrze służył i prawie jemu życie
winienem, a kupcy mnie zawsze z sobÄ… zapraszali.
Gdy już okręt wychodził z portu pod żaglami, ściągiem wody uby-
wającej do morza, omijając port, niewiele przytarł się o kamień i w tym
momencie mało się nie wywrócił. Ponieważ żagle były rozpuszczone,
wszyscy się powywracali na okręcie, bałwan wody przeleciał przez
środek, i gdyby się nie trzymali za liny, pewnie kilkunastu ludzi mo-
głoby zginąć. Każdy przytomność stracił i nie wiedział, co się z nim
dzieje, a osobliwie ci, którzy pierwszy raz doświadczali. Szliśmy dzień
i noc całą, wiatru nie było pomyślnego, co ujdziemy przez dzień i noc,
oglądamy, że nas nazad do portu przypędza. W takim tedy zdarzeniu
zostawaliśmy dno ośm, dopóki port nie zniknął nam z oczu; bo za po-
wstaniem burzy mogłoby morze wyrzucić okręt i rozbić. Nieprzyzwy-
czajony do morza nigdy sypiać nie mogłem, aż mi mój majtek nie zro-
bił kołyski uplecionej z powrózków, która była przybitą w głębi okrętu
do ściany i zawsze mnie kołysała.
Umarło nam dwóch Kaczdałów prawie jednego dnia, którzy przed
kilku latami na psach dostali siÄ™ do portu a powracali do ojczyzny swo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]