- Strona pocz±tkowa
- DeFee, Ann Bei dir kann ich nicht Nein sagen
- Redwood Pack 5 Shattered Emotions Carrie Ann Ryan
- Ann Somerville Unnatural 2 Every Move You Make
- Ann Roberts Beacon of Love
- Ann Rule End of the Dream
- Elizabeth Ann Scarborough Last Refuge
- Ann Rule Possession
- Al Nahi Donya Bohaterka pustyni
- Kretz Jayne Ann Zapomniane marzenia
- Wen Spencer Ukiah 2 Taintet Trail
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Aleksa czuła jednak, jak stopniowo się odpręża.
Wszystko będzie dobrze, pomyślała. Trask dojdzie do ładu z tym wszystkim, czego się
dowiedział. Odpowiedzi na jego pytania mogą mu się nie podobać, ale na pewno w końcu je
zaakceptuje.
250
Klienci, którzy przechodzili tego ranka ocienionymi dróżkami Avalon Plaza, byli
całkiem nieświadomi istnienia ponurej czarnej chmury spowijającej to miejsce. Ale Aleksa
czuła ciężar zdumienia i przerażenia, które ogarnęło wszystkich właścicieli miejscowych
sklepów, z nią włącznie.
W kÄ…cie placu majaczyÅ‚ budynek Café Solstice z ciemnymi oknami i zamkniÄ™tymi
drzwiami. Wejście było opieczętowane żółtą policyjną taśmą.
Wkrótce po otwarciu pawilonów Dylan Fenn wsunął głowę do wnętrza Elegant Relic.
- Chcesz herbaty, Alekso? Właśnie ją parzę u siebie na zapleczu.
- Dziękuję, dziś nie mam ochoty. - Aleksa wyniosła następną stertę iluminowanych
manuskryptów i zaczęła rozmieszczać je na półce. - Dziwi mnie, że ktokolwiek z nas może w
ogóle myśleć o herbacie, zważywszy na wiadomości o Stewarcie. Wcale nie zdziwiłabym się,
gdybyśmy wszyscy przestawili się na kawę.
- To prawda. - Dylan pokręcił głową. - Wciąż jeszcze nie mogę w to uwierzyć.
Nieprawdopodobne, co? %7Å‚eby Lutton... Morderca?
- Okazuje się, że wcale niełatwo poznać psychopatę.
- Oj tak, tak. - Dylan zerknął w stronę ciemnego budynku lokalu. - Dzisiaj rano byłem
jednym z pierwszych, którzy powiedzieli: To był taki miły facet .
- Musiał chorować od lat. - Aleksa poprawiła ułożenie jednego z barwnych
manuskryptów. - Wyraznie wczuł się w rolę obrońcy instytutu. Pamiętasz, co kiedyś
powiedział o tym, że instytut zmienił jego życie?
- Pamiętam, jak przyjechał do Avalon - odrzekł zadumany Dylan. - Był samotnikiem i
sprawiał takie wrażenie, jakby miał wszystkiego dość. A potem zainteresował się instytutem i
nagle znalazÅ‚ punkt oparcia. WziÄ…Å‚ siÄ™ w garść, otworzyÅ‚ Café Solstice. Nigdy bym siÄ™ nie
domyślił, że brakuje mu piątej klepki.
- Najwidoczniej miał obsesję na punkcie instytutu.
Dylan pokręcił głową, na której lśniły platynowe włosy.
- Webster miał rację, mówiąc, że przeciwstawne wiry w naszej okolicy straciły
synchronizację. Może teraz, skoro jest już po wszystkim, znowu odzyskają równowagę.
- Mam nadzieję. - Zerknęła na trzymaną w dłoni reprodukcję starej mapy.
Przedstawiono na niej smoki i inne dziwne bestie na krawędzi znanego świata. Potwory. -
Mam też nadzieję, że Joanna wydobrzeje.
251
- Słyszałaś może, jak się czuje?
- Nie. W szpitalu wciąż nie pozwalają jej odwiedzać. Nawet Websterowi.
Dylan wydał się bardzo zaniepokojony.
