- Strona pocz±tkowa
- 166. Ashe Jenny Czarownica z Lancashire
- Bulyczow Kir Swiatynia czarownic
- ebook Mind Power Seduction UnEncrypted
- Debian
- 387,_DUO_Metcalfe_Josie_ _Rozdzina_ze_snow
- Eddings Dav
- Bonnie Dee & Summer Devon Seducing Stephen (pdf)
- Życzę Ci pięknych chwil
- Asimov Isaac Opowiadania
- 127. Delinsky Barbara Czlowiek z Montany
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wątpienia ucieszą się na twój widok&
Szósty zmysł Conana już nie raz uratował mu życie. Być może Isparana posiadała podobny
talent. Z jakiegoś powodu, w tym właśnie momencie, obudziła się i usiadła prosto, czujna, jak
gdyby spała od wielu godzin.
Stój, złodzieju! Isparana już biegła z nagim mieczem w ręku.
Conan spróbował wskoczyć na jej wierzchowego wielbłąda, ale bezradnie osunął się po
garbie, stracił równowagę i omal nie zarył się twarzą w piach. Nie miał czasu na drugą próbę,
więc obrócił się do nadbiegającej dziewczyny i wziął głęboki wdech.
Isparana szarżowała jak rozjuszona tygrysica.
Jedną ręką trzymała miecz, a drugą brzegi jallabiji. Bose stopy rozpryskiwały piasek, a
usta miotały przekleństwa.
Zaczekaj! zawołał Conan. Zatrzymaj się!
Zatrzymać się!? wrzasnęła gdy ty kradniesz moje wielbłądy, zostawiając mnie
tutaj na śmierć?
Musiał puścić uzdę i wyciągnąć szablę. Isparana zaatakowała jak szalona. Biegnąc zadała
szerokie cięcie. Conan odbił je z łatwością, odsuwając się przy tym w bok. Rozpęd
szarżującej kobiety spowodował, że wpadła na swego wierzchowego wielbłąda i odbiła się od
jego boku. Zwierzę uznało, że ma dość niestosownego traktowania. Wydając z siebie
chrapliwy ryk, bryknęło kopiąc zadnimi nogami. Jedna z rozszczepionych racic uderzyła
drugiego wielbłąda w przednią nogę. Juczny zareagował na tak nagły atak swego towarzysza
natychmiastowÄ… ucieczkÄ….
Nie! wrzasnął Conan. Stój!
Wierzchowy wielbłąd niewiele myśląc poszedł w ślady jucznego. Oba dromadery
pomknęły w noc najwyrazniej zapominając o swej wrodzonej flegmie.
Conan rycząc z wściekłości rzucił się za nimi. Wielbłąd z tyłu, przestraszony tym
krzykiem, przyspieszył kroku. Conan skoczył chcąc złapać cugle, ale chybił i upadł waląc się
na piasek. Dromadery cwałowały dalej w ciemność z szybkością, której mogłaby
pozazdrościć im antylopa.
Leżący Conan słyszał tuż nad sobą krzyk Isparany i przetoczył się na plecy tak szybko, jak
tylko mógł. Miecz dziewczyny opadając w potężnym cięciu zarył się w piasek tam, gdzie
przed chwilą była głowa barbarzyńcy. Conan uniósł się na łokciach.
Niech ciÄ™ diabli, kobieto! warknÄ…Å‚ i bocznym uderzeniem stopy podciÄ…Å‚ jej obie nogi.
Podniósł się szybko i pognał za wielbłądami.
Powrócił z ciemności pieszo, krocząc wolno i z gniewnym wyrazem twarzy. Nie prowadził
wielbłądów. Isparana czekała spoglądając groznie. Uniesiony miecz w jej ręku drżał lekko.
I stało się rzekł przestraszyłaś wielbłądy.
Przestraszyłam&
Tak, myślę, że ciągle jeszcze uciekają.
Ja& Ty plugawy złodziejski psie! To ty wpędziłeś nas w tę pułapkę! Zabiję cię!
zrobiła wypad z łopotem owijającej ją jallabiji.
Conan skoczył w bok i obrócił się, a kiedy znów na nią spojrzał, miał szablę w dłoni.
