- Strona pocz±tkowa
- Cat Adams [Blood Singer 02] Siren Song (pdf)
- Nora Roberts Niedowiarek
- Anthony Barnhart In the Name of Rome (pdf)
- Laurie Marks Elemental Logic 01 Fire Logic
- Burroughs Edgar Rice Tarzan wśÂ›ród maśÂ‚p
- Glen Cook Starfishers 01 Shadowline
- H C Brown [Pr
- Re
- Baxter, Stephen Xeelee 04 Ring
- ChróÂścielewski Tadeusz Szkoła dwóch dziewcząt
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- b1a4banapl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cały obiad w jednym naczyniu.
Można się tym najeść?
Raczej nie.
Moja kobieta też miała trochę problemów, nim pojęła, jak chłopu
dogodzić. Pan McCaffrey ze zrozumieniem pokiwał głową. Trochę
cierpliwości. Pańska żona też się nauczy.
Reid nie odrywał wzroku od Rachel, która biegła do kuchni co sił w
nogach.
Nie ma obawy, drogi panie. To bardzo zdolna dziewczyna.
ROZDZIAA ÓSMY
Państwo James spóznili się na własne przyjęcie znacznie bardziej, niż
wypadało.
Dzięki Bogu! Nareszcie jesteście! mruknęła na ich widok zirytowana
Charlotte. Goście dobrani starannie przez asystentkę Reida powitali młode
małżeństwo gromkimi okrzykami. Spóznieni gospodarze zrobili furorę.
Gdy weszli do salonu, tłum zaintrygowanych gości natychmiast ruszył w
ich kierunku. Charlotte szybko i taktownie ustawiła kolejkę chętnych do
powitania młodej pary. Wszyscy patrzyli z ciekawością na wybrankę Reida.
Rachel czuła się jak egzotyczna panda sprowadzona do zoo ku uciesze gapiów.
Na domiar złego niemal wszyscy robili dowcipne uwagi na temat
horrendalnego spóznienia gospodarzy. Reid odpowiadał, że utknęli w korku, ale
Rachel ciągle się rumieniła. Była przekonana, że goście już wiedzą, czemu
młodzi małżonkowie przyjechali tak pózno.
Mimo zażenowania, Rachel czuła się wspaniale. Była lekko oszołomiona
i dlatego prawie nie zwracała uwagi na otaczający ją tłum. Po nagłym wybuchu
namiętności przez cały dzień nieustannie szukali się wzrokiem, świadomi
niewygasłego jeszcze pożądania. Zabrakło im czasu, by o tym porozmawiać,
lecz oboje zdawali sobie sprawę, że coś się zmieniło w ich związku.
Rachel była uradowana, że mąż przestał jej unikać. Mogła go dotknąć,
kiedy miała na to ochotę. Inni uznaliby to za dziecinadę, ale dla niej dzisiejsze
przeżycie stanowiło istotny przełom, który szybko oczyścił fatalną atmosferę
wiejskiego domu. Co najdziwniejsze, od chwili gdy Rachel przejęła inicjatywę i
łamiąc niepisany zakaz, pocałowała Reida, mąż patrzył w nią jak w tęczę i nie
szczędził czułości.
Gdy szykowali się do wyjścia, poprosiła go o pomoc w zasunięciu
umieszczonego na plecach zamka sukienki. Wystarczyła na to jedna chwila, ale
Reid zwlekał, muskając opuszkami palców delikatną skórę żony. Jego dłoń
sunęła wolno ku górze, jakby w ogóle się nie spieszyli. Potem złożył czuły
pocałunek na karku Rachel, u nasady włosów. Ciepły oddech pieścił jej skórę i
przyprawiał o dreszcze. Oboje zapomnieli o suwaku. Reid włożył ręce pod
tkaninÄ™ i objÄ…Å‚ nagie piersi.
Rachel oparła się plecami o muskularny tors męża, który przytulił ją
mocno. Przylgnęła pośladkami do jego ud. Był podniecony. Słyszała tuż przy
uchu namiętny szept. Reid powtarzał raz po raz jej imię, jakby w ten sposób
chciał wyrazić swoje najskrytsze pragnienia, które jedynie ona mogła spełnić.
Oboje zapomnieli o rozsÄ…dku.
Kochali się przy drzwiach, na stojąco, choć do łóżka mieli zaledwie kilka
kroków. Przed kilkoma godzinami w ogrodzie zaspokoili nagłe pożądanie, a
mimo to znowu ogarnęło ich szaleństwo namiętności, jakby spotkali się po
wielu tygodniach rozłąki.
Rachel musiała potem uprasować zmiętą suknię. Nie starczyło jej czasu
na ułożenie włosów. Kilkoma ruchami grzebienia zaczesała je do tyłu i pobiegła
do frontowych drzwi. Makijaż zrobiła w samochodzie, przeglądając się w
bocznym lusterku. Jazda do Nowego Jorku była ryzykowną przygodą. Auto
mknęło, podskakując na wybojach, a Rachel spokojnie malowała rzęsy i usta.
