- Strona pocz±tkowa
- McPhee Margaret Tajemnica księcia
- Lori Foster The Winston Brothers & Visitation 7 of 12 Fantasy
- Greg Bear Queen of Angels
- The Blazing Lights of the Sun and Moon
- Wojownik Trzech śÂšwiatów 04 Straśźnicy KośÂ›ciuszko Robert
- Austin, Lena God's Wife
- Glines Abbi Spróbujmy jeszcze raz
- 180 Successful Business School
- Starplex Robert J Sawyer
- Colin Kapp BrośÂ„ Chaosu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Poza artretyzmem, który znacznie ograniczał jej ruch oraz sprawiał ból,
pacjentka była zdrowa.
- Lekarz ze szpitala poinformuje paniÄ… o tym stosownym listem, ale
po więcej informacji może się pani w każdej chwili zwrócić do nas.
Tyran w przebraniu poklepał go po ręce.
- Będę szczęśliwa, kiedy to się skończy.
- Kiedy po operacji wróci pani do domu, przejdzie pani pod opiekę
Lauren Nightingale, naszej fizjoterapeutki. Lauren pomoże pani uruchomić
operowanÄ… nogÄ™ jeszcze przed operacjÄ… drugiego kolana.
- Lauren ma talent. Zawsze była dobra z rysunków. Rusza się jak
słoń w składzie porcelany, a uparta jest jak osioł. Już ja to widzę, co
będzie ze mną wyprawiała.
Parsknął śmiechem. Pani Stanbury jest niebywała! Bez trudu
wyobraził ją sobie jako dyrektorkę szkoły o twardej ręce i miękkim sercu.
- Lauren jest doskonałą fizjoterapeutką. Zaopiekuje się panią. Ma
pani jakieś pytania? Jak ból?
- Potworny. A co myślałeś?! - mruknęła, ale oczy jej się śmiały. Ta
potyczka słowna najwyrazniej sprawiała jej przyjemność.
- Sprawdzę, jakie ma pani przepisane środki przeciwbólowe, żeby
zobaczyć, czy da się jakoś zmniejszyć ból, zanim pójdzie pani na operację.
- Ujmując jej dłonie, starannie im się przyjrzał. - Jak palce i nadgarstki?
Zanim odwróciła wzrok, w jej oczach dostrzegł niepokój.
- RadzÄ™ sobie.
114
RS
- Wolelibyśmy, żeby było lepiej. Poszukam jakichś alternatywnych
rozwiązań, które pozwolą pani na większą aktywność i zmniejszą ból -
obiecał, wpisując tę uwagę do jej karty. Porozmawia też z Lauren.
- Czy mógłbyś, młody człowieku, przynieść mi z kuchni drugi
dzbanek z wodÄ…?
- Oczywiście. - Sięgnął po puste naczynie.
- Moja pomoc wstawiła go do lodówki - wyjaśniła. - I wez szklankę
dla siebie.
Zerknął na zegarek. Czekała go jeszcze jedna wizyta domowa przed
powrotem do przychodni, a tam zapisani pacjenci oraz sterta papierów do
uzupełnienia. Mimo że przedłużająca się wizyta u pani Stanbury oznaczała
pożegnanie z lunchem, wcale tego nie żałował.
Dowiedział się od Lauren, że zamierzają wyprawić się do kina, więc
przekonał Chloe, by wieczór spędziła z przyjaciółkami. Będzie mu jej
brakowało, ale to ważne, by nie zrywała z nimi kontaktu.
Poprzedniego wieczoru o mało nie stracił resztek samokontroli, więc
dobrze mu zrobi, jak nieco ochłonie przed kolejnym spotkaniem z Chloe.
Pocieszy się nocną rozmową przez telefon. Następnego dnia, w piątek,
zaplanował po pracy i cotygodniowym zebraniu z położnymi mały piknik
na plaży. Jeśli będzie sprzyjała im pogoda, popływa na desce, a potem,
zanim odprowadzi Chloe do domu, coÅ› zjedzÄ… i porozmawiajÄ….
Weekend zamierzał poświęcić wyłącznie Chloe. Nawet jeśli miał
jeszcze jakieś wątpliwości, czy nie za prędko od powrotu do Kornwalii się
zaangażował, sprawy z Chloe zaszły już zbyt daleko, by mógł się wycofać.
Nie opuszczało go czysto fizyczne pożądanie, ale też zdążył ją polubić.
Czuł się przy niej szczęśliwy. Im lepiej ją znał, tym bardziej skłaniał się do
115
RS
opinii jej przyjaciółek, że jest wyjątkowa. Przy niej po raz pierwszy w
życiu czuł się zadowolony, kompletny, po prostu czul, że żyje. Co więcej,
bardzo chciał uwolnić ją od przeszłości.
Wyjął dzbanek z lodówki, a na jego miejsce wstawił drugi, po czym
wrócił do salonu.
- Czy mogę coś jeszcze dla pani zrobić, póki tu jestem? - zapytał,
podajÄ…c pani Stanbury szklankÄ™ z zimnÄ… wodÄ….
- Mówi mi Gertie. Siadaj.
- Dziękuję. - Uśmiechnął się. - O czym chciała pani porozmawiać?
- Doszło do mnie, że spotykasz się z naszą Chloe. - Szacowała go
wzrokiem. - Mam nadzieję, że nie złamiesz jej serca.
- Ja również mam taką nadzieję. - Zdając sobie sprawę z tego, jak
bardzo się zaangażował oraz z tego, że nie ma pojęcia, co Chloe do niego
czuje, miał szczerą nadzieję, że i ona nie złamie mu serca. Odsunął tę
nieprzyjemną myśl od siebie i dzielnie spojrzał w oczy starszej pani. -
Zrobię wszystko, żeby jej nie skrzywdzić.
Pani Stanbury z aprobatą pokiwała głową.
- Mam wrażenie, że mówisz to szczerze. To dobrze. Ta dziewczyna
potrzebuje kogoÅ›, kto jÄ… doceni.
- Pamięta ją pani ze szkoły?
- Oczywiście. Była prymuską. Z radością przyjęłam wiadomość, że
ułożyła sobie życie. Kiedy uciekła z domu...
Oliver wzmógł czujność.
- Chloe uciekła z domu?
Gertie przez chwilę w milczeniu popijała wodę, a on w napięciu
czekał, aż przemówi.
116
RS
- Wątpię, żeby ktokolwiek wiedział, co działo się w tym domu. -
Olivera przeszył zimny dreszcz. - Bardzo się bałam o to biedne dziecko. I
o jej matkę. Ojciec Chloe był złym człowiekiem.
- Dlaczego nikt w tej sprawie nic nie zrobił?
- Z trudem hamował gniew i odrazę na myśl o Chloe i jej matce w
rękach takiego potwora.
- Nie było dowodów. Matka Chloe wszystkiemu zaprzeczała, nie
odeszła od niego... Chloe nie pisnęła słówkiem. Myślę, że, biedactwo, po
prostu się bała. Wszyscy się go bali. Chloe i matka praktycznie nie
wychodziły z domu. Aaska boska, że pozwolił jej chodzić do szkoły. -
Gertie smutno pokiwała głową.
- Starałam się zainteresować Chloe. Jak już mówiłam, chłonęła
wiedzę jak gąbka, ale była zamknięta i z nikim się nie przyjazniła.
Zniknęła z Penhally po egzaminach końcowych. Miała wtedy szesnaście
lat. Nie wiedziałam, co się z nią stało, podejrzewałam, że już nigdy jej nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]