- Strona pocz±tkowa
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 03 Tajemnicza gwiazda
- Franklin W Dixon Hardy Boys Case 03 Cult of Crime
- 03. Dynastia z Bostonu WhiteFeather Sheri Skandal milosny
- Eliza Gayle [Pentacles of Magick 03] The Healing (pdf)
- Naomi Kritzer Dead Rivers 03 Freedom's Sisters
- Joyee Flynn The O'Hagan Way 03 A Zane Po'Boy
- Lauren Dane Cascadia Wolves 03 TriMates (EC)
- Hamilton, Laurell K Meredith Gentry 03 Seduced by Moonlight
- William R. Forstchen Wing Commander 03 Fleet Action
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aramix.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gallo!! Kast gallo, nen moe wistre amtolre!
210
Zaskoczony Kamyk podskoczył na siedzisku niczym pchnięty sprężyną. Książeczka wyfrunęła
mu z ręki, zatoczyła w powietrzu regularny łuk i spadła na beret przestraszonego pazia.. Sprawca
zamieszania tymczasem ani myślał puścić swej ofiary, rozwodząc się nad czymś entuzjastycznie.
Chwilę potrwało, zanim Lengorchianie przypomnieli sobie, że gallo znaczy w northlanie wspa-
niale . Doszli więc do wniosku, iż Kamykowi chyba jednak nie grozi ukręcenie karku. Niedbale
odziane indywiduum nagle przeszło na dość poprawny lengore, klaszcząc w dłonie z naiwną rado-
ścią.
Bardzo, bardzo ucieszony! Wspaniała głowa! Ja muszę go narysować! Bardzo ładna czaszka,
piękny kantragen. . . widok z boku! Ciekawy typ i bardzo chcę to namalować, nen?
Arn-Kallan zdecydowanym gestem wziął młodzieńca pod ramię i odprowadził do drzwi, klaru-
jąc mu coś spokojnie przyciszonym głosem. Nen! Kue re?! zawołał ostatni raz kłopotliwy gość,
zgadzając się na propozycje lorda, jakiekolwiek one były. Rozdzielił przypadkowe ukłony między
Arn-Kallana, plecy urażonej dworki oraz pobliski świecznik i wymaszerował z poczekalni, dziarsko
tupiąc. Kamyk odprowadzał go osłupiałym wzrokiem, trzymając się za szyję, jakby sprawdzał, czy
wciąż ma głowę na miejscu.
O co tu chodziło? zapytał zdumiony Winograd. Co to za figura?
Promień już otwierał usta, by rzucić jakąś uwagę, lecz ubiegł go powracający lord.
211
Dramat. DziÅ› ma chyba jeden z tych gorszych dni. Nazywa siÄ™ Tait Jorel Nardo. . . zwykle
o tym pamięta. Genialny iluminator, rzezbiarz oraz konstruktor. W każdym razie do niedawna.
A co się stało?
Z końcem zeszłego lata miał wypadek z machiną latającą. Bardzo staranna konstrukcja, miała
nawet przyklejone pióra, ale. . . fiuu! na dół. Lord machnął ręką obrazowo. Złamał obojczyk,
spadł na głowę i chyba coś mu się w środku poprzestawiało.
Wydawał się dość sympatyczny bąknął Myszka.
Był bardzo miłym młodzieńcem i nadal taki pozostał mimo swego szaleństwa. Królowa za-
trzymała go w swej łasce na zamku, bo nie dało się ustalić, czy ma jakąś rodzinę. Zleca mu robienie
fresków, malowanie miniatur i temu podobne drobne prace. Czasem Nardo znów zaczyna roić o la-
taniu, ale wtedy pojÄ… go opium i uspokaja siÄ™.
Arn-Kallan nie zdążył opowiedzieć niczego więcej, gdyż w tej chwili odzwierny wywołał na-
maszczonym tonem jego imię i tytuł. Lord zniknął za drzwiami sali posłuchań, pozostawiając chłop-
ców samych w niechętnym otoczeniu reszty petentów.
W ciągu następnej godziny tą samą drogą udało się kilku następnych, łącznie z ową kobietą
w sukni jak sen szalonego architekta. Młodzi magowie zaczęli szemrać między sobą, coraz bardziej
znudzeni i zmarznięci.
212
Najjaśniejszy przeciąga strunę warknął Stalowy, nie dbając o to, że ktoś z obecnych Nor-
thlandczyków może go zrozumieć.
Jestem głodny mruknął smętnie Koniec.
Na zewnątrz już pewno zmierzcha.
Marnujemy czas. To zupełnie bez sensu.
Myszka tylko ziewnÄ…Å‚.
Mam tego dość! zbuntował się nagle Wężownik. Nawet po tej aferze z Gladiatorem
starzy tyle nas nie trzymali pod drzwiami! Ulatniam się! Jak król nas zechce zobaczyć, to wie, gdzie
szukać!
Raczej nie należało się spodziewać, że to nagłe wyjście zostanie dobrze przyjęte. Alternatywą
jednak było zdanie się na niepewny wiatr królewskich fanaberii. Rzucało się w oczy, że posłuchania
prowadzono bez pomyślunku i niestarannie. Nikt nie wiedział, jak długo przyjdzie mu czekać, kiedy
na niego przyjdzie pora i czy w ogóle dostanie się tego dnia przed oblicze władcy. Reguły, według
których tajemnicza osoba po drugiej stronie wrót ustalała kolejność audiencji, również stanowiły
jedną wielką niewiadomą. Zasada chyba była tylko jedna: przyjdz, siądz i miej nadzieję. Młodzi
magowie czuli się tym bardziej urażeni, że władca sam chciał ich widzieć, a teraz najwyrazniej
o tym zapomniał.
213
Kto ma ochotę na gorącą herbatę, niech wstanie rzekł Wężownik, wychodząc na środek
sali.
Reszta bez słowa otoczyła go ciasnym kręgiem. Zanim zaskoczeni sąsiedzi zdążyli mrugnąć,
cała gromadka zniknęła nagle sprzed ich oczu bez śladu. Tylko od wysokiego sufitu odbił się echem
niezwykły dzwięk, jakby ktoś klasnął nad wylotem pustej butelki.
* * *
To nam się jeszcze odbije rzekł Promień ponuro, ledwie znalezli się na powrót w sypialni.
Nudziarz odburknął Gryf, przeciągając się. Jak się boisz, to wlez pod łóżko.
Tymczasem gospodarny Wężownik już rozgarniał żar i wstawiał weń imbryk napełniony wodą.
Koniec przetrząsał własny bagaż w poszukiwaniu serowych sucharków, które do tej pory chronił
przed zdrowym apetytem kolegów. Wkrótce w pomieszczeniu rozszedł się miły zapach ziół i suszo-
nych owoców, które Wędrowiec wrzucił do wrzątku. Chłopcy zrzucili buty, pozbyli się paradnych
tunik na rzecz zwyczajnych koszul z płótna. Skupili się przy ogniu, chłonąc jego ciepło, dmuchając
na gorący napój i popijając go małymi łyczkami. Jok, którego Winograd zostawił śpiącego w umosz-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]