- Strona pocz±tkowa
- James M. Ward The Pool 01 Pool of Radiance
- Flemming, Ian James Bond 12 You Only Live Twice By Ian Fleming
- James Alan Gardner [League Of Peoples 05] Ascending
- Waller Rober James Co się wydarzyło w Madison County
- James Axler Deathlands 062 Damnation Road Show
- James Patterson Alex Cross 06 Roses Are Red
- James_Grippando_ _Jack_Swyteck_06_ _When_Darkness_Falls
- James Axler Outlander 16 Tigers of Heaven
- James P. Hogan The Legend That Was Earth
- 1070. James Melissa Sekrety pana młodego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ninue.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Elżbieta jakby skamieniała, wpatrzona w strasznego zwierza, błyskającego okiem i
gotującego się do skoku. Usta jej drżały a twarz okryła śmiertelna bladość.
Nagle doszedł jej uszu przyciszony głos:
- Proszę schylić głowę!
Usłuchała prawie bezwiednie i w tejże chwili dał się słyszeć wystrzał. Zawtórował mu
wściekły ryk miotającej się po ziemi pantery. Elżbieta ujrzała wysoką postać starego strzelca
stojącego tuż przy niej i wołającego teraz głośno:
- Stój Hektor! Do nogi! To zwierzę ma życie twarde, nie trzeba mu dowierzać.
Bumpo powtórnie wycelował i trafił w głowę pantery, która rozciągnęła się jak długa na
ziemi.
Ludwika otworzyła oczy. Strzelec przyniósł z pobliskiego zródła zimnej wody, która
ożywczo podziałała na zemdloną. Dziewczęta, drżąc ze wzruszenia, dziękowały gorąco swemu
wybawcy, który tylko uśmiechał się dobrodusznie i potrząsał głową.
- Nie sposób tak samym spacerować po lesie! Szczęściem tylko pies padł ofiarą ale mogło
być gorzej!... - rzekł tonem napomnienia. Po czym wyprowadził dziewczęta na drogę wiodącą do
Templtonu, a sam powrócił do lasu, w miejsce na którym leżała pantera. Usłyszał szelest w
pobliżu, przyłożył więc kolbę swej fuzji do ramienia i zawołał:
- Kto tam?
- To ja - odpowiedział pośpiesznie Hiram Dulitl, ukazując się spoza krzaków. - Cóż to? Na
polowaniu w taki upał? Wszak wiecie, że zabronione jest zabijanie zwierzyny w tym czasie. Zdaje
mi się, że słyszałem ujadanie psów, goniących zwierzynę. Zapłacicie karę za samowolę.
- Jak każą zapłacić, zapłacę - odrzekł Bumpo obojętnym tonem. Po czym dodał szyderczo:
- Donosicielowi podobno przypada połowa ze ściągniętej kary? Hiram spuścił oczy pod
przenikliwym wzrokiem strzelca.
- Tak, prawo przyznaje połowę temu, kto wykryje nadużycie - odpowiedział podkreślając
ostatnie słowa. - Widzę świeżą krew na rękawie. Musieliście zastrzelić zwierza.
- I jakiego jeszcze! Pyszny! - odrzekł Bumpo swobodnym tonem.
- Wiem, że macie psy, które gonią wyborną zwierzynę! Gdzież je ukryliście? - badał Hiram
z zaciekawieniem.
Strzelec zaprowadził go do drzewa, pod którym leżała pantera, a dalej nieco rozszarpany
pies i mała panterka.
- Pies sędziego Templa! Co to znaczy? - pytał Hiram zdumiony.
- Przyjrzyj się pan dokładnie, nie przypuszczasz przecie, żebym zamordował tego psa? -
Bumpo opowiedział pokrótce jak się rzecz miała, mówiąc w końcu ze złośliwym uśmiechem:
- Sądzę, że prawo nie zabrania strzelać do pantery?
- Przeciwnie, za skórę pantery wyznaczona jest duża nagroda.
- Trzeba będzie upomnieć się o nią - odrzekł Bumpo, zabierając się do zdjęcia skóry z
drapieżnego zwierza. - Jako urzędnik państwowy mógłby mi pan dać na piśmie upoważnienie do
otrzymania tej nagrody.
- Dobrze, możemy pójść do wigwamu i tam załatwimy formalności. Musicie złożyć
przysięgę, żeście sami zabili, tego wymaga prawo.
Bumpo oparł się na strzelbie i patrząc przenikliwie na Hirama, zapytał:
- Czy sądzi pan, że w mojej ubogiej chałupie znajdują się przybory do pisania? Dajmy temu
pokój, przy okazji odbiorę nagrodę. Ale co to się stało Hektorowi? Dusi się w swojej obroży. Czy
nie masz pan nożyka przy sobie.
Hiram podał mu swój nóż, nie domyślając się do czego to zmierza.
- Dobry nóż! - zauważył Bumpo, oglądając ostrze - gotów jestem przysiąc, że ten sam nóż
przecinał niedawno rzemień!...
- Chcecie przez to powiedzieć, że to ja spuściłem wasze psy? - oburzył się Hiram. - Co za
zuchwałe przypuszczenie!...
