- Strona pocz±tkowa
- Craig Sinnott Armstrong God A Debate between a Christian and an Atheist
- 5. Haunted Women of the Otherworld 5 Kelley Armstrong
- Kelley Armstrong Stolen
- Loius L'Amour The Last of the Breed
- Petecki_Bohdan_ _Strefy_Zerowe
- Clancy Tom Centrum 6 Obl晜źenie
- James Fenimore Cooper Precaution, Volume 1
- Anthony Barnhart In the Name of Rome (pdf)
- Butler, Octavia X3, Imago
- !Penelope Lively Fotografia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pokonywania trzech trudnych podjazdów. Byłem w dobrej formie, ale nie mogłem wciąż
jechać na czele peletonu i liczyć na to, że jeszcze będę miał dość sił, aby zaatakować na Alpe
d Huez.
Tymczasem wszyscy członkowie ekipy Ullricha z Deutsche Telekom wyglądali na
silnych i zdrowych - a ponadto Ullricha miał pilotować na górskich odcinkach mój stary
przyjaciel, Kevin Livingston.
Tuż po starcie Ullrich i jego zespół wysunęli się przed peleton i ostro pedałowali.
Nasza grupa jechała za nimi, utrzymując odpowiednie tempo. Czasem trzeba być elastycznym
i przystosować się do innego stylu jazdy niż ten, który się wypracowało.
Przekazałem przez radio Johanowi, że chcę z nim porozmawiać. Johan przyśpieszył i
podjechał do mnie samochodem. Jadąc obok auta, analizowałem z Johanem nasze położenie.
- To chyba niezły pomysł, aby pokazać, że jesteś nieco przemęczony - powiedział
Johan. - Jeśli zobaczą, że jesteś w niezbyt dobrej formie, będą jeszcze mocniej naciskać na
pedały. Będziecie mogli trochę odpocząć aż do podnóża Alpe d Huez. Wtedy zaatakujecie.
Johan oczywiście chciał, abym blefował. Udając zmęczenie, mógłbym sprawić, że
zawodnicy Telekomu zużyją mnóstwo energii, aby zostawić mnie w tyle. Przez większość
dnia miałem być nie tylko kolarzem, ale także aktorem. Doszliśmy do wniosku, że gdyby
udało się uśpić ich czujność, mielibyśmy większą szansę na wygranie etapu.
Pokonując pierwsze poważne wzniesienie, Col de Madeleine, zawisłem nad
kierownicą i krzywiłem się ze zmęczenia. Pierwszy górski odcinek jest zawsze szokiem dla
organizmu i kolarze, którzy nie są w dobrej kondycji, odpadają z gry. W połowie wzniesienia
Madeleine z wyścigu wycofało się trzech zawodników - odbili na pobocze i zrezygnowali z
dalszej jazdy. Zachowywałem się tak, jakbym za chwilę miał pójść w ich ślady. Jechałem na
końcu peletonu, bardziej niż kolarza przypominałem psa, który ze zmęczenia zwiesił łeb. Inni
zawodnicy zastanawiali siÄ™, czy coÅ› mi dolega, podobne pytania zadawali dziennikarze
telewizyjni, relacjonujący przebieg wyścigu. Nawet koledzy z drużyny byli nieco
zaniepokojeni moim zachowaniem.
Za każdym zespołem jechał samochód z ekipą telewizyjną. Za ich pośrednictwem
dyrektorzy obserwowali, co dzieje się na trasie, i słuchali relacji o pozostałych drużynach.
Przy pózniejszym odtwarzaniu przebiegu wyścigu i słuchaniu komentatorów jest zwykle
wiele zabawy. Mój przyjaciel, sprawozdawca sportowy, Paul Sherwen, pracujący dla telewizji
amerykańskiej, powiedział:
- Wygląda na to, że Armstrong ma nie lada kłopoty.
Wciąż jechałem na końcu w towarzystwie najsłabszych zawodników, którzy z trudem
wytrzymywali tempo peletonu. Kolarz, który znajdzie się na końcu, zwykle kończy wyścig na
jednej z ostatnich pozycji.
- Lance Armstrong zamyka peleton - relacjonował Sherwen. - Jest wyraznie
zmęczony.
Ullrich i jego koledzy z Telekomu połknęli haczyk - wysunęli się na prowadzenie i
podekscytowani, narzucili bardzo szybkie tempo. Uwierzyli w informacje, że coś mi dolega.
Zareagowali dokładnie tak, jak przewidział Johan. Wykonywali ciężką robotę na przodzie
peletonu, podczas gdy nasza drużyna jechała spokojnie w tyle.
Przez kilka kolejnych godzin ekipa Telekomu prowadziła peleton. Nie zmniejszała
tempa ani na chwilę, pokonując kolejne wzniesienia i przesmyki. Było tak przez wiele
kilometrów. W tym samym czasie starałem się wszystkich przekonać, że jestem naprawdę
wyczerpany. Popijałem wodę z butelki, opierałem głowę na piersi, podnosiłem się z siodełka,
z największym trudem kręcąc pedałami.
Kolega z drużyny, Jose Luis Chechu Rubiera, podjechał do samochodu i wziął kilka
dodatkowych butelek z wodą na wypadek, gdybym jej potrzebował.
- Armstrong musi mieć z pewnością jakieś problemy - relacjonował Sherwen. -
...Armstrong pije dziś strasznie duże ilości płynów.
Johan zapytał Chechu, jak naprawdę się czuję.
- Ach, jedzie jak na skrzydłach - odpowiedział Chechu. - Czuje się znakomicie.
Jeden z dziennikarzy telewizyjnych podjechał na motocyklu do samochodu Johana,
aby przeprowadzić z nim krótki wywiad. Johan wiedział, że cokolwiek powie, zaraz zostanie
to przekazane innym drużynom, które śledzą wiadomości z przebiegu wyścigu.
- Nie wiem, co się stało - powiedział Johan. - Nie jest to normalne u Lance a. Nie
widziałem go jeszcze w takim stanie. Pozostali kolarze z drużyny również nie są w najlepszej
formie. Postawiliśmy sobie teraz jeden cel: dojechać do mety.
JadÄ…cy na przodzie zawodnicy Telekomu narzucili jeszcze szybsze tempo.
Przejechane kilometry dawały o sobie znać. Wszyscy czuli je w nogach. Pokryte zielenią
wzniesienia stawały się coraz bardziej strome. Droga zwężała się, a ściany skalne przybliżały
się do naszych ramion, w oddali rozciągały się lodowce, dobrze widoczne z zakrętów.
Sprawozdawcy nieprzerwanie przekazywali użyteczne komentarze na temat mojej
kiepskiej formy.
- Armstrong jedzie na samym końcu. Nie wygląda dobrze. Czy zgubi peleton? Nie
powinien do tego dopuścić. Jest to wyraznie okropny dzień dla tego kolarza.
Mijaliśmy kolejne duże wzniesienie, Col du Glandon, i pokonywaliśmy najpiękniejszy
zjazd w całym Tour de France, zostawiając za sobą sztuczne jezioro, rozciągające się na dnie
falującej, zielonej doliny, nad którą górowały postrzępione, pokryte śniegiem szczyty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]