- Strona pocz±tkowa
- Stormy_Glenn_and_Lynn_Hagen_ _Lady_Blue_Crew_04_ _Adwaka's_Blade
- Bound by Pleasure Anitra Lynn McLeod
- Baxter, Stephen Xeelee 04 Ring
- BiaśÂ‚ośÂ‚ć™cka Ewa 03 PiośÂ‚un i miód
- Claudia Rose Prey For Me (pdf)
- Dziennik Ustaw nr75
- śÂšwiadectwo (ksić…śźka), Kard. StanisśÂ‚aw Dziwisz
- Miej sśÂ‚ośÂ„ce w sercu
- James Susanne Dziedzic z Kornwalii(1)
- Amarinda Jones Pushing Fate (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To głupstwo. Nic mi nie będzie. - Posłał jej ostre
spojrzenie. - A skoro już mówimy o pracy, jak tam
sprawa tego speca od wyrębu lasu?
Brittany odgarnęła niesforny kosmyk włosów, który
opadł jej na oczy.
- Już niedługozakończę dochodzenie.
- Potrzebujesz pomocyalborady?
- Nie, radzę sobie doskonale sama, dziękuję ci
bardzo.
Przez chwilę wydawało jej się, że dostrzega błysk
podziwu wjego oczach, ale jeśli nawet tak było, zgasł
natychmiast.
- Cóż, rozumiem, że orzeczenie będzie na naszą
korzyść.
- Nawet jeśli niesłusznie?
- Nie rób z siebie idiotki - burknął Walter.
- Gdy raport będzie gotowy, jestem pewna, że
dostaniesz kopiÄ™.
- Możesz od razu wziąć się do roboty, ja ciebie tu
nie potrzebujÄ™.
Tą ostrą odprawą trafił ją niczym nożem w serce.
W takich wypadkach była absolutnie bezbronna.
- Chyba już sobie pójdę - powiedziała ze ściśniętym
gardłem.
Wkilka minut pózniej wyszła na dwór i odetchnęła
świeżym wiosennym powietrzem. Ojciec potrafił
skutecznie zniszczyć jej dobry nastrój.
Tegopopołudnia miała stawić czołoMattowi.
Matt był już prawie przy warsztacie, gdy zobaczył
męską sylwetkę z tyłu za ciągnikiemzrywkowym.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Billy?
- Tak, to ja - powiedział chłopak, wychodząc na
otwartą przestrzeń.
- Coty, u diabła, tamrobisz?
Billygrzebał czubkiembuta wpiasku.
- Czekam na pana. Może ma pan dla mnie jakąś
pracÄ™?
Matt nie lubił, gdy ten chłopak kręcił się wpobliżu
warsztatu. Ale w sytuacji, jaka się wytworzyła, nie
lubił, by ktokolwiek to robił.
- Od jak dawna tu jesteś? - spytał, nie zadając
sobie trudu, by ukryć rozdrażnienie.
Billy odwrócił wzrok pod badawczym spojrzeniem
Matta.
- Niedługo- mruknął.
- Taksię składa, że mamdziś dla ciebie zajęcie.
- Och, naprawdÄ™? - Ponura twarz Billy'ego rozjaÅ›-
niła się.
- Tak. Jesteś gotówdodrogi?
- Gotów, kiedy tylko pan zechce. - Billy przyjrzał
siÄ™ badawczo Mattowi.
- Ruszamynatychmiast, gdy przyjedzie Elmer.
Matt odwrócił się doniegotyłem, zastanawiając
się, coteż jest wtymchłopaku, cosprawia, że na jego
widok całysię wewnętrznie jeży.
Usłyszeli warkot samochodu. Nadjechał Elmer.
Obejrzał się za siebie z uśmieszkiem.
- Masz gościa, szefie.
- Gościa? - jęknął Matt. - Tylko tego mi brakuje!
Kto to?
- Chyba ta lalunia z ubezpieczeń.
- Brittany?
- Licho wie.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Matt zaklął ze złością. Dzień, spędzony w lesie, był
bardzo długi i męczący, toteż wcale mu się nie
uśmiechała obecność Brittany, kręcącej się tu z wynios-
łą miną, jakby była właścicielką całego tego kramu.
Poza tym zaskoczyło go, że jednak wróciła. Przy-
puszczał, że raczej przyśle kogoś innego.
- Tak, toona, wporzÄ…dku.
- Rozumiem, że na dziś koniec pracy? - spytał
Elmer.
- Tak, cześć - odpowiedział Matt z roztargnieniem.
Przyglądał się, jak Brittany parkuje samochód pod
ogromnym dębem.
Elmer wziął pojemnik z lunchem i ruszył w stronę
swojej półciężarówki.
Matt mógł poświęcić teraz całą uwagę Brittany.
Wysiadła właśnie z samochodu i szła ku niemu
z blokiem i długopisem w ręku. Wygląda szałowo,
pomyślał, zdając sobie sprawę, że sam jest brudny
i nieświeży.
Jej włosy wydawały się bardziej kędzierzawe niż
zwykle. Ich rudy kolor wspaniale kontrastował
z błękitną bluzką i idealnie dobranymi spodniami.
Stał i czekał, aż minie mu zawrót głowy.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci, iż przyje-
chałambez zapowiedzi - powiedziała trochę nienatural-
nym głosem, jak gdyby znów przypomniała sobie
Annie's Padlock".
- Oczywiście, że mi nie przeszkadza, o ile przy-
śpieszy to bieg sprawy. - Jego głos był ostry jak
brzytwa.
- Zajmie to nam niewiele czasu. Potrzebne mi sÄ…
informacje na temat skradzionej ciężarówki.
- Mogłemci je podać przez telefon. - Starał się
mówić obojętnymtonem. Czypragnęła go zobaczyć
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
tak mocno, jak on pragnął zobaczyć ją? A może
mylnie tłumaczył sobie jej zachowanie?
- Przydałoby mi się jej zdjęcie.
- Rozumiem. Cóż, straciłaś tylko czas. Niestety,
nie mamzdjęcia.
Brittanyzapisała coś pośpieszniewswoimnotatniku.
- Mamjeszcze parę pytań.
- Chcesz wejść do środka?
- Nie. To nie... nie jest konieczne. Wiem, że jesteś
zmęczony... - dokończyła cicho, spuszczając wzrok.
- Dobra, pytaj.
- Podaj mi markÄ™, model, kolor, numer seryjnyitd.
- Muszę je znalezć, zajmie mi toparę minut.
- Poczekam.
Matt odwrócił się i wszedł ciężkim krokiem do
domu. Gdy wrócił z potrzebnymi danymi, wzięła je
od niego, zadając jednocześnie kolejne pytanie:
- Gdzie stała ciężarówka? Wlesie czytutaj?
Wpatrywał się wdziewczynę przez długą chwilę,
pilnując się jednak, byjegospojrzenie nie ześlizgnęło
się poniżej trójkątnegowycięcia bluzki.
- Tutaj - odpowiedział szybko.
- Pokaż mi, wktórymmiejscu.
Podeszli do warsztatu.
- Ktoją widział ostatni?
- Ja. Tu ją zaparkowałem. - Matt pokazał palcem.
- Czyszeryf odkrył inne śladykół?
- Tak. - Matt oparł się o ścianę i przyglądał się
Brittany spod ronda kapelusza. - Ale jak dotÄ…d
nikogo nie wyśledził.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]