- Strona pocz±tkowa
- Heinlein Robert Kawaleria Kosmosu
- 7 krokow do udanej sprzedazy 7ksprz
- 101. Delacorte Shawna Kawaler na sprzedaĹź
- 059. Ash Rosalie śÂšlepa namić™tnośÂ›ć‡
- Kimberly Lang Wakacje na Karaibach
- James Fenimore Cooper Precaution, Volume 2
- Longin Jan OkośÂ„ PśÂ‚onć…ca Preria
- Lea Sanders Kolory twojej aury
- Fleming, Ian Bond 07 (1959) Goldfinger
- Wen Spencer Ukiah 2 Taintet Trail
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
herine była bardzo zadowolona.
W piątek rano Scott zjawił się na budowie w San
Rafael. Przez pół godziny rozmawiał z Johnem, który
od poniedziałku obserwował uważnie wszystkich pra
cowników. We wtorek po południu znalazł winnych.
Dwaj mężczyźni, pracujący z dala od reszty załogi,
kilka razy w ciągu dnia wstrzykiwali sobie heroinę.
W środę rano specjalna ekipa wkroczyła na teren
budowy i rozpoczęła inwentaryzację.
Scott i John szybkim krokiem ruszyli przez plac
KAWALER NA SPRZEDAŻ
96
KAWALER NA SPRZEDAŻ
budowy. Nie bawiąc się w uprzejmości, Scott powia
domił obu robotników, że są zwolnieni. Zgodnie
z regulaminem firmy wręczył im pisemne wymówienia,
w których wyraźnie stwierdzono powód rozwiązania
umowy o pracę.
- Nasi adwokaci skontaktują się z policją. Niewy
kluczone, że po zakończeniu inwentaryzacji zostanie
złożone oskarżenie - dodał Scott, po czym obaj
robotnicy zostali wyprowadzeni z terenu budowy. Nie
stawiali oporu ani nie protestowali; byli zbyt przeraże
ni.
John odprowadził Scotta do samochodu. Zastana
wiał się przez chwilę, gdy Scott spytał go, jak się
sprawuje Billy.
- Jest sumienny - odpowiedział w końcu. - Z nikim
się nie zadaje, nie przysparza żadnych kłopotów... Tyle
tylko, że znika każdego dnia w porze lunchu. Co
prawda, zawsze wraca na czas, ale nie mam pojęcia,
dokąd chodzi ani po co. I jeszcze jedno; pierwszego
dnia pytał wszystkich, czy ktoś mógłby codziennie po
pracy podrzucać go do Tiburon.
ROZDZIAŁ ÓSMY
W drodze z budowy Scott zatrzymał się na chwilę
w domu. Musiał się przebrać w garnitur przed kon
ferencją prasową, zorganizowaną w związku z aukcją
kawalerów w Hyatt Regency. Jego myśli krążyły
wokół Katherine. Tęsknił za nią i był zdumiony siłą tej
tęsknoty, zważywszy, że minęły dopiero dwa dni,
odkąd widzieli się po raz ostatni.
Przy mikrofonie zasiadła Liz, Katherine natomiast
pozostawała na uboczu. Scotta zaskoczyła liczba
dziennikarzy i fotografów; nie sądził, że podobne
wydarzenie może cieszyć się aż takim zainteresowa
niem. Sam źle się czuł wśród kamer i ciekawych
wszystkiego dziennikarzy.
Zirytowało go zwłaszcza pytanie na temat osobis
tych stosunków łączących go z Katherine Fairchild.
Widziano ich razem na kolacji i oczywiście zaczęły
krążyć plotki. Scott starał się zachować taktownie,
udzielając wymijającej odpowiedzi.
Rozluźnił krawat, gdy razem z Katherine wychodzi
li z budynku.
- Cieszę się, że to już koniec. Nie rozumiem, jak
możesz się pogodzić z ciągłym wystawianiem twego
życia na widok publiczny.
- Można się przyzwyczaić. - Westchnęła. - Chodzi
tylko o to, żeby nie pozwolić kontrolować swego życia.
-Wróciła myślą do konferencji. Zauważyła skrępowa
nie Scotta, zwłaszcza gdy pytania skoncentrowały się
wokół łączących ich stosunków. Zadrżała na myśl, że
KAWALER NA SPRZEDAŻ
99
- Nie miałabyś ochoty teraz mnie otulić kołderką?
Oczywiście, muszę cię uprzedzić, że raczej nie zasnę od
razu. Nie padam ze zmęczenia... na razie.
Katherine próbowała powstrzymać uśmiech. Przy
tuliła się do Scotta i poczuła ciepło rozlewające się po
całym ciele, gdy otoczył ją ramionami i przytulił
mocniej do siebie. Położyła dłoń na jego ręce i oparła
głowę o ramię. Stali bez ruchu, ciesząc się tą cichą
chwilą bliskości.
- Mamo... mamo! - Krzyk Jenny przerwał ciszę.
Katherine wyrwała się z ramion Scotta i pobiegła do
gościnnego pokoju; mała znowu miała zły sen.
- Jenny, kochanie, już dobrze, jestem przy tobie.
- Chwyciła dziewczynkę w ramiona i zaczęła delikatnie
kołysać.
Między jednym szlochem a drugim, Jenny po raz
pierwszy zadała pytanie, to pytanie, na które Kat
herine musiała jej kiedyś odpowiedzieć:
- Gdzie jest mama?
Katherine poczuła suchość w gardle. Obawiała się
tej chwili, w której będzie musiała powiedzieć Jenny,
co się stałp. Cheryl zaproponowała, że podejmie się
tego zadania, może nawet lepiej by sobie poradziła, ale
Katherine czuła, że jest to jej obowiązek. Otarła łzy
z policzka Jenny i przygładziła jasne loki. Duże
brązowe oczy, w których kryła się niewinność i przera
żenie, patrzyły prosto na nią.
- Jenny, kochanie... twoja mamusia... - Rozpacz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]