Nie była zadowolona ze swego wyglądu, ale w ogóle się tym nie przejmowała.
Spisała na straty swój towarzyski debiut.
Gdy małżonkowie powitali gości i wmieszali się w tłum, Rachel
odnalazła Trudy. Była wdzięczna przyjaciółce za dobrą radę. Uwiedzenie męża
okazało się doskonałym pomysłem. Po pewnym czasie wymknęły się ukradkiem
na górę, do białej sypialni, żeby poplotkować jak dawniej. Trudy uważnie
przyglądała się rozpromienionej Rachel. Nagle podniosła rękę i wyciągnęła z
rozpuszczonych włosów suchą gałązkę oraz kilka zdzbeł trawy. Nie musiała o
nic pytać.
Cudownie!
Co cię tak zachwyciło? Usłyszały znajomy, niski głos. Natychmiast
odwróciły się w stronę drzwi. Rachel poczuła dziwną słabość. To uczucie
ogarniało ją zawsze na widok Reida.
Mówiłam, że... Rachel wygląda cudownie w tej sukni.
Owszem potwierdził Reid, stając obok żony. Dotknął ręką jej
policzka. Promienieje urodą. Wszyscy to mówią.
Reid nie mógł oderwać spojrzenia od swojej wybranki. Czuł, że robi z
siebie idiotę, ale nie mógł nic na to poradzić. Przed chwilą daremnie szukał jej
wzrokiem. Ogarnęła go panika. Tak samo jak poprzednim razem... przemknęło
mu nagle przez myśl. Przypomniał sobie, jak przemierzał sale zbrojowni,
wypatrujÄ…c tajemniczej brunetki.
Umierał ze strachu na samą myśl, że Rachel mogłaby odejść. %7łycie bez
tej cudownej kobiety stałoby się puste. Egzystencja Reida straciłaby wszelki
sens, gdyby nie mógł rozmawiać z żoną, dotykać jej, kochać się z nią. Dzięki
Rachel doczeka się wkrótce potomka. Dziecko było dla niego wielką nadzieją i
nowym wyzwaniem. Zdawał sobie sprawę, że Rachel nie wie, ile dla niego
znaczy, ale nie potrafił jej tego uświadomić. Biznesmen, któremu niestraszne
były trudne negocjacje, daremnie próbował znalezć właściwe słowa, by wyznać
żonie, jak bardzo jest mu bliska.
Starał się okazać to inaczej i żywił nadzieję, że Rachel wszystko
zrozumie.
Spojrzał w jej szare oczy. Długo patrzył w nie jak urzeczony. Opamiętał
się dopiero wówczas, gdy usłyszał dyskretne pokasływanie Trudy. Zdał sobie
sprawę, że nie są sami.
Do zobaczenia w salonie rzuciła z uśmiechem panna Levin, mrugnęła
porozumiewawczo do Rachel i zniknęła za drzwiami.
Jak się czujesz? zapytał Reid.
Doskonale odparła Rachel.
Pochylił głowę i pocałował ją czule, a zarazem namiętnie.
Może tu zostaniemy? zaproponował.
Lepiej nie... Goście będą nas szukać...
Nie odważą się...
Charlotte...
Reid westchnął ciężko.
Masz rację. Ona nie będzie miała żadnych skrupułów. Cóż robić?
Idziemy.
Rachel była zmęczona i uszczęśliwiona zarazem. Przeżycia tego dnia
całkiem ją wyczerpały. Po popołudniu Reid był dla niej wyjątkowo czuły.
Rozkoszowała się potęgą własnej kobiecości. Wszystko się nagle zmieniło tylko
dlatego, że nie kryła przed ukochanym swego pożądania. Uśmiechnęła się
tajemniczo. Rada Trudy była na wagę złota.
Wydawało się Rachel, że w jej życiu pojawił się wreszcie promyk
nadziei. Była niemal pewna, że związek, który miał im obojgu umożliwić
wspólne wychowywanie dziecka, stanie się prawdziwym małżeństwem. Rachel
miała nadzieję, że słowa Trudy okażą się prorocze. Może z czasem Reid ją
pokocha... Z lękiem uświadomiła sobie, że sama jest w nim zakochana po uszy.
Masz ochotę na poncz? Rachel odwróciła się natychmiast. Ujrzała
Julesa. Laraby podał jej szklankę z napojem. Rachel była spragniona, ale
zawahała się, nim podniosła ją do ust.
Mam nadzieję, że nie przyszło nikomu do głowy dolać do niego
alkoholu. Uśmiechnęła się do adwokata, który należał do wąskiego grona osób
świadomych, jak i dlaczego została żoną Reida.
Nie ma obawy. To czysty sok owocowy odparł z uśmiechem Jules.
Sam nalewałem.
Dzięki. Rachel śmiało upiła łyk napoju.
Zawsze do usług odparł adwokat. Co myślisz o przyjęciu?
Wspaniałe. Charlotte stanęła na wysokości zadania.
Sporo umie załatwić mruknął Jules ale ma jedną wadę: nie jest
Reidem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]