- Wcale tego nie twierdzę - odparł strzelec - przeciwnie sam je spuściłem, jak to zawsze
czynię wychodząc z domu. Zdumienie odmalowało się na twarzy Hirama, Bumpo zaś najspokojniej
w świecie poucinał rzemienie przy szyi swych wiernych psów i zwrócił nóż właścicielowi,
mówiąc:
- Radzę panu nie zbliżać się zbytnio do mojej chałupy!...
Tu naraz zimna krew go opuściła i uderzając mocno kolbą o ziemię, dodał groznym tonem:
- Nigdy za moją zgodą noga pańska w moim wigwamie nie postanie, jeżeli będzie pan
krążył dokoła, jakeś to robił przez cały ranek, możesz bardzo zle wyjść na tym!
Oczy Hirama błysnęły gniewem.
- A ja wam powiadam, że wyjdziecie znacznie gorzej, gdyż bezprawnie zabiliście jelenia i
to wam nie ujdzie na sucho!
To rzekłszy, począł cofać się pośpiesznie, bo wyraz twarzy starego strzelca nie wróżył nic
dobrego.
- Precz! precz!... - wołał Bumpo za uciekającym. - Strzeż się pan, mógłbym wziąć go na cel
jak panterÄ™!...
Hiram nic nie odpowiedział na pogróżki, ale pałał niepohamowaną chęcią odwetu.
Bumpo udał się wolnym krokiem do swej siedziby. Zastał tam Edwardsa.
- Czy wszystko w porządku! - zapytał.
- Tak jest - odrzekł Młody Orzeł. - Ktoś próbował jednak otworzyć drzwi, ale mu się nie
udało.
- Znam tego "ktosia" - szepnął Bumpo ponuro - ale nie odważy się więcej tu pojawić, bo mu
Å‚eb rozwalÄ™!
Rozdział XIV - Tajemnicza pieczara. - Bumpo broni wejścia - do wigwamu
Podczas gdy nastąpiły te wydarzenia na jeziorze i w lesie, sędzia Temple z Ryszardem
jechali konno i oddalili siÄ™ prawie o milÄ™ od miasteczka.
- Jakaż to wielka tajemnica, którą miałeś mi powierzyć? - zapytał sędzia zdumiony
powściągliwością w mowie swego, tak zazwyczaj gadatliwego, towarzysza.
- Zrobiliśmy doniosłe odkrycie - odrzekł Ryszard - i o tym właśnie chciałem pomówić z
tobą na osobności.
Sędzia uśmiechnął się z niedowierzaniem, znając bogatą fantazję przyrodniego brata.
- Zrobiliśmy, powiadasz, któż jeszcze prócz ciebie?
- Hiram Dulitl, człowiek bardzo wartościowy, doskonale sprawuje powierzony mu przeze
mnie urząd, następnie Jotam Riddel...
- Co? Ten próżniak i włóczęga, który nigdzie miejsca nie zagrzeje? Wybór niezupełnie
szczęśliwy. Cóż dalej?
- Bądz co bądz dokonane zostało odkrycie. Czy zastanowiłeś się kiedykolwiek, kochany
Marmaduku, co robi w twych posiadłościach ów Nataniel Bumpo, który zawarł przyjazń z Johnem,
mianującym się wodzem indiańskim i z twym nowym sekretarzem? Czy domyślasz się co ich łączy
ze sobÄ…?...
- Czy posiadasz jakie dane w tym względzie? Przyznam się, że i mnie to bardzo interesuje -
odrzekł Temple z zaciekawieniem.
- Otóż dane są takie. Wiesz, że znajdują się skarby w tych górach, sam słyszałem jak
mówiłeś, że jesteś tego pewny, bo jeżeli Ameryka Południowa posiada kopalnie złota, dlaczegóż by
i w Ameryce Północnej nie znalazły się podobne bogactwa? Mam pewne poszlaki, że Bumpo wraz
z Indianinem i Edwardsem wydobywają cenne kruszce, przetapiają je cichaczem, jednym słowem
gromadzą skarby na twej własnej ziemi. Widziałem, jak Bumpo z Indianinem chodzili w góry z
oskardem i łopatą. Inni gotowi są świadczyć, że pewnego razu Bumpo powrócił po kilkudniowej
nieobecności, ciągnąc za sobą sanie naładowane niedzwiedzimi skórami; pod którymi znajdował
się jakiś duży, ciężki przedmiot, który wraz z Indianinem ostrożnie wydostali i przenieśli,
ukrywając starannie. Prawdopodobnie, były to narzędzia do wydobywania kruszców z ziemi! Od
tego czasu strzegą wigwamu dniem i nocą i wszystkim bronią doń wstępu. W parę tygodni potem
pojawił się ów rzekomy Edwards, który pomimo, że go przyjąłeś pod swój dach, dałeś zajęcie,
wymyka się bardzo często do swoich tajemniczych wspólników i nieraz spędza tam noce. Czym
mogliby się trudnić, zastanów się tylko. Topią metale i bogacą się twoim kosztem.
Sędzia uśmiechnął się z niedowierzaniem.
- %7ładen z podejrzewanych przez ciebie ludzi nie sprawia wrażenia bogatego człowieka -
odparł w końcu. - Ale zechciej mi powiedzieć dlaczegośmy właściwie tu przybyli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]