- Chyba nie sądzisz, że ona będzie na stałe... - Urwał, a potem zniżył głos. - No wiesz,
że będzie miała trwałe uszkodzenie mózgu czy coś takiego. Bo gaz i pigułki wydają mi się
piorunujÄ…cÄ… mieszaninÄ….
- Według Webstera, powinna całkiem wyzdrowieć, przynajmniej fizycznie. Ale mam
wrażenie, że jej głównym problemem w tej chwili jest depresja i silny lęk.
- Biedna Joanna. Ciągle powtarzała, że nie należy rozgrzebywać przeszłości.
Aleksa spojrzała na złotookiego potwora z mapy.
- Przecież to, co zaszło w ostatnich dniach, nie miało nic wspólnego z przeszłością.
- Może nie bezpośrednio, musisz jednak przyznać, że powrót Traska do Avalon
spowodował lawinę. Gdyby się tu nie pojawił...
- Trask nie ma nic wspólnego z tym, co się stało. - Aleksa obróciła się raptownie.
Nigdy nie przypuszczałaby, że wybuchnie w niej taka złość. - Nic a nic! Nie chcę słyszeć
więcej bredni na temat Traska i pobudzonych negatywnych wirów. Słyszysz, Dylan?
Zamrugał i cofnął się o krok.
- Jasne.
- To są nic niewarte dyrdymały. Kapujesz?
- Jasne. - Dylan kiwnął głową. - Nic niewarte dyrdymały.
Z nieufnego wyrazu jego twarzy wyczytała, że jej nagły wybuch nie zrobił dobrego
wrażenia. Zaczerpnęła tchu, żeby trochę się uspokoić.
- Przepraszam - powiedziała szorstko. - Nie chciałam na ciebie tak wrzasnąć. Ale po
prostu mam szczerze dość tych głupich teorii o negatywnych wirach.
Dylan uśmiechnął się słabo.
- Zrozumiałem. Dość tych głupich teorii.
Kiedy wracasz do Seattle? - spytał Nathan.
Trask zacisnął dłoń na słuchawce i spojrzał na surrealistyczny krajobraz za oknem.
- Jeszcze nie wiem.
- Do diabła, J.L., przecież podobno wszystko się skończyło. Wreszcie nabrałeś
przekonania, że tata zginął w wypadku. Dlaczego nie chcesz wrócić do domu?
252
Trask przyjrzał się surowym, groznie wyglądającym, czerwonym skałom za oknem i
zaczął dumać, dlaczego zieleń i woda Seattle już nie wydają mu się pociągające i nawet wcale
nie kojarzÄ… mu siÄ™ z domem.
- Jeszcze nie skończyłem wakacji.
- Skończysz w którymś z naszych hoteli na Hawajach.
- Mnie się tutaj podoba. - Te słowa go zaskoczyły. Nagle zrozumiał, że powiedział
prawdę. Wbrew wszystkiemu, co się stało i nie stało, szczerze polubił Avalon.
- Wyraznie pamiętam, jak mówiłeś, że Avalon w stanie Arizona jest niesamowitym
zadupiem - przypomniał mu Nathan.
- Tak, ale okazuje się, że niesamowitość ma swoje uroki.
- A co ze świrniętymi amatorami metafizyki i ich durnym metaględzeniem?
- Można się przyzwyczaić.
- A co powiesz na to, że tam nie ma wody? Ani jezior, ani Cieśniny Pugeta, ani Zatoki
Elliotta?
Trask pomyślał o popołudniu, które spędził z Aleksą nad yródłem Harmonii.
- Jest woda, tylko że tu, na pustyni, występuje w innej postaci. - Nie ma nic bardziej
uwodzicielskiego...
- A marna kawa?
- PracujÄ™ nad tym.
Nathan na chwilę zamilkł.
- Czy ty siÄ™ dobrze czujesz, J.L.?
- Tak.
- Jesteś pewien, że pogodziłeś się z prawdą o wypadku taty? Do tej pory obsesyjnie
wracała do ciebie myśl, że tatę zamordowano...
- Fakty są faktami, a ja je przyjmuję. To jest moje ostatnie słowo.
Gdy po chwili znaczącego milczenia Nathan znów się odezwał, jego głos był
przepojony niedowierzaniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]