- Strona pocz±tkowa
- Kendrick Sharon Jak róşa w peni lata
- Daniel_Defoe Robinson_Crusoe
- James Axler Deathlands 034 Stoneface
- Banks, Leanne Die Hudsons 01 Falsches Spiel wahre Le
- Harry Turtledove War Between the Provinces 01 Sentry Peak
- Asimov, Isaac Earth Is Room Enough
- 003. George Catherine Nagroda pocieszenia
- 180 Successful Business School
- Maurensig Paolo Wariant luneburski
- John Norman Gor 08 Hunters of Gor
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fotoexpress.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
których nie mogłem opuścić, cały czas starając się ustalić, które wymagają szcze-
gólnego kodowania i jak często występują.
Byłem coraz bardziej nerwowy i niecierpliwy. Marnowałem trzydzieści go-
dzin tygodniowo na bezsensowną pracę, a nie miałem czasu na sensowną — w bi-
bliotece. Potrzebowałem kreślarni, warsztatu do eksperymentowania i usuwania
usterek, katalogów, fachowych czasopism, komputera i wielu innych rzeczy.
Zdecydowałem się poszukać zajęcia przynajmniej trochę związanego z moim
86
zawodem. Nie byłem takim głupcem, by wyobrażać sobie, że tak od razu mo-
gę być konstruktorem. Miałem jeszcze mnóstwo do nadrobienia — wymyślałem
metody, jak zrobić coś za pomocą czegoś innego, czego właśnie się nauczyłem,
i z przykrością stwierdzałem, że ktoś inny rozwiązał ten problem bardziej pomy-
słowo, lepiej i taniej niż ja — i w dodatku dziesięć lub piętnaście lat wcześniej.
Musiałem dostać się do jakiejś pracowni konstruktorskiej, by przyjrzeć się
z bliska wszystkim nowinkom. Miałem nadzieję, że zatrudnią mnie jako zwy-
czajnego kreślarza. Wiedziałem, że w użyciu są elektryczne półautomaty kreślar-
skie, ale byłem przekonany, że nauczyłbym się je obsługiwać w ciągu dwudziestu
minut, gdyż przypominały urządzenia, o których myślałem dawniej. Tym razem
jednak byłem pewien, że nie ukradziono mojego pomysłu, ponieważ nigdy nie
opuścił on mojej głowy. Ktoś po prostu wymyślił to samo i zrealizował tak, jak ja
bym to zrobił. Jednego z najlepszych kreślarzy — „Kreślarza Ralpha” — produ-
kował Alladin, ta sama firma, która skonstruowała „Pracusia Paula”. Sięgnąłem
głębiej po oszczędności, kupiłem lepsze ubranie i neseser na bazarze, neseser wy-
pakowałem gazetami, i wybrałem się do Oddziału Sprzedaży firmy Alladin uda-
jąc, że chcę kupić jeden egzemplarz. Zażądałem zademonstrowania umiejętności
„Kreślarza Ralpha”. Kiedy zbliżyłem się do urządzenia, ogarnęło mnie szczegól-
ne uczucie. Psychologowie określają taki stan mianem deja vu. Ta cholerna ma-
szyna była wykonana dokładnie tak, jak ja bym ją skonstruował, gdyby nie to. . .
porwanie, narkotyki i przymusowy trzydziestoletni sen.
Nie pytajcie mnie, skąd wzięło się to wrażenie. Każdy człowiek pozna swój
styl pracy. Krytyk malarstwa przypisze dany obraz Rubensowi bądź Rembrandto-
wi na podstawie ruchu pędzla, sposobu operowania światłem, kompozycji, wybo-
ru odcieni i tuzina innych rzeczy. Konstruowanie nie jest wiedzą daną, ale sztuką,
i zawsze istnieje cała gama możliwości rozwiązania konkretnego problemu kon-
strukcyjnego. Wyborem jednej z nich podpisuje konstruktor swoje dzieło prawie
tak samo czytelnie jak malarz swoje.
„Kreślarz Ralph” miał tak wiele rozwiązań charakterystycznych dla moich
pomysłów, że przeżyłem wstrząs. Zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem
nie istnieje telepatia.
Gdy dotarłem do pierwszego numeru patentowego, nie byłem zaskoczony, wi-
dząc rok 1970. Postanowiłem odnaleźć wynalazcę. Mógł nim być jeden z moich
nauczycieli, od których przejąłem pewien styl, albo ktoś, z kim kiedyś współpra-
cowałem.
Twórca „Kreślarza Ralpha” mógł jeszcze żyć. Gdyby rzeczywiście tak było,
muszę się z nim spotkać. . . poznać człowieka, którego myśli biegną identycznym
torem jak moje.
W końcu otrząsnąłem się z zamyślenia i poprosiłem sprzedawcę, by pokazał
mi, w jaki sposób pracuje to urządzenie. „Kreślarz Ralph” i ja byliśmy stworze-
ni dla siebie. Po dziesięciu minutach posługiwałem się nim lepiej niż pracownik
87
sklepu. W rezultacie wykonałem niezły rysunek i otrzymałem cennik, rabat i in-
strukcję obsługi. Gdy sprzedawca poprosił mnie o wpisanie nazwiska do odpo-
wiedniej rubryki, wyszedłem obiecując, że zatelefonuję. To było nieczyste zagra-
nie, ale zabrałem mu w końcu tylko godzinę.
Ze sklepu powędrowałem do fabryki Hired Girl, gdzie miałem zamiar (i na-
dzieję) podjąć pracę. Wiedziałem już, że Miles i Belle nie pracują tutaj od dawna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]