Zatrzymaj się, kobieto! Jesteśmy, jak mówisz, w pułapce. Lepiej, by było nas tutaj
dwoje, niż jedno.
Ale ty& ty& moje wielbłądy! Jedzenie! Woda!
Tu jest dużo wody przypomniał jej spokojnie Cymmerianin a ja przepakowałem i
zostawiłem ci trochę jedzenia& Myślisz, że jakiego rodzaju jestem mężczyzną?!
Jakiego rodzaju?& Psem! Parszywym psem!
To duża oaza i o tej porze roku jest dużo podróżnych. Nie będziemy głodować zanim
ktoś przybędzie&
Ty& moje wielbłądy& Ty zgniły, plugawy psie! %7łmijo! Jak możesz stać tutaj i tak
mówić& Aaarrhh! zaatakowała.
Conan był zbyt czujny, by jej niezręczny atak miał jakąkolwiek szansę powodzenia.
Spokojnie odsunął się na bok i błyskawicznym ruchem skrzyżował z nią ostrze. Klingi
spotkały się z dzwięcznym szczękiem i stal zazgrzytała przeciągle. Siła uderzenia wytrąciła
miecz z ręki Isparany.
Cymmerianin podniósł z ziemi jej broń zanim dziewczyna zdążyła się obrócić.
Teraz powstrzymaj się powiedział nie pragnę cię zabić, ale będę musiał to zrobić
jeśli nie zaprzestaniesz tych szaleńczych ataków.
Stała wpatrując się w niego i płacząc z wściekłości. Conan znał to uczucie.
Jesteś zmęczona i nie miałaś dość snu powiedział miękko. Proponuję byś
powróciła do oazy i dalej wypoczywała. Ja pozostanę po tej stronie sadzawki, pod tymi
wielkimi palmami.
Stała drżąc ze złości i bezsilności. Nagle coś sobie uświadomiła.
Byłeś tutaj. Widziałeś!
Widziałem? Conan schował swą szablę do pochwy, a miecz Isparany przełożył do
prawej ręki. Co takiego?
Widziałeś mnie& widziałeś moją kąpiel&
Ach, to.
Conan wzruszył ramionami i odwracając się ruszył pod drzewa. Nic więcej nie powiedział.
Nawet nie spojrzał na nią, chociaż wiedział, że ona ciągle patrzy na niego. Wszedł do oazy i
siadł opierając się o pień. Na kolanach położył sobie zdobyty miecz. Powietrze z wolna
stawało się coraz zimniejsze.
Isparana obeszła z daleka mężczyznę, który ją okradł i widział jej nagość. Powróciła tam,
gdzie jej burnus odcinał się na trawie białą plamą i stała nad nim przez chwilę. W końcu
odwróciła się do barbarzyńcy i zapytała ponad sadzawką:
Kim jesteÅ›?
Conan, Cymmerianin odpowiedział i pomyślał: Czyżby mnie nie poznała?
Kto cię wysłał?
Wysłał? Nikt mnie nie wysyłał. Jechałem z Khauranu do Zambouli. Nie wiedziałem o
demonie nawiedzającym przejście pomiędzy górami. Obydwa moje konie uciekły, a ja ledwie
uszedłem z życiem.
Tym gorzej dla mnie! Jesteś mistrzem w gubieniu wierzchowców na pustyni, czyż nie?
Oczekujesz też bym uwierzyła, że przeżyłeś spotkanie z Piaskunem i nie jesteś szalony?
To prawda, przeżyłem spotkanie z upiorem z gardzieli i jestem szaleńcem. Muszę nim
być, skoro ujrzawszy ciebie, zadowoliłem się tylko twoimi wielbłądami.
Zachowaj swoje komplementy dla miejskich dziewek! Jak przybyłeś tutaj przede mną?
Szczęśliwy traf. Gdy wydostałem się z gardzieli, pojawili się trzej dobrzy ludzie na
wielbłądach. Oni zabrali mnie tutaj ze sobą.
Widziałam ich, kiedy schodziłam z gór& Czy oni pozostawili tu ciebie?
Conan kiwnął głową.
Dobrowolnie pozwoliłeś pozostawić się na pustyni?
To całkiem przyjemne miejsce. Wiedziałem, że ktoś przyjedzie&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]