- Strona pocz±tkowa
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 03 Tajemnicza gwiazda
- Franklin W Dixon Hardy Boys Case 03 Cult of Crime
- 03. Dynastia z Bostonu WhiteFeather Sheri Skandal milosny
- Eliza Gayle [Pentacles of Magick 03] The Healing (pdf)
- Naomi Kritzer Dead Rivers 03 Freedom's Sisters
- Joyee Flynn The O'Hagan Way 03 A Zane Po'Boy
- Lauren Dane Cascadia Wolves 03 TriMates (EC)
- Hamilton, Laurell K Meredith Gentry 03 Seduced by Moonlight
- William R. Forstchen Wing Commander 03 Fleet Action
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tematy.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kładnie pokryte roślinami, ale mogła i widzieć, i słyszeć, co się tam dzieje.
Po drugiej stronie stal Gerhard Lindemann z panem Klingenbergiem.
Przysunęła się bliżej dziury w płocie, poczuła lekkie wyrzuty sumienia, ale
natychmiast je stłumiła. Gerhard pociąga za zbyt wiele sznurków, ma zbyt
wiele tajemnic. Jeśli zdradzi którąś z nich, stojąc za płotem różanego ogro-
du, tym lepiej dla niej. Chociaż nie mogłaby zaprzeczyć, że wszystko się w
niej wzdraga przed podsłuchiwaniem.
- My dwaj mamy ważne, wspólne interesy - Gerhard. Duże i ważne in-
teresy.
Klingenberg wypił sporo, Emily nie miała co do tego wątpliwości,
wciąż powtarzał własne słowa i wyraznie bełkotał.
- A ja myślałem, że już zakończyliśmy nasze interesy? Wszystkie
umowy zostały podpisane.
Po tamtej stronie na chwilę zaległa cisza. Emily spostrzegła w ręce pana
Klingenberga płaską, kieszonkową buteleczkę z alkoholem.
- No to napijmy się za nasze interesy - powiedział rubasznie, stukając
Gerharda w plecy. Na zdrowie, mój przyjacielu!
Napili się obaj, ale tylko pan Klingenberg sprawiał wrażenie, że alkohol
na niego działa. Gerhard był jak zawsze opanowany, kontrolował swoje za-
chowanie.
Pan Klingenberg chrzÄ…knÄ…Å‚.
- Myślę o czymś innym, co nas łączy, mianowicie mam na myśli zain-
teresowanie moją córką, Charlotte.
Emily dosłownie widziała, że Gerhard zamienia się w bryłkę lodu.
- Pańska córka jest śliczną, młodą kobietą, panie Klingenberg. Sądzę,
że wkrótce świetnie wyjdzie za mąż.
Teraz z kolei pan Klingenberg zesztywniał. Pociągnął kolejny haust ze
swojej piersiówki, ale nie podał jej Gerhardowi. Potem roześmiał się jakoś
dziwnie, krótko, i przeczesał włosy palcami.
- Pan oczywiście żartuje, panie Lindemann, ale nie powinien się pan
krępować. Dobrze pan wie, że i moja małżonka, i ja uważamy pana za na-
prawdÄ™ odpowiedniÄ… partiÄ™.
R
L
Emily poczuła, że się rumieni, nie tylko na twarzy, ale również na szyi.
Ten człowiek stoi oto i proponuje swoją córkę niechętnie do tego ustosun-
kowanemu Gerhardowi Lindemannowi. Biedna dziewczyna!
- Charlotte odwzajemnia pańskie uczucia, zwierzyła się z tego swojej
matce. Nie musi się pan trzymać na uboczu, panie Lindemann, wyjeżdżamy
przecież za półtora tygodnia. Zdrowie, stary przyjacielu! Ja zawsze byłem
człowiekiem czynu. Nie ma czasu siedzieć w kącie i czekać. Majątek nie
tworzy siÄ™ sam z siebie.
Emily wstrzymała oddech. A więc w taki sposób zwykle aranżuje się
małżeństwa w tych kręgach? To upokarzające dla wszystkich zaintereso-
wanych, czuła to wyraznie i głęboko pożałowała, że stoi tu i słucha. Chciała
jak najszybciej odejść, ale mimo to nie ruszała się z miejsca. Bała się, że
odgłos jej kroków po wysypanej żwirem alejce zdradzi, że tu była, a poza
tym paliła ją ciekawość, jakim to człowiekiem jest właściwie Gerhard Lin-
demann. Teraz on się musi odsłonić, myślała.
- Mój dobry panie Klingenberg, ja nigdy nie powiedziałem ani słowa,
które mogłoby skłonić pańską córkę do przekonania, iż żywię dla niej cie-
płe uczucia. Traktuję was wszystkich troje jako dobrych przyjaciół, z któ-
rymi chętnie spędzam czas. I to wszystko.
- Dobrych przyjaciół? - Klingenberg otworzył usta. Znowu podniósł
piersiówkę. Ta jednak najwyrazniej była już pusta, więc odrzucił ją jak naj-
dalej od siebie.
- I mam nadzieję, że nadal tak pozostanie.
Klingenberg uniósł głowę i próbował odzyskać ostrość widzenia, Emily
nie miała co do tego wątpliwości-
- Czy pan mówi poważnie, że nie ma pan... żadnych zamiarów wobec
mojej córki?
Mówił wolno, z naciskiem na każdą sylabę, ale jego głos, zdradzał za-
równo szok, jak i niedowierzanie.
- Niech pan mnie posłucha, panie Klingenberg. Nie będę tego więcej
powtarzał. Nie mam żadnych zamiarów wobec pańskiej córki, ani poważ-
nych, ani mniej poważnych.
- Ale my myśleliśmy...
R
L
- Ja nigdy nie dawałem niczego takiego do zrozumienia Charlotte. Zaw-
sze byłem uprzejmy i życzliwy, nic więcej.
- Zwietnie pan wie, że kiedy robiliśmy nasze interesy, to z myślą, że oba
majątki powinny się połączyć. Nigdy wprost nie zostało to powiedziane, ale
takie było dżentelmeńskie porozumienie.
- yle mnie pan zrozumiał, panie Klingenberg. - Teraz w głosie Gerharda
słychać było pogardę; niecierpliwie przestępował z nogi na nogę. - Teraz
siÄ™ spieszÄ™.
Twarz Klingenberga zrobiła się ciemnoczerwona.
- Czy pan związał się z kimś innym? W takim razie jest pan...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]